Jakaś cycata panna pragnąca pomagać pokemonom(Lunaa)

- Cole, ona się zetknęła z Drugim... - Odrzekł Zern patrząc na ciebie, dostrzegłaś w oddali... O kuźwa Charizard! Dodajmy fakt że Zern ma na plecach miecz! - Jesteś pewny? Ona jest poziomem Drugim - Odrzekł Cole, Zern tylko spojrzał na nieog - Tak, drugi się będzie cza... - Po czym obok niego przeleciała strzała... On nawet nie drgnął za to Cole przyjął poze bojową... Nagle dostrzegłaś na innym bloku Green Arrow'a - Zern Howlett, jesteś Aresztowany za zamordowanie setki osób - Odparł na co Zern dał znać Smokowi by odleciał... Cole znikł a on złapał za miecz na plecach który momentalnie oplótł mu się wokoł ręki a rękojeść nagle otworzyła sobie oko...

Patrzyłam na to z minę "Co się do diabła tu dzieje?". Z tym drugim? Czyżby chodziło mu o Oliviera? Jestem poziomem drugim? Co to mogło znaczyć. Kiedy pojawiła się strzała, otworzyłam okno i patrzyłam na to co się dzieje. Bez wątpienia ten miecz ma oko. Co to jest? Pokemon? Jeśli tak to na pewno z nowego regionu.

- Myślisz że dasz mi radę Quinn? Honedge! Aerial Ace! - Wrzasnął i machnął Ostrzem, które wypuściło atak Pokemonów Typu lot. Uderzenie nie trafiło Arrowa ale sprawiło ze kazdy się zdekoncentrował a sam Zern zniknął.... Ty nie wiedziałaś o co teraz kuźwa biega z tym wszystkim... Oraz, czemu on powiedizał do niego... Quinn?

Starałam się spojrzeć na Green Arrow. Zern powiedział do niego Quinn. Czyli? Nie... Nie moze być... Quinn był Green Arrow? To jest pokręcone. Czemu mnie to spotyka. Patrzę jeszcze przez chwilę na Cole i Arrowa, po czym zamknęłam okno i padłam na łóżko. -Za dużo tego jak na jeden dzień. Po chwili poszłam się umyć. Kiedy już skończyłam poszłam spać.

Rano jak się obudziłaś przed sobą widziałaś... ZERN?! Ale ten był inny niż ten z wczoraj - Witaj - odrzekł po czym złapał cię za gardło i zaczłął zrywać ubranie - Twoja moc mi się przy - Odrzekł i po chwili dostał w mordę z pioruna... W oknie, a raczej tego co po nim zostało stał Cole - łapy precz! - Odrzekł i strzelił w niego ponownie piorunem przez co ten wyleciał poza budynek - A ty sie ubieraj i uciekaj!

No super. Budzę się a tu Morda Zerna przede mną. Jednak kiedy mnie złapał za gardło i zaczął zrywać ubranie naprawdę się wystraszyłam. Na szczęście pojawił się Cole. Zerwałam się od razu na równe nogi. Złapałam szybko spodnie, bluzkę i plecak. Zaczęłam się ubierać biegnąc i zakładając wszystko na siebie. Kiedy byłam na korytarzu założyłam szybko buty i po prostu wybiegłam z Pokecentrum.
-Co do diabła? Albo mi się wydaje albo ten Zern różni się od tego co wczoraj gadał z Colem. Czyżby to był ten naprawdę zły? Jeśli tak to Oliver chce złapać tak naprawdę dobrego Zerna... Pokręcone to.

Nie było ci dane rozmyślać zbyt długo gdyż nagle przed toba pojawił się ten Zern - Dobra... Idziesz ze mną - Po czym złapał cię za rękę i pociągnął był tak zły ze nie mogłaś przestać sie bać wówczas z jego ręki zaczęła przeskakiwać jakaś aura na ciebie - Co? Umiesz jednak jej używać? To dob - Ale nie dokończył gdyż dostał znów z pioruna. Wówczas usłyszałaś ze ktoś zeskoczył za tobą - Cole... Serio, wyglądam tak głupio? - Odparł... Drugi Zern? Teraz juz widziałaś różnice, ten miał na sobie jakieś dziwne ubranie jak... Ja Edward Kenway z muzeum, a ten drugi wygląda jak zwykły człowiek - Dobra zabiorę ją zdala od miasta - Po czym złapał cię za rękę i pociągnął dalej

No super. Znowu on. -Zostaw mnie ty pojebie! Wrzasnęłam na niego. Jednak wtedy pojawiła się ekipa ratunkowa. Jakbym sama nie mogła nic zrobić... Jak zwykle. Zaczynałam po chwili czuć się jak rzecz. Chciałam się wyrwać z uścisku "Dobrego Zerna" -Mogę wiedzieć co jest grane? Od paru dni mam mętlik w głowie, a to się zaczęło robić coraz bardziej pokręcone? O co mu chodzi z moją moc? Nie umiem nic zrobić! I... Co to za aura przeskakiwała z niego na mnie.

- Nie teraz, zabieram cię z dala od tego miejsca! Niech się zerny zajmą sobą! - Po czym zauważyłaś że jesteście w porcie - Płyniemy zdala od tego miasta. Nie dość że DOZ jest na głowie to jeszcze Zern numer dwa - Dodał po czym wrzucił cię na statek a sam wysadził łańcuch odpływając

Kiedy tylko wrzucił mnie na łódź naprawdę się wkurwiłam. -Trochę delikatniej co? Rozumiem, ze musimy stąd spadać, ale nie musisz mną rzucać jak szmacianą lalką. Po za tym czemu mówiliście, ze jestem przewodnikiem poziomu 2. Nie łapię co się dzieje i chce się chodź trochę w tej sytuacji orientować.

- Ja jestem przewodnikiem Poziomu 0, czyli tak zwanym przewodnikiem Alpha - Odrzekł płynąc statkiem dalej. W oddali widziałaś jak miasto zanikało, robiło się mniejsze - Niedługo będziemy w nowym mieście, tam postaram się ci wytłumaczyć podstawy.  - Odparł po czym wskazał ci łóżko - Odpocznij sobie - dodał

Słysząc te słowa trochę mnie uspokoiły. -Poziom 2? Jak rozumiem jest do bani? Zapytałam siadając na łóżku. -I dziękuje, ze nauczysz mnie podstaw. Tylko... Spojrzałam na swoją rękę ukrytą pod bandażami. -Czemu jakaś aura zaczynała przeskakiwać z reki złego Zerna na moją? Powiedział też, ze jednak umiem się nią posługiwać... Nie wiem o co chodzi...

- To twoja baza, ja wysysam prąd, taki jeden ćwok z Seatel moc z innych a ty złość - Odparł sterując statkiem dalej. Po jakimś czasie usnęłaś po czym podróż przeminęła w ciągu chwili. Obudziłaś się dopiero rano. Po rozejrzeniu się nie dostrzegłaś Cola'a. Jedyne co zauważyłaś to iż jesteście w porcie.

-Złość? Byłam zdziwiona. Ale wysysanie mocy z innych... To by było ciekawe. Neistety szybko dopadł mnie sen i obudziłam się rano. Przewodnika nie było, a ja poczułam się głodna. -Trzeba by było coś zjeść. Pokemony pewnie też są głodne. Zeszłam ze statku i ruszyłam w stronę miasta.

Po zejściu na lad rozejrzałaś się i dostrzegłaś że miasto jest dość mroczne oraz ciemne. Ulice pełne ludzi chodzących od jednej strony do drugiej. Nad ulicą jeździ metro. Zaułki zapuszczone i czuć w nich wódkę oraz szczyny. Obok portu była tabliczka z napisem gdzie się znajdujesz. Po przeczytaniu już wiedziałaś... "Welcome To Gotham City"

Od razu widząc nazwę miasta strzeliłam mocnego Facepalma. -Kur... Za co? Warknęłam i weszłam do miasta wkurzona uderzając demoniczną ręką w tabliczkę lekko ją niszcząc. Miałam na to wyrąbane. Weszłam do tego okropnego miasta. Mam nadzieję, ze szybko się stąd wyniosę. Już mi się tu nie podoba.

Ręka bolała cię jak jasna cholera, byłą zwyczajna a tabliczka metalowa. Kiepskie połączenie, rozglądając się usłyszałaś w oddali alarm włamaniowy i od razu pobiegłaś. Jacyś złodzieje okradali Jubliera. Wówczas dostrzegłaś ze unosi się z nich czerwona dymna poświata... Czyżby złość? Sama z siebie wyciągnęłaś rękę wysysając ów poświatę ale... Nic się nie stało... Oni natomiast cię zauważyli

Miałam gdzieś ten ból, ważniejsze było włamanie. Czerwona aura? Chyba od takich ludzi mogę wysysać złość. Od razu wessałam ich złość i chyba od razu mnie zauważyli. Musiałam ich jakoś zaatakować, a nie umiałam atakować. Jestem po prostu genialna. Nie myśląc za dużo znów wyciągnęłam rękę, starałam się w niej utworzyć kulę ze złości i strzelić w bandziorów. Może zadziała.

Nic się nie stało gdy dodatkowo za jednym z nich Pojawił się Drugi Zern -No proszę, owieczka sama przyszła do tatusia... Brać ją! - Wrzasnął Zern po czym kolesie pobiegli do ciebie lecz nagle coś wylądowało przed nimi... Jakaś rzutka i oboje się wystraszyli... Wówczas przed tobą wylądował koleś w czarnym stroju - Wynocha.... - Odparł a ci zwiali. Zern, nieco zirytowany zaatakował go..A koleś? W ciągu chwili rzucił nim o ścianę i wbił kilka rzutek w głowe... - Nie jest tu bezpiecznie... - Odparł rzucając bombe dymną i znikając... tobie chyba radził to samo

Patrzę na gościa zdziwiona. Kiedy tylko poradził sobie z Zernem zaczęłam wiać jak najdalej. -Czemu to kur... nie zadziałało. Przecież wessałam ich złość? Zastanawiałam się biegnąc jak najdalej i jak najszybciej. Gdy uznałam, że jestem już daleko stanęłam w miejscu. -Czemu to nie działa i gdzie jest kuźwa mać Cole?

Uciekłaś do jakiegoś PC, a w środku? No proszę! Siedział sobie Cole który był przygnieciony do ściany przez Olivera! No proszę, tylko tego jeszcze brakowało! Jeden patrzył na drugiego ze złością w oczach i chęcią ataku na siebie. Cholera, to nie zapowiadało się zbyt dobrze. Jeden i drugi miał w ręku dodatkowo pokeball'a co jeszcze bardziej dodawało problemu tej całej sytuacji!

Patrzę na chłopaków. Na jednego i drugiego. Podchodzę do nich wkurzona jak cholera. Odciągam Oliviera od Cola. -Weź go zostaw co! Słuchaj. Nie wiem co jest grane, ale Zern z którym zadaje się Cole jest dobry. Zły Zern, którego szukasz niedawno chciał mnie wykorzystać i przejąć moją moc, ale jakiś koleś w czarnym stroju rzucił nim o ścianę. Więc z łaski swojej zostaw Cole i poszukaj tego złego Zerna! Byłam wkurzona jak cholera i nie panowała nad sobą. Nie wiem czemu, ale czułam dłoń, któa drżała jak cholera. Zwróciłam się do Cole -A ty... Masz mnie jak nauczyć jak mam atakować. Bo wysysać złość już potrafię.

Oliver go puścił i wyszedł nieco zdenerwowany. Cole odetchnął z ulgą chowając Ball'a siadając na jakimś fotelu. - Jutro... teraz Sam musze kogoś innego Podtrenować... - Po czym wypuścił z Balla Pichu oraz Magneton'a. Maluch wyglądał tak słodko że az było zbyt! patrzył sie na ciebie swoimi małymi oczkami i elektryzował Policzki... - Pi? - Odparł wskakując na stół

Starałam się uspokoić -Ok, ale już dzisiaj prawie umarłam. Umiem wysysać złość, ale nie atakować. Wyssałam z bandziorów i gdyby nie jakiś facet ubrany na czarno to bym chyba była w łapach złego Zerna. Jednak kiedy spojrzałam na Pichu to prawie się rozpłynęłam ze słodkości. -Jaki słodziak. Wypuszczam z pokeballa Cyndaquila. -Możesz się trochę pobawić z Pichu... Jeśli oczywiście Cole się zgodzi.

Pokemony bawiły się a Cole nie zareagował patrząc przez okno. Mały shiny pokemon bawił się z pichu przez co po chwili został sparaliżowany. Ty widząc to lekko sie zaśmiałaś ale nic więcej. Cole jak narazie był niedostępny mentalnie a sama poczułaś się głodna.