Będziemy robić to, co zawsze. Próbować dostać władzę nad światem - Gra Ajera

Dziewczyna zamyśliła się. Po chwili odparła.
- Twoje rządzenie to Twoje. Ja mam rachunki do wyrównania i to moja sprawa, czy poderżnę gardła, czy powyrywam płuca, kochanie.
Oczy jej jakby pociemniały, widać, że była zła. Dookoła było pusto. Dosłownie. Pustkowie. Nawet nie wiedziała, kiedy w nie weszli. Wiedziała jednak, dokąd szli i jak dojść. Uśmiech pod nosem sygnalizował coś niedorego. Rzeczywiście. Niebawem ujrzeli mur i straż. Dosłownie. W zielonych uniformach, niemal szatach, stali przy bramie, a u nich boku stały Houndory. Oczy dziewczyny zalśniły, gdy ruszyła dalej, niemal go popędzając.

- Po-poczekaj, te mundury nie wyglądają za przyjaźnie wiesz?
Odpowiadam po czym idę za dziewczyną. Chcę to zobaczyć jak ta niewinna duszyczka spróbuje komuś poderżnąć gardełko, nie chce mi się w to wierzyć że da radę. Staram się przypilnować małpkę, by ta nie odleciała gdzieś.

Żołnieże spojrzeli na nich dziwnie, jeden z nich otwierał już usta, by coś powiedzieć. Jednak drugi z nich przypatrzył się dokładnie Lilo.
- Dawno panienki nie widziano w tych okolicach. Z wizytą do rodziny?
Głos miał zachrypnięty i lekko siorbał nosem - chyba był podziębiony. Lilo skinęła głową.
- Do siostry.
Strażnicy ich przepuścili. Przed podróżnymi rozciągał się piękny widok. Jasne, otwarte miasto, z placykami, targiem, dziećmi, Pokemonami. Wszyscy mieli na sobie zielone bądź brązowe barwy. Lilo zdjęła opaskę z włosów i uśmiechnęła się radośnie.
- Witaj w moim domu. Jesteśmy w Gaoling na Południu Królestwa Ziemi.
Skinęła na niego głową. Jeho odstawi do domu, a sama pójdzie załatwiać sprawunki. No dobra... To ten. Ruszyła w najbliższą ulicę. Ludzie pozdrawiali ją i machali, ona sama kłaniała się co chwila, witając się z ludźmi.

Najpierw sugeruję że poznałem za dużą ilość informacji na start. Królestwo ziemi, nie rozumiem. To że ona posiada siostrę dla mnie jest tez niezrozumiałe. Co ona myśli że ja jej tak pozwolę sobie pójść jak zostawiła mnie z tyloma niewiadomymi?! Ja jej dam! Z tego co pokazuje wskazuje na to że nie jest tym ludziskom obca. Zakładam bardzo wysoko postawioną rodzinę u tej damy... Za dużo pytań, a ona jak zwykle mi nic nie chce powiedzieć. A ja nadal nic nie pamiętam, dzięki ci kacu wymazywaczu pamięci!
No to nie pozostaje mi nic innego jak podążać za Lilo.

W końcu doszli.Dom był duży, ładny, z rozległym ogrodem. W końcu. Wzięła wdech i pchnęła duże, ozdobne drzwi. Po ogrodach kicały buneary, gdzieniegdzie nawet widać było ogonki Pikachu. To tu, to tam przelatywały Spearowy. Była w domu. Weszła do szerokiego, oświetlonego Hallu i odetchnęła pełną piersią. Piżmo, czuła znajomy zapach piżma.
- Toph?! Toooooooooph?!
Po chwili po schodach zbiegła dziewczyna. Miała może z piętnaście lat,włosy spięte w kok, była boso i nosiła zieloną tunikę. Oczy miała jakby za mgłą, jednak poruszała się pewnie. U jej boku opierał się o ziemię Geodude, patrząc podejrzliwie. Dziewczęta uściskały się.
- Toph. To jest Air. Air, to jest Toph. Moja siostra.

- Voi Voi, To ta siostra?
Pytam z niedowierzaniem... Jeśli zemsta to to czemu właśnie na niej. Zdecydowanie jej zamglone oczy nie sugerują o niczym przyjemnym dla tej osoby. Zdecydowanie fakt że chodzi boso nie jest czymś codziennie spotykanym, ale co mnie to! Po jej torsie wynika że bycie deską w ich rodzinie to tradycja ha ha ha, taki suchy żarcik.
-Witaj piękna, jak ci dzień mija?
pytam w sumie po to by się rozmowa rozkręciła. Pomacham w sumie ręką, bo to mogę, nie godzien jestem bym dotknął jej dłoni lawl nie sądzę xD

Lilo skinęła jedynie głową. Powiedziała coś do Toph, a gdy ta skinęła głową, Lilo wyszła, posyłając Airowi tylko lekki uśmiech. Oczy miała jednak surowe. Po drodze z półki wzięła sztylet. Wyszła bez słowa. Toph uśmiechnęła się sadystycznie i skinęła na Niego.
- Głodny?
Długie rękawy szaty skrywały jej dłonie, gdy prowadziła wraz z Geodude'm przez korytarz aż do bogatego salonu. Widać piniądze były. Zaprosiła go do stołu, sama jednak nic nie jadła.
- Więc co, to Ty jesteś ten Air?

- Ten Air, nie brzmi to tak byś słyszała o mnie same superlatywy, wybacz mi piękna że nie mam pojęcia kim ty jesteś. Mogłabyś wytłumaczyć mi co nieco na temat tego kim jest wasza rodzina, gdzie jesteśmy i coś więcej na temat waszego ubioru?
Najpierw informacje Airuś a potem zarywanie!

- A co Ty masz do naszego ubioru, co?!
Popatrzyła na niego, znaczy, tak by się zdawało. Zrobiła lekko gniewną minę i przeciągnęła się.
- Jestem Toph Bei Fong, siostra Lilo, młodsza, druga spadkobierczyni majątku Bei Fongów i jedyny mag ziemi w rodzinie. Moja rodzina to ród szlachecki sprzed wielu pokoleń. Jesteśmy w mieście Gaoling w Południowym Królestwie Ziemi, a to są typowe ubrania Ludu Królestwa Ziemi. Coś jeszcze?
Ziewnęła przeciągle i spojrzała na zegar, delikatnie marszcząc brwi. Jeszcze jakiś czas miała z nim spędzić, potem Lilo goprzejmie...

- Tak, podstawowe pytanie... Magia czego? Jak to działa? Widzę że nie jesteś zaciekawiona towarzystwem ze mną Toph, ale to błędne stwierdzenie.
Przybliżam się do dziewczyny
- Następne pytanie, skoro jest magia ziemi to są też inne magie? A co do waszego ubioru jest mi po prostu niecodzienny, nie że zły... Istnieje jeszcze więcej innych Królestw?
Wiem że muszę męczyć tymi pytaniami ale ja nic nie pamiętam...

Toph zrobiła minę, jakby rozmawiała z idiotą. Wzięła głęboki wdech i usiadła po turecku przed chłopakiem. Wzięła głęboki wdech i zaczęła.
- WIdzę, żeś nicnie wiesz. Słuchaj. Są cztery nacje. Naród Ognia, Nomadowie powietrza, Królestwo Ziemi i dwa plemienia Wody, Północne i Południowe. Każdemu przypisany jest żywioł. Woda, Ziemia, Ogień i Powietrze, według cyklu. Jest też awatar, który jest tylko jeden, rodzi się z momentem śmierci poprzednika. Awatar rządzi wszystkimi żywiołami. Teraz lekcja historii. Sto lat temu władca Ognia Sozin postanowił zawładnąć światem. Wykorzystał dzień komety, kiedy magowie Ognia osiągają szczyt potęgi i rozpętał wojnę, zaczynając od wybycia Nomadów powietrza. Podobno teraźniejszy awatar miał być magiem powietrza, a jedyną przeszkodą dla Sozina był właśnie awatar, który ma czuwać nad równowagą świata duchów i materialnym. Awatar jednak przeżył, takie przynajmniej krążą pogłoski. Sozin zginął, a jego syn i wnuk, Ozai kontynuują wojnę, siejąc terror i zniszczenie. Hepi, jak już wszystko wiesz?

- Taaak, chyba 5 przez 10 ale najważniejszym faktem jest że jest sobie ten zły lord płomyk, i on ma zamiar spalić cały świat, przejmując nad nim władzę tak? Po moim trupie! JEDYNYM KTÓRY PRZEJMIE WŁADZE JESTEM JA! Znaczy się ekhem... Wróćmy do bardziej interesującego tematu, powiedziałaś że jesteś magiem ziemi, Czy to ma coś wspólnego z twoimi oczyma? Gdyż są naprawdę pociągające.
Chyba trochu z tym podrywem przesadziłem, ale informacje i jeszcze raz informacjeee

- Moje oczy są ślepe. Widzę za pomocą magii ziemi, wyczuwam wibracje i uderzenia o ziemię. Mój zmysł dotyku, słuchu i czucia jest wyczulony na wszystko. WIęc mi nie słodź.
Wyrzekła mocnym, nieznoszącym sprzeciwu tonem.
- A Ozai jest władcą ognia tylko dlatego, że sieje terror. Jest groźny tylko gdy wyściubi nos poza granice, a tego nie robi. Jak na razie nie zdobył wielkich miast Królestwa Ziemi, na jego szczęście. A Ty, jesteś magiem?

- Pytasz mnie, osoby która nie miała pojęcia o czymś takim jak " magia ". Zdaje mi się że nie, ale kto wie... W takim bądź razie Słodziaku, dziękuje za przedstawienie mi informacji, jesteśmy w stanie gdzieś się ruszyć? Bo osobiście nie lubię po prostu siedzieć...
Odpowiadam, licząc na jakąś udaną prowokację, może się uda może nie, ale potrzebuję tej małej jeszcze nie dorosłej kobiety. Magia, jakby podbój świata to za mało to jeszcze jakiś płomyczek mi tu będzie szaleć, ZIEMIA TO MÓJ TEREN ZAPALNICZKO! Zniszcz... Gówno nie zniszczę, nie wiem nic jeszcze o tych magach, nawet nie wiem do czego jest zdolny jeden mag a co dopiero jakiś looorduuu płomyk... Dużo jeszcze mnie czeka, i wciąż mnie zamartwia słabość moja i mojej ekipy

Geodude wskoczył na jego stopę, podążając za Toph, która wstała i udała się kilka sal dalej. Chyba miał za nia iść, gdyż machnęła na niego dłonią.
- Jeśli nie potrafisz tkać ognia, używać wody ani walczyć ziemią, zmierzysz się ze mną w pojedynku Pokemon. No dawaj, Czerwona Łepetyno, zobaczymy, co potrafisz.
Spojrzała na niego wyzywająco i ścisnęła w dłoni Pokeball. Właśnie staliście na wewnętrznej arenie.
Ziemia i kamienie, warunki idealne dla maga ziemi. Dziewczyna wypuściła swojego Rhyhorna.
- Walka jeden na jeden. No dawaj, pokaż swojego Pokemona!
Ustawiłasię w dogodnej pozycji i zaczekała na przeciwnika.

Patrzę na dziewczynę po czym Decyduję się na wystawienie do walki Chimchara.
- Partnerze , mam nadzieję że zechcesz zmasakrować swojego przeciwnika. Zaczniesz od wykorzystania Overheatu by wykorzystać siłę odrzutu jako dopalacza, i przy nadaniu sobie rotacji podczas odrzutu zaatakuj Vaccum Wave! Następnie wykorzystaj moment zdziwienia przeciwnika i dosiądź Rhyhorna! jedną ręką porządnie trzymaj się rogu, po czym tłucz go po głowie vaccum Vave! Wykorzystajmy jego słabe nogi, by biedaczek zamęczył się biegając, a my wykorzystując taktykę z Overheatem, zyskamy stanowczą przewagę nad nim! Kiedy wiesz że nie dasz rady utrzymać się na Rhydonie, zeskocz i wystrzel w niego Overheata pod takim kątem by wylądować na ziemi! Jeśli uda ci się go zmusić do szarży na ciebie, to wtedy użyj naszego nowopoznanego AURORA BEAM! Prosto w oczy! byleby oślepnął. Trzeba wyłączyć całkowicie jego pole widzenia. Zakładam że ten pokemon będzie jak Toph i będzie w stanie zobaczyć nie tylko poprzez oczy, więc następne serie Emberów pokieruj prosto na jego nogi. Wiem że to nie daje tak dużo ale to zawsze coś, zawsze staraj się wykorzystać swoją zwinność by odskoczyć przed szarżującym Rhyhornem, i dobić go Vaccum Wave! Jeśli już zmęczyłeś go dosyć mocno, to można spróbować przewrócić bydlaka. Staraj się zawsze atakować jego boki. Serią mocnych Vaccum Wave , staraj się zmusić Rhyrhorna do podniesienia się, następnie Skocz tak by zatrzymać się na momencik na jego już zachwianym cielsku, i silnym stumieniem Overheata przewróć bydlaka. Jeśli już wystawi się w takiej pozycji to po podbródku go z całej siły Vaccum Wave, co by gnojka do podłoża przybić. Jeśli już ustabilizujesz przeciwnika zostanie nam tylko Vaccum Wave po nogach w nadzieji że zwoli się tempo biegu bydlaka.
Po całej taktyce skanuję pokemona przeciwnika modląc się o dobry wynik walki.

Chimchar zarechotał złośliwie i pognał go Rhyhorna. Nie atakował jednak. Toph wykorzystała jego rozpęd - nakazała Rhyhornowi użyć Stomp - Małpka zaryłą w ziemię. Czyżby działo się to, co zapowiedziała Lilo? Chyba tak, gdyż Chimchar zupełnie olał Twoje polecenie iwskoczył na rhyhorna, wkłądając mu palce w oczy. Wściekły Pokemon Toph machnął łbem, a małpka poleciała na ścianę i osunęła się po niej zemdlona. Toph wróciła Rhyhorna do Pokeballa.
- Co to miało byc? Może nauczysz Pokemona słuchać, zamiast pozwalać mu biegać w samopas?
Dziewczyna wyraźnie się oburzyła. No tak. Słowa Lilo się sprawdziły - może warto częściej jej słuchać?

Zaciskam pięść po czym podbiegam do Chimchara, po czym patrzę w stronę Toph, i z mocnym głosem odpowiadam
- Nie teraz Toph!
Patrzę na małpę. Co mu jest, co się dzieje kto to widział. To nie jest pokemon którego dopiero co dostałem jako początkujący. To jest mój Partner, jakim cudem Chimchar który słuchał się mnie całe życie, pomógł mi wielokrotnie i spowodował że jestem tu, nagle przestał się mnie słuchać. Nie przyjmuję tego, całe życie działaliśmy na jednej zasadzie, On jest moją siłą wtedy kiedy tego potrzebuję, nie wpierniczamy się sobie w styl bycia, i wygrywaliśmy zawsze. Razem. Nie zapomniał przecież o naszej obietnicy, wie że poszukuje siły, jeśli mi jej nie dostarczy to równie dobrze nie ma dla niego u mnie miejsca, mogę go oddać innym trenerom którzy uczynią z niego zwierzątko zniewolą będą bić za złe zachowanie. On ma być dziki ale wiedzieć kiedy się ma mnie słuchać, nie wierzę. To nie jego wina, to te durne kobiety! One mu coś zrobiły magią albo innymi pierdoletami, innej rzeczy nie kupuję.
- Co jest Chimchar?! Zapomniałeś już o naszej obietnicy?! Byłeś i jesteś moim Asem, co ty zapomniałeś jakie jest twoje jedyne zadanie?! Wiesz że jeśli nie jesteś w stanie być moją siłą to równie dobrze...
Nie nie mogę tego dokończyć, to jakbym zaakceptował prawdę, to jakbym zdecydował że już się poddaję. Za dużo dla mnie zrobił bym nagle się go pozbył... Tylko że gdzie w mojej drużynie miejsce na samowolkę. On wie jaka jest stawka, i każdy z mojej drużyny będzie to wiedział. Samowolka jedną drogą ale jeśli nie jest się w stanie wykonać poleceń dowódcy to nie ma miejsca dla ciebie w moich szeregach..
Dobra pora się podnieść, wciąż potrzebuję Toph, chcę się dowiedzieć co ta "magia" zrobiła z moim kompanem. Nie wierzę by zapomniał.
- Toph nie wiem co tu się stało. Mam jeszcze mnóstwo innych pokemonów które ten Chimchar pomógł mi zdobyć, ale wpierw wolę się dowiedzieć więcej o tobie piękna. Więc co teraz robimy?
pytam bo w sumie nie mam co innego zrobić, poszedłbym gdzieś zrobiłbym coś, ale to nie na moją głowę...

Chimchar pisnął i skulił się w kącie, patrząc na Ciebie przerażonym wzrokiem. Chyba nie podobał mu się ton chłopaka, a w oczach Pokemona pojawiło się poczucie winy. Skulił się jeszcze bardziej, a Toph podeszła do obydwu.
- Jak możesz?!
Strzeliła chłopaka w tył głowy i wzięła małpkę na ręce. Pokemon spojrzał smutno na trenera i wskoczył na ramię dziewczyny. Ziewnął przeciągle i potarł łapkami oczy.
- Lilo mówiła o Twoim podejściu do Pokemonów, ale żeby aż tak?
Pokręciła głową i oddała mu małpkę, która skulona spała smacznie. Chyba nie miała ochoty na walkę i kontakt z kimkolwiek. Dziwne, to prawda. Nagle do Chimchara podleciał Taillow. Usiadł mu na głowie i podziubał lekko w nos. Małpka otworzyła oczy i spojrzała na chłopca z lękiem, jakby się bała, że ponownie użyje tego tonu. Ptak tymczasem usadowił się wygodniej na głowie ognistego Pokemona, który nic sobie z tego nie robił.
- Chodź, sprawdzimy, czy jesteś magiem.
Usłyszał głos Toph,która już wchodziła w jakiś korytarz.

Toph... Że niby i ty mi będziesz małpkę psuć, co to ma być. To jest mój partner co ty z nim robisz kobieto... Chyba naprawdę zmienię mojego pokemona jak tak dalej pójdzie. A co do ten seksownej kobietki to, i z nią się policzę. Ja jej dam wpływać na moje wychowywanie pokemonów. Partnerzy to partnerzy i tyle. Od kiedy on tak bardzo się zmienił, nie minął nawet dzień, i z psotnika zamienił się w ciotę...
- Toph... A zresztą co mi szkodzi, widzę że potrzebuję nowego zastrzyku talentu do rozwijania skoro mój partner zdecydował się mnie olać... Mam nadzieję że się nie zanudzisz Toph.

Podążam za Toph, przyglądając się jej dokładnie, naprawdę jest bardzo ładna. I ma niezłe "jaja" skoro odważyła się mnie zaatakować. Przyjmuję ją do swojej drużyny, jak nic.

Małpka owinęła się wokół Twojego ramienia i zasnęła. W komnacie dalej, okrągłej, ze stołem na środku, siedział starszy mężczyzna w zielonej szacie. Spojrzał na Chłopaka i na Toph.
- Siadaj naprzeciw.
Na stoliku leżał kamień, szklanka wody, balon i zapalona świeca.
Mężczyzna wskazał Ci świecę. Nakazał Ci przelecieć nad nią lekko dłonią, oczyszczając umysł. Zaraz potem miałeś uderzyć pięścią w stronę kamienia, następnie unieść dłonie nad wodą. Na sam koniec nakazał Ci przesunąć pionowo dłonią w stronę balona.

Emm, moja przeszłość nauczyła mnie by nie ufać dziadkom w kapturach ale to tam nic, YOLO EM AJ RAJT
Wykonuję polecenia dziadka, zadziwiając się faktem że naprawdę wykonuję polecenia nieznanej mi osoby, jestem wciąż poirytowany moją małpką, co z nim jest nie tak... Wypadałoby w końcu przestać lamentować, i zdecydować się co robię z tą małpką... Nie potrafię się zdecydować. Najpierw ta cała sprawa z magią potem umacnianie drużyny. S

Ogień, woda i ziemia nie zareagowały. Z balonem jednak coś się stało- teraz był lekko zaokrąglony, wyglądał,jakby chciał się poderwać w powietrze. Mężczyzna pokiwał głową.
- Jesteś magiem powietrza. No proszę. Ciężko Ci się będzie dogadać z Toph... Oj ciężko.
Zarechotał złośliwie, a Toph wyciągnęła Cię z pomieszczenia. No no, mag powietrza. Ładnie.
- Trzeba Ci będzie znaleźć mistrza. Wierz mi, magia to najprostszy sposób na zyskaniewładzy, zwłaszcza w regionach, gdzie jej nie znają.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i podniosła głowę - drzwi trzasnęły. Lilo weszła do korytarza. Miała lekko zaplamione krwią ubranie i lekko dyszała.
- Załaaatwione. O, i co, wiecie coś?
- Ta. Mag powietrza.

Jeśli będzie ciężko to i tak kupuję to, Toph będzie w moich szeregach
-Myślałem by to zrobić też bez magii, ale sama nazwa tego jako mag powietrza mi styknie, nie mogę być samoukiem czy coś Toph?
Po zobaczeniu stanu Lilo , od razu się uśmiecham
- I jak się podobało Lilo?
czekam na jej reakcję po czym jej odpuszczam i schodzę na najważniejszy temat
- Toph co teraz robimy?

- Zjemy coś i się spakujemy. Potem wyjeżdżamy. Przy obiedzie opracujemy jakąś trasę.
Jakiś czas później, kiedy Ty miałeś czas się spakować i ogarnąć, zapewne doszedł CIę zapach obiadu. Oooooo, czy to rybka? Ryż... Pachniało pysznie. Mimo posiłku, na środku stołu leżała mapa.

a w wolnym miejscu stały talerze i kubki. Dziewczęta przyklęknęły, Lilo już się przebrała, podobnie jak Toph. Obie miały na sobie spodnie koloru zgniłej zieleni, beżową tunikę, włosy spięły w kok. Wyglądały teraz bardziej jak siostry. Lilo wskazała miejsca na mapie.
- Ta czerwona część to ziemie Ozaia, Władcy Ognia, żółtawe to nasza ojczyzna, a my jesteśmy tutaj.
Wskazała na południową część królestwa, tuż przy brzegu.
- Ten jasnoniebieski na północy i południu to plemienia Wody, a białe góry to miejsca Świątyń Powietrza. No to tyle. Najbliższa Bibliotekaze Zwojami Magii powietrza będzie... tutaj.
Nieopodal, na wschód od ich położenia znajdowały się góry, oznaczone na biało.
- No, to co Ty na to?- spytała Toph,wciągając rybę. - Potem możemy sięudać... gdzie se tam zachcesz.