Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
Zapisy do Mnie!
5 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Zapisy do Mnie!
Na Start chciałbym powitać wszystkich tu zebranych przyszłych/potencjalnych graczy!
Mam nadzieję że przychodzicie tutaj z dobrze działającymi mózgami, pięknymi historiami oraz logicznym myśleniem co wchodzi w skład działającego mózgu mam nadzieję. Nowicjuszy też chętnie witam na pokładzie, tylko poinformujcie mnie że jesteście nowicjuszami!
Imię/Nazwisko/Ksywa Postaci:
Wiek postaci:
Charakter:
Wygląd:
Towarzysze:
Profesja Postaci:
Starter:
Historia: 10 linijek sensownego, ciekawie napisanego tekstu to minimum.
Cele: za proste chce być miszczem pokemonuf, to można wylecieć z tego pokładu z wilczym biletem, więc proszę się pilnować.
Prośby:
Rodzaj gry: Prosiłbym by tutaj opisać w jakimś stopniu, jak byście chcieli by wasza historia została poprowadzona( na co mam nakładać nacisk, a czego najlepiej nie wprowadzać prawda).
Moje osobiste wymagania :
* Minimalnie 10 linijkowy odpis na mój post, chyba że naprawdę nie da się nic więcej zrobić, ale postaram się was pozbawić tej możliwości
* Chyba nie wspomniałem o tym że chciałbym by mój przyszły gracz potrafił myśleć
No to tak... Ja nie gryzę więc zapraszam serdecznie !
Mam nadzieję że przychodzicie tutaj z dobrze działającymi mózgami, pięknymi historiami oraz logicznym myśleniem co wchodzi w skład działającego mózgu mam nadzieję. Nowicjuszy też chętnie witam na pokładzie, tylko poinformujcie mnie że jesteście nowicjuszami!
Imię/Nazwisko/Ksywa Postaci:
Wiek postaci:
Charakter:
Wygląd:
Towarzysze:
Profesja Postaci:
Starter:
Historia: 10 linijek sensownego, ciekawie napisanego tekstu to minimum.
Cele: za proste chce być miszczem pokemonuf, to można wylecieć z tego pokładu z wilczym biletem, więc proszę się pilnować.
Prośby:
Rodzaj gry: Prosiłbym by tutaj opisać w jakimś stopniu, jak byście chcieli by wasza historia została poprowadzona( na co mam nakładać nacisk, a czego najlepiej nie wprowadzać prawda).
Moje osobiste wymagania :
* Minimalnie 10 linijkowy odpis na mój post, chyba że naprawdę nie da się nic więcej zrobić, ale postaram się was pozbawić tej możliwości
* Chyba nie wspomniałem o tym że chciałbym by mój przyszły gracz potrafił myśleć
No to tak... Ja nie gryzę więc zapraszam serdecznie !
Air- Liczba postów : 125
Join date : 06/02/2013
Re: Zapisy do Mnie!
Imię/Nazwisko/Ksywa Postaci:
Magnolie Rose
Wiek postaci:
20 lat
Charakter:
Również podany w kp
Wygląd:
Podany w kp
Towarzysze:
Opisany w historii
Profesja Postaci:
trenerka
Starter:
Makuhita: samiec
Historia:
Na reszcie zasnęłam, po bardzo długim czasie na reszcie mi się to udało. Koszmary męczą mnie od małego, wystarczy, że na chwilkę zamknę swoje zielone ślepka i od razu widze to… To czego nie powinna widzieć, żadna tak delikatna osoba jak ja. Sama nie wiem któremu z bogów się naraziłam, sama nie wiem w czym przeszkadza im moje istnienie, mam zaledwie dwadzieścia wiosen. Nie powiedziałam czym są moje koszmary? W takim razie opowiem, śni mi się sam Hades, przystojny wysoki i jak zawsze pewny siebie, uśmiecha się do mnie jakby widział we mnie coś, co zna idealnie i z czym nie raz miał do czynienia . Najciekawsze jest moja reakcja, serce bije mi szybciej, mam ochotę podbiec do niego, rzucić mu się na szyje i zawołać:<center>Kocham Cię, ojcze!</center>Jednak po tych słowach Hades znika z moich oczu, a na jego miejscu pojawia się Persefona, kłania mi się, po czym zaczyna się śmiać, przeraźliwie, krzyczy coś, jednak z jej ust nie wydobywają się żadne słowa, po czym jej głowa rozdzieliła się na trzy, a trzy powstałe łby rzuciły się na mnie, dopiero po przebudzeniu docierało do mnie, że to Cerber, strażnik piekieł.Jednak nie wspomniałam wam, że nie jestem dośc pobożną osobą, jeśli chodzi o moich rodziców, nawet ich nie znam, ale dam sobie rękę odciąć, albo serce wyrwać z klatki piersiowej, że nie jestem córką Hadesa!Koniec o mnie, czas pomówić o tym gdzie teraz jestem i co robię, wpadłam w pułapkę, w wielu z naszych mitów świat należący do Giratiny to pierwsze drzwi do piekieł, następnie jest przewoźnik, spotkanie z Cerberem, a następnie widzenie z samym Hadesem, jednak… Sama nie wiedziałam jak tam trafiłam, po prostu się tam obudziłam, przemierzam ten dziwny wymiar, spotkałam tu mężczyznę z białymi włosami, lekko zasłaniającymi jego oczy, często odgarnia je do tyłu, przeczesując je tylko i wyłącznie dłonią , od samego początku zainteresowało mnie jakim cudem on tu się odstał, czemu ubrany jest w czarny płaszcz, oraz dlaczego do jasnej Ateny ma plecach długi i gruby miecz?!Już od samego początku wiedziałam, że to będzie nie ciekawa osoba, jednak okazało się inaczej, dbał o mnie w tym wymiarze, szukał dla mnie jedzenia, pilnował kiedy spałam, dodatkowo oczekiwał aż skończę się kapać o ile znaleźliśmy jakieś źródło wody. Jednak musze szczerze przyznać, że był dodatkowo nieziemsko przystojny, raz podglądnęłam go podczas kąpieli.. BOGOWIE WYBACZCIE!... Zauważyłam na jego plecach dziwny znak, coś na kształt łba bestii, ogon oraz jego ciało wiło się po jego plecach. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, jednak byłam pewna, w moim życiu wiele się zmieni.
Prośby:
po protsu, chcę grę mitologiczną, trzymaj się mojej histori i będę najszczęśliwsza na świecie.
Rodzaj gry: sam dobierz
Magnolie Rose
Wiek postaci:
20 lat
Charakter:
Również podany w kp
Wygląd:
Podany w kp
Towarzysze:
Opisany w historii
Profesja Postaci:
trenerka
Starter:
Makuhita: samiec
Historia:
Na reszcie zasnęłam, po bardzo długim czasie na reszcie mi się to udało. Koszmary męczą mnie od małego, wystarczy, że na chwilkę zamknę swoje zielone ślepka i od razu widze to… To czego nie powinna widzieć, żadna tak delikatna osoba jak ja. Sama nie wiem któremu z bogów się naraziłam, sama nie wiem w czym przeszkadza im moje istnienie, mam zaledwie dwadzieścia wiosen. Nie powiedziałam czym są moje koszmary? W takim razie opowiem, śni mi się sam Hades, przystojny wysoki i jak zawsze pewny siebie, uśmiecha się do mnie jakby widział we mnie coś, co zna idealnie i z czym nie raz miał do czynienia . Najciekawsze jest moja reakcja, serce bije mi szybciej, mam ochotę podbiec do niego, rzucić mu się na szyje i zawołać:<center>Kocham Cię, ojcze!</center>Jednak po tych słowach Hades znika z moich oczu, a na jego miejscu pojawia się Persefona, kłania mi się, po czym zaczyna się śmiać, przeraźliwie, krzyczy coś, jednak z jej ust nie wydobywają się żadne słowa, po czym jej głowa rozdzieliła się na trzy, a trzy powstałe łby rzuciły się na mnie, dopiero po przebudzeniu docierało do mnie, że to Cerber, strażnik piekieł.Jednak nie wspomniałam wam, że nie jestem dośc pobożną osobą, jeśli chodzi o moich rodziców, nawet ich nie znam, ale dam sobie rękę odciąć, albo serce wyrwać z klatki piersiowej, że nie jestem córką Hadesa!Koniec o mnie, czas pomówić o tym gdzie teraz jestem i co robię, wpadłam w pułapkę, w wielu z naszych mitów świat należący do Giratiny to pierwsze drzwi do piekieł, następnie jest przewoźnik, spotkanie z Cerberem, a następnie widzenie z samym Hadesem, jednak… Sama nie wiedziałam jak tam trafiłam, po prostu się tam obudziłam, przemierzam ten dziwny wymiar, spotkałam tu mężczyznę z białymi włosami, lekko zasłaniającymi jego oczy, często odgarnia je do tyłu, przeczesując je tylko i wyłącznie dłonią , od samego początku zainteresowało mnie jakim cudem on tu się odstał, czemu ubrany jest w czarny płaszcz, oraz dlaczego do jasnej Ateny ma plecach długi i gruby miecz?!Już od samego początku wiedziałam, że to będzie nie ciekawa osoba, jednak okazało się inaczej, dbał o mnie w tym wymiarze, szukał dla mnie jedzenia, pilnował kiedy spałam, dodatkowo oczekiwał aż skończę się kapać o ile znaleźliśmy jakieś źródło wody. Jednak musze szczerze przyznać, że był dodatkowo nieziemsko przystojny, raz podglądnęłam go podczas kąpieli.. BOGOWIE WYBACZCIE!... Zauważyłam na jego plecach dziwny znak, coś na kształt łba bestii, ogon oraz jego ciało wiło się po jego plecach. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, jednak byłam pewna, w moim życiu wiele się zmieni.
Prośby:
po protsu, chcę grę mitologiczną, trzymaj się mojej histori i będę najszczęśliwsza na świecie.
Rodzaj gry: sam dobierz
Wybacz, żę aż tak leniwie wypełniłam podanie, jednak wszelkie ważne dane zapisane są w mojej karcie postaci [odnośnik w podpisie], wypełanie po raz kolejny podania doprowadza mnie do szewskiej pasji, nie jesteś zły?
Syntropia- Liczba postów : 174
Join date : 01/04/2013
Re: Zapisy do Mnie!
Nie jestem zły, witam cię serdecznie na moim pokładzie! Gra powinna być dzisiaj, najpóźniej jutro.
Przyjęta
Przyjęta
Air- Liczba postów : 125
Join date : 06/02/2013
Re: Zapisy do Mnie!
Imię/Nazwisko/Ksywa Postaci:
Kuroiyuuki "Kuroi" Shizuka "Shi" Saigai
Wiek postaci:
17 lat
Charakter:
Z której strony nie patrzeć, nie jest to normalna dziewczyna. Ma rozdwojenie jaźni, które spowodowane jest pewnym incydentem z dzieciństwa. Wyjaśnia to jej dwa imiona.
Kuroiyuuki - przemiła osóbka. Już jako mała dziewczynka, uwielbiała pomagać innym. Zwykle nie patrzyła czy przez to coś jej się stanie. Parła przed siebie by wykonać swój cel. Ma słabość do słodkich rzeczy. Nie słodkich w smaku, a z wyglądu. Jednak nie cierpi przesadnie słodkich. Jak to mówi "Są zbyt słodkie i rzygać się chce". Największym wrogiem tej dziewczyny jest strach. Jeśli stanie się coś co wywołuje tą reakcję, zostaje sparaliżowana. Nie potrafi się ruszyć. Niczego powiedzieć, a oczami rzuca w każdą możliwą stronę. Jest wtedy bezbronna. Całkowicie, bezbronna. Jej ulubiony kolor to biały.
Shizuka - kompletne przeciwieństwo osoby wyżej. Nienawidzi pomagania. Zwykle gdy ktoś właśnie potrzebuje pomocy z góry osądzany jest jako słabeusz. Dlatego za taką uważa swoją drugą połówkę, która to jednak jest słaba, nie ma się co oszukiwać. Wracając do mrocznej części.. Gdy trzeba coś rozwiązać, robi to siłą, a jeśli trzeba zbytnio się napracować, po prostu tego nie robi. Wykonuje jedynie pracę godną jej, jaką jest np. mordowanie, sprawianie bólu, przykrości. Podobnie jak ta druga.. Ma słabość do strasznych rzeczy, a im bardziej straszne tym lepiej i jeszcze zabawniej. Zwykle zdobyte straszne rzeczy wykorzystuje do straszenia ludzi. Jej ulubiony kolor to czarny.
Obie jednak mają w sobie coś wspólnego.. Nie potrafią żyć bez siebie. Mimo częstych kłótni wynikających, z decyzji jednej i drugiej, jakoś się godzą. Nie wiadomo jak, ale jakoś to robią. No i obie, nie potrafią żyć bez pokemonów. Chyba tylko ich traktują jako przyjaciół, gdyż co do ludzi.. Zwyczajnie im nie ufają. Kuroiyuuki, gdy trzeba pomoże. Shizuka natomiast nie zrobi niczego, a i jeszcze bardziej upokorzy.
Wygląd:
Czarne, i dosyć długie włosy powiewają swobodnie na wietrze. Nigdy nie są spięte, ani to w kok, ani w kitę, w nic. Żeby tego mało, jakby o tym wiedziały, nigdy w niczym nie przeszkadzają. Jest to wręcz doskonałe.
Oczy.. Przykuwają swoją piękną, jasnobłękitną barwą. Są niemal, że białe. Otoczone niezwykle długimi rzęsami, które z łatwością można porównać do skrzydeł motyli. Jednak to tylko porównanie, w końcu nie mogą wyglądać dokładnie jak skrzydła tych cudnych owadów. Choć nie wiadomo co ludzie wymyślą.. W każdym razie wracając do paczałek.. Jasne, prawie białe, i do tego ten błysk. Nieraz jest to po prostu zwykła troska, innym razem chęć siania zamętu..
Sama twarz zazwyczaj jest spokojna. Mimo pogodnego nastroju, nie zawsze tak wygląda. Uśmiech rzadko gości na ustach. Sama cera.. Prawie, że biała. Jak chodzący trup.
Czarna i za duża bluza bluza, z głębokim kapturem doskonale pozwala odciąć się od rzeczywistości niekiedy tak bolesnej, zakryć często płaczącą twarz. Pod nią znajduje się zwykły T-Shirt, tego samego koloru, dodatkowo ze starym zniszczonym nadrukiem. Nawet sama posiadaczka nie wie już co to było, prócz tego, że był białej barwy. Dżinsy, mają kolor ciemnego granatu, no i liczne dziury. Ich posiadaczka zwykła mówić "Po prostu takie są modne", i nie powie niczego o tym, że same się porobiły. I do tego zestawu, standardowe trampki. Lewy jest czarny, z białą podeszwą i sznurówkami, oraz czaszką na zewnętrznej stronie. Prawy jest biały, z czarną podeszwą i sznurówkami. Tym razem na zewnętrznej stronie, jest pęknięte wpół czarne serce.
Towarzysze:
Liczę na twoją inicjatywę
Profesja Postaci:
Trener
Starter:
Sneasel - Samiec jeśli można
Historia:
Kiedy to się wszystko stało.. Kiedy doszło, do tego, że skazana była uciekać ze swojego rodzinnego miasta? Ze swojego domu? Jednak czy musiała. Przecież mogła żyć tam dalej tak jak żyła. Jednak mimo wszystko.. Zacznijmy od początku.
Niegdyś w mieście Ecruteak City żyła sobie spokojnie pewna rodzina. Jedynaczka imieniem Kuroiyuuki czyli Czarny Śnieg, razem ze swoimi rodzicami - Matką Mayumi i Ojcem Shozo. W szczęśliwej rodzince brakowało towarzyszy dla najmłodszej przedstawicielki. Gdy Kuroi miała jakieś pięć lat, jej wyobraźnia była niezwykle wybujała. Nie znosiła samotności, ale z drugiej strony nie lubiła towarzystwa ludzi. I co gorsza, uważano ją za zbyt małą, by mogła bawić się z pokemonami. Jedynym do jakiego miała dostęp był młody szczeniak - Growlithe nazywany Nanga. Jednak dziewczyna nie przepadała za nim. Ciągle tylko szczekał! Wykorzystywała więc swoją wyobraźnię by sprawić sobie wymyślonych przyjaciół. Byli różni. Tak różni jak jej pomysły. Żaden nie był osobą smutną, wszyscy byli weseli. Jednak szczególną wagę trzeba zwrócić na Shizuke czyli Ciszę, w skrócie nazywaną Shi. Różniła się od innych wybryków umysłu Kuroi. Była zamknięta w sobie, praktycznie nigdy się nie odzywała, a gdy czegoś chciała po prostu wskazywała palcem lub od razu działała. Nosiła zniszczone i brudne, czarne ubrania. Dziwnym cudem, zaczęła się ona jakby "wymykać" z pod kontroli. Było to co najmniej dziwne, w końcu nie była czymś żywym. Była ona o rok młodsza od Kuroi, ale nie była taka jak na wiek powinna. Sprawiała problemy gorsze, od utrzymania stada pokemonów składającego się z setki różnych gatunków.
W tym samym czasie, matka naszej bohaterki zachorowała na dość dziwną chorobę. Spędziła w szpitalu jeden miesiąc... Drugi.. Trzeci.. W końcu w połowie czwartego wyzionęła ducha. Lekarze przez cały czas stwierdzali, że była to tylko i wyłącznie wina choroby. Kuroi wraz z Shi uważała inaczej. Nie możliwe dla niej było by lekarze niczego nie mogli. Jednak pięcioletnie dziecko nie mogło przecież zrozumieć, że na świecie jest wiele nieuleczalnych schorzeń. Mimo wszystko, obie uważały, że to nie choroba była przyczyną śmierci.
Krótko po tym wydarzeniu Shozo, załamał się. Nie był w stanie niczego robić, jednak mimo wszystko starał się by zapewnić swej córce wszystko co najlepsze. Ta jednak z wiekiem zmieniała się. W wieku czternastu lat coś się wydarzyło. Pewnej nocy, Shizuka coś zrobiła. Coś co odmieniło życie obu dziewczyn sprawiając, że wytwór wyobraźni stał się częścią duszy Kuroi. Z początku zdawało się, że będą mogły żyć ze sobą w harmonii. Los chciał inaczej. Nigdy nie było wiadomo, która aktualnie coś robi, która mówi. Mogła rozmawiać z kimś jako zwykła dobra dziewczynka, i nagle "przełączyć się" w tryb cichej i złej. Zdawałoby się, że nie mogą one ze sobą rozmawiać, bo "mijają" się ze sobą. Sny jednak mają wspólne. W nich zwykle rozmawiały, dzieliły się uwagami na temat tej drugiej. I kłóciły.
Zaledwie rok po tym, dziewczyna uciekła z domu. Znała swój region o nazwie Johto bardzo dobrze. Mimo wszystko błąkała się po lasach, bez ochrony jaką zapewniłby jej pokemon.
To była ciemna i zimna noc. Zakapturzona siedziała pod drzewem, próbując rozpalić przynajmniej małe ognisko. Nagle usłyszała jakiś trzask. Zaczęła rozglądać się dokoła. Ujrzała kilka par złowrogich oczu. Były to niezbyt pozytywnie nastawione Snubbulle, a na ich czele stał jeden wielki Granbull. Były chyba szaleńczo głodne. Nie było szans w starciu z nimi. Szybko wdrapała się na drzewo, jednak te nacierały na nie bez przerwy. Gdy sytuacja zaczynała być krytyczna, do walki stanął nieznany jej dotąd Sneasel. Miał on jedną charakterystyczną cechę. Poszarpane ucho. Nie było to łatwe.. Jednak udało mu się odstraszyć przeciwników. Kuroi szybko dowiedziała się, że była przez te łasicę śledzona przez cały czas. Pokemon nie potrafił jakoś z nią porozmawiać, nawet podejść by spytać, czy może z nią pozostać. Szybko się polubili, a Mroczna Łasica została najlepszym przyjacielem Kuroi i Shi.
Cele:
- Odnaleźć prawdziwy powód śmierci matki. To na pewno nie była choroba!
- Zwiedzić wszystkie cudne miejsca, do jakich można się dostać.
- Znaleźć sposób by oddzielić Kuroiyuuki od Shizuki. Musi być sposób by znów była całkowicie oddzielną personą.
Prośby:
Na razie żadnych nie mam.
Rodzaj gry:
Chciałabym, żeby był to taki Horrorek, Dramat i w ogóle i w ogóle. I odrobina Romansu. Tylko bez komedii. Nie zbyt lubię tego typu przygodynki..
Kuroiyuuki "Kuroi" Shizuka "Shi" Saigai
Wiek postaci:
17 lat
Charakter:
Z której strony nie patrzeć, nie jest to normalna dziewczyna. Ma rozdwojenie jaźni, które spowodowane jest pewnym incydentem z dzieciństwa. Wyjaśnia to jej dwa imiona.
Kuroiyuuki - przemiła osóbka. Już jako mała dziewczynka, uwielbiała pomagać innym. Zwykle nie patrzyła czy przez to coś jej się stanie. Parła przed siebie by wykonać swój cel. Ma słabość do słodkich rzeczy. Nie słodkich w smaku, a z wyglądu. Jednak nie cierpi przesadnie słodkich. Jak to mówi "Są zbyt słodkie i rzygać się chce". Największym wrogiem tej dziewczyny jest strach. Jeśli stanie się coś co wywołuje tą reakcję, zostaje sparaliżowana. Nie potrafi się ruszyć. Niczego powiedzieć, a oczami rzuca w każdą możliwą stronę. Jest wtedy bezbronna. Całkowicie, bezbronna. Jej ulubiony kolor to biały.
Shizuka - kompletne przeciwieństwo osoby wyżej. Nienawidzi pomagania. Zwykle gdy ktoś właśnie potrzebuje pomocy z góry osądzany jest jako słabeusz. Dlatego za taką uważa swoją drugą połówkę, która to jednak jest słaba, nie ma się co oszukiwać. Wracając do mrocznej części.. Gdy trzeba coś rozwiązać, robi to siłą, a jeśli trzeba zbytnio się napracować, po prostu tego nie robi. Wykonuje jedynie pracę godną jej, jaką jest np. mordowanie, sprawianie bólu, przykrości. Podobnie jak ta druga.. Ma słabość do strasznych rzeczy, a im bardziej straszne tym lepiej i jeszcze zabawniej. Zwykle zdobyte straszne rzeczy wykorzystuje do straszenia ludzi. Jej ulubiony kolor to czarny.
Obie jednak mają w sobie coś wspólnego.. Nie potrafią żyć bez siebie. Mimo częstych kłótni wynikających, z decyzji jednej i drugiej, jakoś się godzą. Nie wiadomo jak, ale jakoś to robią. No i obie, nie potrafią żyć bez pokemonów. Chyba tylko ich traktują jako przyjaciół, gdyż co do ludzi.. Zwyczajnie im nie ufają. Kuroiyuuki, gdy trzeba pomoże. Shizuka natomiast nie zrobi niczego, a i jeszcze bardziej upokorzy.
Wygląd:
Czarne, i dosyć długie włosy powiewają swobodnie na wietrze. Nigdy nie są spięte, ani to w kok, ani w kitę, w nic. Żeby tego mało, jakby o tym wiedziały, nigdy w niczym nie przeszkadzają. Jest to wręcz doskonałe.
Oczy.. Przykuwają swoją piękną, jasnobłękitną barwą. Są niemal, że białe. Otoczone niezwykle długimi rzęsami, które z łatwością można porównać do skrzydeł motyli. Jednak to tylko porównanie, w końcu nie mogą wyglądać dokładnie jak skrzydła tych cudnych owadów. Choć nie wiadomo co ludzie wymyślą.. W każdym razie wracając do paczałek.. Jasne, prawie białe, i do tego ten błysk. Nieraz jest to po prostu zwykła troska, innym razem chęć siania zamętu..
Sama twarz zazwyczaj jest spokojna. Mimo pogodnego nastroju, nie zawsze tak wygląda. Uśmiech rzadko gości na ustach. Sama cera.. Prawie, że biała. Jak chodzący trup.
Czarna i za duża bluza bluza, z głębokim kapturem doskonale pozwala odciąć się od rzeczywistości niekiedy tak bolesnej, zakryć często płaczącą twarz. Pod nią znajduje się zwykły T-Shirt, tego samego koloru, dodatkowo ze starym zniszczonym nadrukiem. Nawet sama posiadaczka nie wie już co to było, prócz tego, że był białej barwy. Dżinsy, mają kolor ciemnego granatu, no i liczne dziury. Ich posiadaczka zwykła mówić "Po prostu takie są modne", i nie powie niczego o tym, że same się porobiły. I do tego zestawu, standardowe trampki. Lewy jest czarny, z białą podeszwą i sznurówkami, oraz czaszką na zewnętrznej stronie. Prawy jest biały, z czarną podeszwą i sznurówkami. Tym razem na zewnętrznej stronie, jest pęknięte wpół czarne serce.
Towarzysze:
Liczę na twoją inicjatywę
Profesja Postaci:
Trener
Starter:
Sneasel - Samiec jeśli można
Historia:
Kiedy to się wszystko stało.. Kiedy doszło, do tego, że skazana była uciekać ze swojego rodzinnego miasta? Ze swojego domu? Jednak czy musiała. Przecież mogła żyć tam dalej tak jak żyła. Jednak mimo wszystko.. Zacznijmy od początku.
Niegdyś w mieście Ecruteak City żyła sobie spokojnie pewna rodzina. Jedynaczka imieniem Kuroiyuuki czyli Czarny Śnieg, razem ze swoimi rodzicami - Matką Mayumi i Ojcem Shozo. W szczęśliwej rodzince brakowało towarzyszy dla najmłodszej przedstawicielki. Gdy Kuroi miała jakieś pięć lat, jej wyobraźnia była niezwykle wybujała. Nie znosiła samotności, ale z drugiej strony nie lubiła towarzystwa ludzi. I co gorsza, uważano ją za zbyt małą, by mogła bawić się z pokemonami. Jedynym do jakiego miała dostęp był młody szczeniak - Growlithe nazywany Nanga. Jednak dziewczyna nie przepadała za nim. Ciągle tylko szczekał! Wykorzystywała więc swoją wyobraźnię by sprawić sobie wymyślonych przyjaciół. Byli różni. Tak różni jak jej pomysły. Żaden nie był osobą smutną, wszyscy byli weseli. Jednak szczególną wagę trzeba zwrócić na Shizuke czyli Ciszę, w skrócie nazywaną Shi. Różniła się od innych wybryków umysłu Kuroi. Była zamknięta w sobie, praktycznie nigdy się nie odzywała, a gdy czegoś chciała po prostu wskazywała palcem lub od razu działała. Nosiła zniszczone i brudne, czarne ubrania. Dziwnym cudem, zaczęła się ona jakby "wymykać" z pod kontroli. Było to co najmniej dziwne, w końcu nie była czymś żywym. Była ona o rok młodsza od Kuroi, ale nie była taka jak na wiek powinna. Sprawiała problemy gorsze, od utrzymania stada pokemonów składającego się z setki różnych gatunków.
W tym samym czasie, matka naszej bohaterki zachorowała na dość dziwną chorobę. Spędziła w szpitalu jeden miesiąc... Drugi.. Trzeci.. W końcu w połowie czwartego wyzionęła ducha. Lekarze przez cały czas stwierdzali, że była to tylko i wyłącznie wina choroby. Kuroi wraz z Shi uważała inaczej. Nie możliwe dla niej było by lekarze niczego nie mogli. Jednak pięcioletnie dziecko nie mogło przecież zrozumieć, że na świecie jest wiele nieuleczalnych schorzeń. Mimo wszystko, obie uważały, że to nie choroba była przyczyną śmierci.
Krótko po tym wydarzeniu Shozo, załamał się. Nie był w stanie niczego robić, jednak mimo wszystko starał się by zapewnić swej córce wszystko co najlepsze. Ta jednak z wiekiem zmieniała się. W wieku czternastu lat coś się wydarzyło. Pewnej nocy, Shizuka coś zrobiła. Coś co odmieniło życie obu dziewczyn sprawiając, że wytwór wyobraźni stał się częścią duszy Kuroi. Z początku zdawało się, że będą mogły żyć ze sobą w harmonii. Los chciał inaczej. Nigdy nie było wiadomo, która aktualnie coś robi, która mówi. Mogła rozmawiać z kimś jako zwykła dobra dziewczynka, i nagle "przełączyć się" w tryb cichej i złej. Zdawałoby się, że nie mogą one ze sobą rozmawiać, bo "mijają" się ze sobą. Sny jednak mają wspólne. W nich zwykle rozmawiały, dzieliły się uwagami na temat tej drugiej. I kłóciły.
Zaledwie rok po tym, dziewczyna uciekła z domu. Znała swój region o nazwie Johto bardzo dobrze. Mimo wszystko błąkała się po lasach, bez ochrony jaką zapewniłby jej pokemon.
To była ciemna i zimna noc. Zakapturzona siedziała pod drzewem, próbując rozpalić przynajmniej małe ognisko. Nagle usłyszała jakiś trzask. Zaczęła rozglądać się dokoła. Ujrzała kilka par złowrogich oczu. Były to niezbyt pozytywnie nastawione Snubbulle, a na ich czele stał jeden wielki Granbull. Były chyba szaleńczo głodne. Nie było szans w starciu z nimi. Szybko wdrapała się na drzewo, jednak te nacierały na nie bez przerwy. Gdy sytuacja zaczynała być krytyczna, do walki stanął nieznany jej dotąd Sneasel. Miał on jedną charakterystyczną cechę. Poszarpane ucho. Nie było to łatwe.. Jednak udało mu się odstraszyć przeciwników. Kuroi szybko dowiedziała się, że była przez te łasicę śledzona przez cały czas. Pokemon nie potrafił jakoś z nią porozmawiać, nawet podejść by spytać, czy może z nią pozostać. Szybko się polubili, a Mroczna Łasica została najlepszym przyjacielem Kuroi i Shi.
Cele:
- Odnaleźć prawdziwy powód śmierci matki. To na pewno nie była choroba!
- Zwiedzić wszystkie cudne miejsca, do jakich można się dostać.
- Znaleźć sposób by oddzielić Kuroiyuuki od Shizuki. Musi być sposób by znów była całkowicie oddzielną personą.
Prośby:
Na razie żadnych nie mam.
Rodzaj gry:
Chciałabym, żeby był to taki Horrorek, Dramat i w ogóle i w ogóle. I odrobina Romansu. Tylko bez komedii. Nie zbyt lubię tego typu przygodynki..
Ostatnio zmieniony przez LugiaFly dnia Sob Maj 24, 2014 10:10 am, w całości zmieniany 1 raz
LugiaFly- Liczba postów : 10
Join date : 21/05/2014
Skąd : Kurai Mori
Re: Zapisy do Mnie!
Za długo czekałem na nowego gracza by cię nie przyjąć <3
Przyjęta
Przyjęta
Air- Liczba postów : 125
Join date : 06/02/2013
Re: Zapisy do Mnie!
Imię/Nazwisko/Ksywa Postaci: Elisabeth "Lizzy"Deon
Wiek postaci: Lat dziewiętnaście
Charakter: Lizzy jest dziewczyną nieco zamkniętą w sobie. Mało mówi, jest nieco aspołeczna, unika kontaktów z ludźmi. Przynajmniej na większą skalę. W przyjaźni wierna, nienawidzi naśmiewania się z inności - sama jest inna. W stosunku do Spirita jest różnie. Irytuje ją jego ciągła obecność i inwigilacja w jej życie prywatne, jego zaborczość. Boi się go jednak stracić-nie był z nią zawsze, jednak nie potrafi wyobrazić sobie życia bez jego obecności. Głos ma spokojny i opanowany, jest cyniczna i inteligentna, lubi inteligentne rozmowy - nie zniży się do poziomu debila, choćby nie wiem kim był. Co do Pokemonów - cóż, nigdy zbyt dużej styczności nie miała, poza agencją, więc traktuje je bardziej jako zwierzątka domowe, chociaż nie olewa ich - pomoże, jeśli wie, że czegoś potrzebują.
Wygląd:
Towarzysze: Brak, ale kogoś byś mi mógł dowalić
Profesja Postaci: Hodowca
Starter: Chimchar Spirit
Historia: - Czyli... to coś...
- On ma na imię Spirit!
Lizzy wzburzyła się, gdy jej przyszły opiekun, Nathan Dawkins, nazwał Spirita "tym czymś". Mężczyzna poprawił się szybko, z miną winowajcy.
- Wybacz. Czyli Spirit, jest połączony taką...nicią? Z Tobą?
Dziecko pokręciło głową.
- Nie jest połączony żadną nicią! Przecież wiecie, czym są Pokemony!
- I nie może odejść?
Ponowne westchnięcie. Przecież wiedzieli, czym są Pokemony, na Boga! Nathan westchnął i podrapał się po czole. Za jego plecami stał czarnoskóry mężczyzna - wyglądał na młodszego od Nathana, mrugnął wesoło do Lizz.
10 lat później.
Biały Nissan Quashqai podjechał pod niebieski dom z werandą. Lizzy spoglądała przez okno,nieco przestraszona.
- Nathan... Ja... Wróćmy do bazy, nie chcę tam iść...
Mężczyzna poprawił okulary na nosie. Głębokie westchnienie wyrwało się z jego gardła.
- Lizzy, sama chciałaś tam iść. Poznasz ludzi w swoim wieku... A, no i prezent. To tomik poezji Poego, prawdziwy biały kruk.
Dziewczyna niepewnie wzięła prezent w ręce i wysiadła z samochodu.
- Będę niebawem.
Samochód odjechał, a Lizzy została sama, idąc niepewnie w stronę drzwi. Jak na zawołanie, otworzyła jej wysoka blondynka.
- Katniss, Jodie przyszła!
Katniss była idealną kopią matki - jasne włosy z pasemkami, ciemne oczy, w oprawie długich rzęs i nienaganna figura.
- Ja wychodzę, a Wy się bawcie. Tylko nie rozwalcie domu!
- Dobrze, mamo, jak chcesz! Wchodź! Jestem Katniss - weszły do salonu - to jest Lizzy, pracuje z moją mamą w sekcji 4 DPA.
Trzech chłopców, nieco starszych od niej i dwie dziewczyny uśmiechnęli się lekko i przedstawili. Katniss wyszła na chwilę, po czym wróciła z kilkoma puszkami piwa.
- Lizz, pijesz?
Niebieskowłosa zawahała się przez chwilę. Nie... to nie jest odpowiednie...Pokręciła głową i za namową Katniss, poszła włączyć muzykę. Jak zdążyła zauważyć, ich Pokemony były głównie ogniste, Vulpix, Flareon, Charmander... Zasłonili żaluzje, zamknęli drzwi, a do Lizzy podeszła czarnoskóra dziewczyna w okularach.
- Co to za muza? Odsuń się... puścimy coś z naszych czasów, coś do tańca...
Lizzy spuściła wzrok i rozejrzała się. Mijały minuty, jakoś dziwnie się tu czuła. Spirit cały czas podpowiadał jej, co powinna zrobić. Nie, nie pozwoli mu. Niepozwoli sobie. Przecież na razie byli w miarę mili.
- Czas na moje prezenty!
Stringi od Jade zostały skomentowane tak, że Lizz zarumieniła się aż po uszy, Słuchawki za fortunę wywołały u niej jeszcze większy wstyd, jednak katastrofa miała nadejść, dopiero, gdy Katniss spojrzała na starą, zniszczoną okładkę książki od Lizzy.
- Co to ma kurwa być? Stara książka?
- To... Tomik poezji Edgara Allana Poe, bardzo rzadki... Prawdziwy biały kruk.
Katniss miotnęła książką o stół, aż Lizz podskoczyła.
- Przylazłaś tu, żeby mi dać to gówno!?
Podnieśli ją, chociaż szarpała się niemiłosiernie i błagała,żeby nic jej nie zrobili. Zamknęli ją w schowku pod schodami. Tragiczna ciemność zalewała ją ze wszystkich stron, gdy waliła w drzwi, zaryglowane na zamek. Słyszała huczące techno i śmiechy z pokoju.
- Spirit, duszę się...
Chwilę później coś kliknęło, i drzwi otworzyły się. Spirit, wypuszczony z Balla, przepalił zamek Ember. Trzęsąc się, Lizzy wyszła ze schowka i ruszyła do wyjścia. Jednak zanim wyszła zmarszczyła brwi. Aiden znów sugerował...
- Zrób to.
W pokoju rozpętało się piekło. Meble latały po pokoju, drzwi zatrzasnęły się, dzieciaki wrzeszczały ze strachu. W końcu wypadły z domu, płacząc i wzywając Boga. W tym momencie pod dom podjechały dwa wozy.
Wściekła małpka zakończyła miotanie przedmiotami i wróciła do Balla.
- Boże, Katniss! Co się stało!?
Matka dziewczyny przytuliła córkę.
- TO DIABLICA! Chciała nas zabić!
Nathan objął Lizzy ramieniem i pokręcił głową.
- Chodź. Pojedziemy na kawę...
Dwa lata później.
Żółć wylała się z jej ust na podłogę, gdy zwymiotowała nad martwymi ciałami. Karabin wypadł z jej ręki, trzaskając o podłogę budynku. Pod ścianą leżał Afrykanin, którego zdjęcie właśnie zrobiła. Musiała mieć dowód dla władz. Jej mundur agenta CIA przesiąkał krwią,gdy klęczała w jej kałuży.
- Papa?
Odwróciła głowę. Chłopiec, któremu wcześniej pomogła uciec od oprawców, przypadł do jednego z ciał mężczyzn i zawył rozpaczliwie, przytulając się do martwej piersi ojca.
- Salim... Ja...
Chłopiec wykrzyknął coś w swoim języku przez łzy i wycelował w nią broń. Kilka kul poleciało w jej kierunku. Rozległ się pisk Spirita, który odciągnął Lizz od ciągu pocisków.
- Spirit, uspokój się. Uspokój się, mówię! - Wrzasnęła wściekle,gdy chiał protestować.
Uciekła. Kilka godzin później siedziała w śmigłowcu z Ryan'em, milcząc i wpatrując się w kolana.
- Nie wiadomo, kto dokonał tej zbrodni. Gamaal był nowym, demokratycznie wybranym Prezydentem Pakistanu, który miał zażegnać konflikty wewnątrzkrajowe....
Podniosła powoli głowę i spojrzała na współpracownika, który spiął się cały. Spiker w telewizji mówił dalej.
-...śledztwo wciąż jest prowadzone,jednak szczegóły nie zostały ujawnione...
Lizzy przeniosła wzrok na Ryan'a i wstała. Przypomniały mu się jego słowa sprzed misji.
- Gamaal to niebezpieczny watażka, więc musi zostać zabity. Takie są rozkazy.
Ponownie na niego spojrzała.
- Okłamałeś mnie, Ryan. Gamaal nie był watażką, tylko PIERDOLONYM PREZYDENTEM! OKŁAMAŁEŚ MNIE! - Wstała i wymierzyła mu cios w policzek. Wysoki mężczyzna nie odpowiedział, wpatrując się w okno.
- Wypełniałem rozkazy.
Złość ją rozsadzała. Narzędzia lotnicze zaczynały wariować, pilot wpadał w panikę. Jak on mógł! Zabiła niewinnych ludzi!
- PRZEZE MNIE DZIECIAK STRACIŁ OJCA! RYAN!
- ZAMKNIJ SIĘ, LIZZY! ROBIŁAŚ, CO KAZALI!
Zamknęła się i otworzyła drzwi samolotu. Ryan wrzasnął panicznie. Wyskoczyła. Przeżyła tylko dlatego, że nie lecieli wysoko, a wylądowali w jeziorze.To koniec jej służby w CIA. Koniec. Spojrzała na Pokeball, który dostała po pierwszej misji. Chimchar. Spirit. Jej Pokemon. Jej pierwszy własny Pokemon.
Cele:
~Odnaleźć Nathana
~Zemścić się na tych, którzy ośmielili się wykorzystać ją i Spirita
~Znaleźć Ryana
Prośby:
Fabuła, duużo fabuły, może jakieś złamanie... NO i ładne wprowadzenie jajka Eevee
Rodzaj gry: Raczej fabuła niźli walki, może towarzysza jakiegoś?
Wiek postaci: Lat dziewiętnaście
Charakter: Lizzy jest dziewczyną nieco zamkniętą w sobie. Mało mówi, jest nieco aspołeczna, unika kontaktów z ludźmi. Przynajmniej na większą skalę. W przyjaźni wierna, nienawidzi naśmiewania się z inności - sama jest inna. W stosunku do Spirita jest różnie. Irytuje ją jego ciągła obecność i inwigilacja w jej życie prywatne, jego zaborczość. Boi się go jednak stracić-nie był z nią zawsze, jednak nie potrafi wyobrazić sobie życia bez jego obecności. Głos ma spokojny i opanowany, jest cyniczna i inteligentna, lubi inteligentne rozmowy - nie zniży się do poziomu debila, choćby nie wiem kim był. Co do Pokemonów - cóż, nigdy zbyt dużej styczności nie miała, poza agencją, więc traktuje je bardziej jako zwierzątka domowe, chociaż nie olewa ich - pomoże, jeśli wie, że czegoś potrzebują.
Wygląd:
Towarzysze: Brak, ale kogoś byś mi mógł dowalić
Profesja Postaci: Hodowca
Starter: Chimchar Spirit
Historia: - Czyli... to coś...
- On ma na imię Spirit!
Lizzy wzburzyła się, gdy jej przyszły opiekun, Nathan Dawkins, nazwał Spirita "tym czymś". Mężczyzna poprawił się szybko, z miną winowajcy.
- Wybacz. Czyli Spirit, jest połączony taką...nicią? Z Tobą?
Dziecko pokręciło głową.
- Nie jest połączony żadną nicią! Przecież wiecie, czym są Pokemony!
- I nie może odejść?
Ponowne westchnięcie. Przecież wiedzieli, czym są Pokemony, na Boga! Nathan westchnął i podrapał się po czole. Za jego plecami stał czarnoskóry mężczyzna - wyglądał na młodszego od Nathana, mrugnął wesoło do Lizz.
10 lat później.
Biały Nissan Quashqai podjechał pod niebieski dom z werandą. Lizzy spoglądała przez okno,nieco przestraszona.
- Nathan... Ja... Wróćmy do bazy, nie chcę tam iść...
Mężczyzna poprawił okulary na nosie. Głębokie westchnienie wyrwało się z jego gardła.
- Lizzy, sama chciałaś tam iść. Poznasz ludzi w swoim wieku... A, no i prezent. To tomik poezji Poego, prawdziwy biały kruk.
Dziewczyna niepewnie wzięła prezent w ręce i wysiadła z samochodu.
- Będę niebawem.
Samochód odjechał, a Lizzy została sama, idąc niepewnie w stronę drzwi. Jak na zawołanie, otworzyła jej wysoka blondynka.
- Katniss, Jodie przyszła!
Katniss była idealną kopią matki - jasne włosy z pasemkami, ciemne oczy, w oprawie długich rzęs i nienaganna figura.
- Ja wychodzę, a Wy się bawcie. Tylko nie rozwalcie domu!
- Dobrze, mamo, jak chcesz! Wchodź! Jestem Katniss - weszły do salonu - to jest Lizzy, pracuje z moją mamą w sekcji 4 DPA.
Trzech chłopców, nieco starszych od niej i dwie dziewczyny uśmiechnęli się lekko i przedstawili. Katniss wyszła na chwilę, po czym wróciła z kilkoma puszkami piwa.
- Lizz, pijesz?
Niebieskowłosa zawahała się przez chwilę. Nie... to nie jest odpowiednie...Pokręciła głową i za namową Katniss, poszła włączyć muzykę. Jak zdążyła zauważyć, ich Pokemony były głównie ogniste, Vulpix, Flareon, Charmander... Zasłonili żaluzje, zamknęli drzwi, a do Lizzy podeszła czarnoskóra dziewczyna w okularach.
- Co to za muza? Odsuń się... puścimy coś z naszych czasów, coś do tańca...
Lizzy spuściła wzrok i rozejrzała się. Mijały minuty, jakoś dziwnie się tu czuła. Spirit cały czas podpowiadał jej, co powinna zrobić. Nie, nie pozwoli mu. Niepozwoli sobie. Przecież na razie byli w miarę mili.
- Czas na moje prezenty!
Stringi od Jade zostały skomentowane tak, że Lizz zarumieniła się aż po uszy, Słuchawki za fortunę wywołały u niej jeszcze większy wstyd, jednak katastrofa miała nadejść, dopiero, gdy Katniss spojrzała na starą, zniszczoną okładkę książki od Lizzy.
- Co to ma kurwa być? Stara książka?
- To... Tomik poezji Edgara Allana Poe, bardzo rzadki... Prawdziwy biały kruk.
Katniss miotnęła książką o stół, aż Lizz podskoczyła.
- Przylazłaś tu, żeby mi dać to gówno!?
Podnieśli ją, chociaż szarpała się niemiłosiernie i błagała,żeby nic jej nie zrobili. Zamknęli ją w schowku pod schodami. Tragiczna ciemność zalewała ją ze wszystkich stron, gdy waliła w drzwi, zaryglowane na zamek. Słyszała huczące techno i śmiechy z pokoju.
- Spirit, duszę się...
Chwilę później coś kliknęło, i drzwi otworzyły się. Spirit, wypuszczony z Balla, przepalił zamek Ember. Trzęsąc się, Lizzy wyszła ze schowka i ruszyła do wyjścia. Jednak zanim wyszła zmarszczyła brwi. Aiden znów sugerował...
- Zrób to.
W pokoju rozpętało się piekło. Meble latały po pokoju, drzwi zatrzasnęły się, dzieciaki wrzeszczały ze strachu. W końcu wypadły z domu, płacząc i wzywając Boga. W tym momencie pod dom podjechały dwa wozy.
Wściekła małpka zakończyła miotanie przedmiotami i wróciła do Balla.
- Boże, Katniss! Co się stało!?
Matka dziewczyny przytuliła córkę.
- TO DIABLICA! Chciała nas zabić!
Nathan objął Lizzy ramieniem i pokręcił głową.
- Chodź. Pojedziemy na kawę...
Dwa lata później.
Żółć wylała się z jej ust na podłogę, gdy zwymiotowała nad martwymi ciałami. Karabin wypadł z jej ręki, trzaskając o podłogę budynku. Pod ścianą leżał Afrykanin, którego zdjęcie właśnie zrobiła. Musiała mieć dowód dla władz. Jej mundur agenta CIA przesiąkał krwią,gdy klęczała w jej kałuży.
- Papa?
Odwróciła głowę. Chłopiec, któremu wcześniej pomogła uciec od oprawców, przypadł do jednego z ciał mężczyzn i zawył rozpaczliwie, przytulając się do martwej piersi ojca.
- Salim... Ja...
Chłopiec wykrzyknął coś w swoim języku przez łzy i wycelował w nią broń. Kilka kul poleciało w jej kierunku. Rozległ się pisk Spirita, który odciągnął Lizz od ciągu pocisków.
- Spirit, uspokój się. Uspokój się, mówię! - Wrzasnęła wściekle,gdy chiał protestować.
Uciekła. Kilka godzin później siedziała w śmigłowcu z Ryan'em, milcząc i wpatrując się w kolana.
- Nie wiadomo, kto dokonał tej zbrodni. Gamaal był nowym, demokratycznie wybranym Prezydentem Pakistanu, który miał zażegnać konflikty wewnątrzkrajowe....
Podniosła powoli głowę i spojrzała na współpracownika, który spiął się cały. Spiker w telewizji mówił dalej.
-...śledztwo wciąż jest prowadzone,jednak szczegóły nie zostały ujawnione...
Lizzy przeniosła wzrok na Ryan'a i wstała. Przypomniały mu się jego słowa sprzed misji.
- Gamaal to niebezpieczny watażka, więc musi zostać zabity. Takie są rozkazy.
Ponownie na niego spojrzała.
- Okłamałeś mnie, Ryan. Gamaal nie był watażką, tylko PIERDOLONYM PREZYDENTEM! OKŁAMAŁEŚ MNIE! - Wstała i wymierzyła mu cios w policzek. Wysoki mężczyzna nie odpowiedział, wpatrując się w okno.
- Wypełniałem rozkazy.
Złość ją rozsadzała. Narzędzia lotnicze zaczynały wariować, pilot wpadał w panikę. Jak on mógł! Zabiła niewinnych ludzi!
- PRZEZE MNIE DZIECIAK STRACIŁ OJCA! RYAN!
- ZAMKNIJ SIĘ, LIZZY! ROBIŁAŚ, CO KAZALI!
Zamknęła się i otworzyła drzwi samolotu. Ryan wrzasnął panicznie. Wyskoczyła. Przeżyła tylko dlatego, że nie lecieli wysoko, a wylądowali w jeziorze.To koniec jej służby w CIA. Koniec. Spojrzała na Pokeball, który dostała po pierwszej misji. Chimchar. Spirit. Jej Pokemon. Jej pierwszy własny Pokemon.
Cele:
~Odnaleźć Nathana
~Zemścić się na tych, którzy ośmielili się wykorzystać ją i Spirita
~Znaleźć Ryana
Prośby:
Fabuła, duużo fabuły, może jakieś złamanie... NO i ładne wprowadzenie jajka Eevee
Rodzaj gry: Raczej fabuła niźli walki, może towarzysza jakiegoś?
Lizzy- Liczba postów : 394
Join date : 21/11/2013
Skąd : Fuschia City
Re: Zapisy do Mnie!
Błee. Powiedziałbym że zero kreatywności, ale sama gra na której się wzorowałaś jest całkiem dobra więc, pozwól że w trakcie gry pozmieniam parę faktów i nie będę się trzymał stricte tejże gry. Tak więc no
Przyjęta
Przyjęta
Air- Liczba postów : 125
Join date : 06/02/2013
Re: Zapisy do Mnie!
Imię: Trunk Johnson
Wiek postaci: 22
Charakter: Trunk to porywczy chłopak, który wyznaje zasadę najpierw zrób później pomyśl, co często przyprawia mu kłopotów. Bycie agresywnym jest u niego na porządku dziennym i przekłada swoje dobro nad dobro innych osób. Nie dotyczy to jednak pokemonów, które szanuje jeżeli tylko okażą się wystarczająco 'twarde'.
Wygląd: Wysoki i dobrze zbudowany mulat (185 cm wzrostu, 95 kg wagi)
Towarzysze: Brak
Profesja Postaci: Buntownik z wyboru (zrezygnował z uczelni, były zawodnik szkolnej drużyny footballowej oraz zapaśniczej)
Starter: Riolu
Historia: Trunk od dziecka wykazywał rozmaite talenty sportowe, praktycznie w każdym rodzaju sportu za jaki się brał, odnosił jakieś sukcesy. W końcu jednak ukierunkował się na football amerykański oraz zapasy, w których był jednym z najlepszych zawodników w swoich kategoriach wagowych oraz wiekowych. W końcu dostał się na uczelnie, która zaproponowała mu stypendium sportowe, lecz z racji swojego wrodzonego lenistwa Johnson rzucił szkołę. Kiedy w dniu rezygnacji wracał w kierunku domu, natrafił na Riolu. Było to jego pierwsze bezpośrednie zetknięcie się z dzikim pokemonem. Co dziwne stwór rzucił się na niego i atakował go kopnięciami oraz uderzeniami, w końcu chłopak nie wiedząc co ma zrobić zaczął odpowiadać na ataki i tak wywiązała się szamotanina. Ostatecznie po kilkunastu minutach zaciekłej walki, Riolu padł z wycieńczenia. Trunk, zaniósł go do Poke Centrum gdzie wyleczony pokemon, pobiegł za Johnsonem i od tamtej pory są nierozłącznymi towarzyszami. Wtedy też Trunk postanowił zostać trenerem pokemon i zaczął się interesować tymi ciekawymi stworzeniami. Ostatecznie postanowił ukierunkować się na łapanie silnych pokemonów, które to najbardziej go interesowały (chodzi zarówno o wygląd jak i charakter) i walczenie w rozmaitych turniejach.
Cele: Po rzuceniu uczelni natknął się na swojego pierwszego pokemona i zaczął interesować się tymi dziwnymi stworkami. W końcu zafascynował się na tyle, że postanowił skolekcjonować jak najwięcej z nich i wygrywać walki trenerskie. Jego głównym celem jest pobicie jak największej ilości trenerów i zdobywanie rozmaitych wyróżnień.
Rodzaj gry: To może tutaj poinformuję iż jestem nowicjuszem na tym forum aczkolwiek grałem już w pbf'y. Co do samego rodzaju gry to z racji postaci (charakter, historia etc.) wolałbym być nastawiony bardziej na walki, treningi i łapanie nowych pokemonów niż na fabularne rozciąganie. Oczywiście jedno nie ucieknie od drugiego, ale wolałbym być nastawiony na rozwój jako trener niż osoba (charakter, przeżycia, emocje etc.).
Wiek postaci: 22
Charakter: Trunk to porywczy chłopak, który wyznaje zasadę najpierw zrób później pomyśl, co często przyprawia mu kłopotów. Bycie agresywnym jest u niego na porządku dziennym i przekłada swoje dobro nad dobro innych osób. Nie dotyczy to jednak pokemonów, które szanuje jeżeli tylko okażą się wystarczająco 'twarde'.
Wygląd: Wysoki i dobrze zbudowany mulat (185 cm wzrostu, 95 kg wagi)
Towarzysze: Brak
Profesja Postaci: Buntownik z wyboru (zrezygnował z uczelni, były zawodnik szkolnej drużyny footballowej oraz zapaśniczej)
Starter: Riolu
Historia: Trunk od dziecka wykazywał rozmaite talenty sportowe, praktycznie w każdym rodzaju sportu za jaki się brał, odnosił jakieś sukcesy. W końcu jednak ukierunkował się na football amerykański oraz zapasy, w których był jednym z najlepszych zawodników w swoich kategoriach wagowych oraz wiekowych. W końcu dostał się na uczelnie, która zaproponowała mu stypendium sportowe, lecz z racji swojego wrodzonego lenistwa Johnson rzucił szkołę. Kiedy w dniu rezygnacji wracał w kierunku domu, natrafił na Riolu. Było to jego pierwsze bezpośrednie zetknięcie się z dzikim pokemonem. Co dziwne stwór rzucił się na niego i atakował go kopnięciami oraz uderzeniami, w końcu chłopak nie wiedząc co ma zrobić zaczął odpowiadać na ataki i tak wywiązała się szamotanina. Ostatecznie po kilkunastu minutach zaciekłej walki, Riolu padł z wycieńczenia. Trunk, zaniósł go do Poke Centrum gdzie wyleczony pokemon, pobiegł za Johnsonem i od tamtej pory są nierozłącznymi towarzyszami. Wtedy też Trunk postanowił zostać trenerem pokemon i zaczął się interesować tymi ciekawymi stworzeniami. Ostatecznie postanowił ukierunkować się na łapanie silnych pokemonów, które to najbardziej go interesowały (chodzi zarówno o wygląd jak i charakter) i walczenie w rozmaitych turniejach.
Cele: Po rzuceniu uczelni natknął się na swojego pierwszego pokemona i zaczął interesować się tymi dziwnymi stworkami. W końcu zafascynował się na tyle, że postanowił skolekcjonować jak najwięcej z nich i wygrywać walki trenerskie. Jego głównym celem jest pobicie jak największej ilości trenerów i zdobywanie rozmaitych wyróżnień.
Rodzaj gry: To może tutaj poinformuję iż jestem nowicjuszem na tym forum aczkolwiek grałem już w pbf'y. Co do samego rodzaju gry to z racji postaci (charakter, historia etc.) wolałbym być nastawiony bardziej na walki, treningi i łapanie nowych pokemonów niż na fabularne rozciąganie. Oczywiście jedno nie ucieknie od drugiego, ale wolałbym być nastawiony na rozwój jako trener niż osoba (charakter, przeżycia, emocje etc.).
Trunk Johnson- Liczba postów : 2
Join date : 05/07/2014
Re: Zapisy do Mnie!
Hej Trunk. Nie chce ciebie zasmucić ale gry ukierunkowane bardziej na walki, mogą wywołać moją niechęć w odpisaniu a przez to inni gracze mogą na tym ucierpieć. Sam fakt że twoja historia nie jest wystarczająco dobra bym chciał ci ją poprowadzić zmuszą mnie do faktu by napisać
Nie przyjmuję
Spróbuj u kogoś innego
Nie przyjmuję
Spróbuj u kogoś innego
Air- Liczba postów : 125
Join date : 06/02/2013
Similar topics
» Będziecie ze mnie dumni! - Gra Haru
» ~*~Zapisy do Lau~*~
» Zapisy [2/2]
» Zapisy. ;-)
» ~Zapisy [4/5]~
» ~*~Zapisy do Lau~*~
» Zapisy [2/2]
» Zapisy. ;-)
» ~Zapisy [4/5]~
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Gry Trenerskie
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach