Gra Wilka- Danieru Ookami- Fenris Rayo

Twój pokemon mimo wszystko wyglądał na lepiej przygotowanego do tej walki, słuchał każdego twojego polecenia, natomiast sam przeciwnik czasami wyglądał na zagubionego w walce, generalnie nie wyglądał na pokemona przepadającymi za walkami, albo coś stało się z jego łapą, widziałeś, ze kiedy psiak lądował po jakimś wyskoku na przedniej lewej łapie jego minka krzywiła się, jednak to nie twoja sprawa, wygrywałeś to się liczyło

Automatycznie widząc to, zaprzestaję walki i jak w trymiga hamuję mój popęd (seksualny) waleczny. Przyglądam się dokładniej Eevee, a Torchicowi każę wrócić do mnie.
- Twój Eevee, coś z nim nie tak. Za każdym razem jak ląduje, to ma minę jakby bardzo cierpiał. Sugeruję, abyś go zabrał do Pokecentrum. Może uszkodził sobie coś ostatnim razem, jak walczyłeś nim i nie zauważyłeś? Tak czy siak, przerywamy walkę. Nie mam zamiaru walczyć w takim pojedynku, w którym rywal ma gorszy start.

Chłopak nie wyglądał na zaskoczonego tym co powiedziałeś, czyli wychodzi na to, ze wiedział o tym w jakim stanie jest jego pokemon czemu od razu o tym nie powiedział? Ni miało to jakoś większego znaczenia
-Dobrze, spotkajmy się w takim razie jutro, albo inaczej zostawie dla Ciebie wiadomości z centrum pokemon nie wiem w jakim stanie tak na prawde jest mój pokemon dziwnie to zabrzmi jednak ma spore problemy ze zdrowiem- mruknął tylko nie starał się jako specjalnie rozczulać, jednak wziął pokmeona na ręcę i mocno go do siebie przytulił po czym bez zbędnego gadania ruszył do centrum pokemon zostawiając Cię samego.

- No i cóż... Zostaliśmy sami Ignite. Chooodź, pobawimy się trochę.
Idę na ubocze jakieś i bawię się z pokemonem a to w berka a to w "bardzo mini zapasy" a to w inne aktywnie fizyczne zabawy. Po jakimś czasie, chowam go do pokeballa, aby odpoczął i sam wyruszam na spacer po mieście. Kto wie, może dostanę jakiegoś questa czy cusik?

Bawiłeś się z pokemonem ten generalnie był bardzo zadowolony, skakał piszczał czasami, ogólnie no istna radość z niego emanowała, po chwili schowałeś go do pokeballa i ruszyłeś w stronę miasta nie musiałes na szczeście dalko iść, tyle dobrze. Wróciłęś więc do miasteczka, a tam generalnie jakaś dziwna pustka, nagle zaburczało Ci w brzuchu, było to na prawdę nieprzyjemne, wydawało Ci się że przecież niedawno jadłeś, zerknąłęś na zegarek, no i bum generalnie wyruszyłeś w drogę jakieś 6 godzin temu idź jedz.

- Hmm... Jedząc kebaba, wspierasz Araba... Chińskie za drogie, pizza też, dobra, poszukajmy jakiegoś baru z jedzeniem.
Jak typowe dziecko anime, gadam sam do siebie, aby widz wiedział co kurwa myślę i co mam zamiar zrobić. Szukam tak jak rzekłem jakiegoś baru, gdzie napiję się piwka, hahaha, żartuję, jestem ciotą i piję tak naprawdę Somersby. A no i przy okazji jakiegoś schabowego z ziemniaczkami bym oszamał. Szukajmy!

Nie musiałeś się speclaajnie przemęczać, taki właśnie bar znalazłeś generalnie nad drzwiami był piękny napis:

U babci Jadzi

W sumie jedzenie od wszelkich babć jest cudne, dlatego od razu się tam wybrałes bar był pełen, w sumie można powiedzieć że była to taka domowa knajpa, niedopasowane obrusy, kazdy talerz inny, ale mniejsza z tym najważniejsze żeby było taniu, usiadłeś niedaleko okna no i stało się podeszła do Ciebie kelnerka, podała Ci małe menu, generalnie była to zwykła kartka z rozpisanymi dostępnymi danego dnia potrawami
-Witam serdecznie u babci Jadzi, dzisiaj daniem dnia jest zupa pomidorowa z grzankami, polecam też talerz pierogów, płaci pan 5$ i je pan ile chce- powiedziała bardzo miła brunetka, mniej więcej 160 wzrostu, budowa ciała jak u dziewczynki, ale cego wymagać ledwo ma chyba z 17 lat?

Wchodzę do budynku i rozglądając się, cicho pod nosem komentuję:
- Noo, Gesslerka jakby tu wpadła... To by wpierdoliła pewnie te firanki popijając kefirkiem.
Chwilę po tym łapię się za głowię jedną ręką, wciskając sobie środkowego palca w zmiękczenie przy kości skroniowej. Po co? Aby uśmierzyć ból, wywołany walką moich osobowości. Powaga versus pokemoniasty Deadpool. Z jednej strony chcę być poważnym, Herosem, który powinien pomścić matkę, ale zarazem te wszystkie urazy wywołały u mnie pomstę o wolność, dzieciństwo, które za szybko się skończyło i dlatego... Zostajemy przy pojebaności
Siadam przy stole i podziwiam laleczkę.
- (Hmmm, trzeba przyznać, że szarpałbym jak Growlithe kość. Przydałoby się dowiedzieć jak to jest tutaj z prawem, może pełnoletność jest od 16-ego roku życia? Ehh, o, albo może seks oralny nie podchodzi pod seks-seks? Muszę przyznać, że takie niziutkie mnie kręcą.)
Jedną rękę kładę na stolę i nią gestykuluję, aby dziewczyna nie skupiła się przypadkiem na drugiej dłoni, która jest pod stołem i stara się powstrzymać wzwód mojego Nabuchodonozora.
- Poproszę Skarbie same pierogi. Są z kapustą, z mięsem? Jeśli są takie, to poprosiłbym o te z kapustą i grzybami.
Kończę zamówienie, mając nadzieję, że najem się i pooglądam fajne dupery. Rzucam okiem (metafora) na tyłeczek młodocianki.

Dziewczyna lekko spanikowała, nie sdawałes sobie sprawy ale prawie sapałeś i się śliniłeś, mała miała prawo być lekko spanikowana, jednak po chwili się opanowała i traktowała Cię jak normalnego klienta, chociaż normalny to ty nigdy nie byłes i niestety ja coś o tym wiem, dziewczyna zapisała grzeznie zamówienie i zabrała od Ciebie karteczkę, która wręczyła Ci kiedy tylko zaczeła Cię obsługiwać, około 10 minut później przyniosła Ci dwa talerze z pierogami
-Smacznego życzę- powiedziała i odeszłą od twojego stolika, ludzie generalnie nie reagowali na twój widok nie byłes jakąs gwiazdą dlatego twoje dziwne zachowanie nie miało dla tłumu większego znaczenia.

// Hehhe, "obsłużyła" ^^

- (Nosz cholera jasna... Jaki ja głupi byłem. Siedziałem z Wilkami całymi latami to mi libido spadło do minus 300 stopni, ale teraz wróciłem do ludu i mam znów swoje potrzeby. Ehh, że muszę mieć taką paskudną mordę. Nie mógłbym być jak Brad Pitt w czasie jego najlepszych lat? Ile ja bym dał, żeby taka dzierlatka po prostu podeszła do mnie i powiedziała "Hej słuchaj, wydaje mi się, że Twój Nabuchodonozor jest w stanie długo wytrzymać, chodźmy na ubocze porozmnażać jak dwa Loppuny." Ehhh, wyobraźnia. Chociaż ona mi została.)
Gdy dziewczyna podaje mi pierogi, dostojnie skinam głowę dziękując i kątem oka ją obczajając jak odchodzi. Ahh te bansujące pośladki. No cóż, czas się wziąć za jedzenie. Jem, przy okazji obserwując co się dzieje w restauracji.

ZBOCZENIEC!
___________

Jadłeś sobie spokojnie a nagle od knajpy weszła jakaś dziewczyna, długie blond włosy, szczupłe nóżki, łądne piersi, generalnie ubrana w gorset i skórzane mocno opięte spodnie do tego jakies tam kozaczki jednak mniejsza o dziwo podeszła do twojego stolika bez żadnego ale dosiadła się i zabrała Ci jednego pieroga z talerza
-Dobry wybór- usmiechnęła się i rozejrzała się po knajpie, faceci gapili się na nią ale mniejsza z tym,
-Masz chwilkę, żeby pogadać? - zapytała dalej sie uśmiechając

- (I to jest ten moment Wilku, albo jesteś ciapą, albo Wilkiem z Czerwonego Kapturka, ale z "TEGO" Czerwonego Kapturka. Bądź po prostu, NIE sobą... Za bardzo.)
Taktyka prosta, kobiety nie lubią czułych facusiów, którzy się pierdo... Znaczy cackają się, o jakie romantyczne, o tak oh ah i w ogóle. Kobiety wolą facetów zdecydowanych, wiedzących czego chcą i nie bojąc się "złego zachowania". Dlatego spokojnie od dołu do góry oglądam podziwiam szanowną damę, starając się wprawnym okiem eksperta ocenić rozmiar miseczki.
- A naprawdę sądzisz, że znalazłby się jakiś mężczyzna, który NIE miałby dla Ciebie czasu? Bo mi się wydaje, że już samym pytaniem uwodzisz samców.
Uśmiecham się pokazując delikatnie swoje wilcze kły. W międzyczasie zamykam oczy i zakładam rękę na rękę.
- Mam dużo czasu. Tylko, czy mógłbym poznać Twoje imię i dowiedzieć się kim jesteś? Po wyglądzie, oceniam, że CHCĘ Cię poznać, a i żeby nie było, jestem Fenris. Chociaż zdarzyło mi się oglądać różne dziwne (BARDZO DZIWNE) rzeczy, więc nie zdziwiłbym się, jakby się okazało, że wiesz kim jestem i masz do mnie jakąś sprawę.

Dziewczyna spokojnie odchyliła się i załozyła nogę na nogę, widzeiała że kusi i wykorzystywała to idealnie, obie ręcę ułozyła na swoim kolanie dzieki czemu jej piersi jeszcze bardziej się uwydatniły, miseczka? C, albo d, jakoś tak.
-Fenris Rayo znam Cię dlatego z całego tego miasteczka wybrałam włąśnie Ciebie- powiedziała całkowicie spokojnie a wręcz wzruszyła ramionami
-Ja sama nazywam się Mearolina, Meo dla przyjaciół, jednak jak na razie nimi nie jesteśmy- dziewczyna pochyliła sie lekko do przodu
-Jestem tancerzem ostrzy, nie wiem czy mówi Ci coś to miano, jednak mniejsza, pomagałes kiedyś mojemu przyjacielowi, generalnie niedaleko stąd w lesie została okradziona karawana, jesteś uważany za jednego z lepszych wojaków, wiec może zechcesz mi pomóc?- zapytała spokojnie

Również nachyliłem się minimalnie do przodu otwierając oczy.
- A dostanę buziaka w policzek na zachętę?
Rzekłem uśmiechając się.
- Hmm... Tancerka Ostrzy... Rzadka klasa, ale za to bardzo niebezpieczna...
Wyszukuję kątem oka jakichś ukrytych ostrzy albo części ostrzy wystających zza butów lub innych części ubioru.
- Powiem Ci tyle, nie mam z tym najmniejszego problemu. A nawet więcej, będę dogłębnie szczery. Jeżeli będę mieć okazję popatrzeć jak te dwie, wielkie piękności tańczą podczas walki, to wiedz, że możemy iść od zaraz.
Upewniam się czy jestem najedzony, chociaż wolę na wszelki wypadek wziąć więcej talerzy. Lepiej się najeść, aniżeli później dogładzać się. A do tego skoro mogę jeść ile chcę... Sugeruję Mearolinie, aby też zjadła, skoro jej smakowały. Dopytuję przy okazji kim był jej przyjaciel i co to za karawana. Dodatkowo z nutką amanta mówię:
- Tak w ogóle skąd mam wiedzieć, że to nie jest pułapka. Piękna kobieta mnie zwabia do karawany, a tam kilkunastu ludzi, a ja sam, wraz z moim wiernym ostrzem, hmm? Nie sądzisz, że bardzo realny scenariusz podałem?
Dopytuję uśmiechając się.

Żadnego ostrza nie zauważyłeś, dziwnie ale taka prawda, żadnego ostrza nie było, może nie była teraz uzbrojona? A może nie chciała żerbyś widział jakiekolwiek ostrza?
-Jesteś dość dziwnym wojakiem, ale co ja na to poradze potrzebuje twojej pomocy i nic na to nie poradze, jeśli dalej będziesz mnie podrywał w nieudolny sposób, to rozstaniemy się w niezbyt przyjaznych warunkach uwierz mi- powiedziała z całkowitym spokojem w głosie, nie wyglądała na zdenerwowaną mówiła to po prostu obojętnym tonem głosu
-Zacznijmy może od mojego przyjaciela, nazywał się Rasha, przyznam szczerze, że śledził Cię przez długi czas stąd wiem jak się nazywasz no i jak się nazywałeś, ale nie szukaj go i nie staraj się nakopać mu za to, miły gośc, mieliście kiedyś pokonać stado goblinów, czy jakoś tak nie opowiadał mi za wiele na ten temat, powiedział tylko o twoich wielkich umiejętnościach, które teraz będą mi potrzebne- dodała spokojnie po jakimś czasie raz na jakiś czas bezceremonialnie podkradając Ci pierogi z talerza, jak widac nie miała zamiaru prosić o pozowolenie i były troszkę głodna, nie liczyłeś jej ake spust miała piękny
-Co do samego zadania, dwa dni temu z miasta Merqe wyruszyła karawana mająca za zadanie dostarczenie złotej runy do króla krasnoludów, władca twardy i nieustępliwy, termin mają jeszcze 3 dni na dotarcie do samego króla, jednak ktoś ich zaatakował, no i ukradł runę, ciężka sprawa samo wyruszenie karawany zostało objęte wielką tajeminicą, a tu nagle zostali zaatakowaniu przez grupe która widać że była bardzo dobrze przygotowana- mówiła dalej dośc spokojnie, rozejrzała się na wszelki wypadek i czekała spokojnie na twoją reakcję.

Rozsiadam się w fotelu myśląc i próbując sobie cokolwiek przypomnieć.
- Hmmm... Rasha... Niestety nie pamiętam, z wieloma osobami współpracowałem, a ostatnie wydarzenia dodały tylko do mojej amnezji. Ale niestety, jak już się zorientowałaś, do najnormalniejszych ludzi nie należę.
Wstaję, dokańczając pierogi, upewniam się, że zapłaciłem obhaczając wzrokiem kelnerkę.
- Karawana owiana tajemnicą i niespodzianka? No popatrz, to samo myślałem o mnie, dopóki Cię nie spotkałem. No dobra, prowadź Piękna.
Niby zbok, dziwak, hentai i w ogóle, a jednak szybkim krokiem podchodzę do miejsca Tancerki i pomagam jej wstać odsuwając krzesło. I nie, nie zrobiłem tego po to, by z góry popatrzeć na dwie wielkie góry. Po prostu, jestem dżentylmenem.

Do zapłacenia miałeś aż 5$ za pierozki, zrobiłeś to oczywiście i mogliście już ruszyć, tancerka odepchnęła Cię lekko i sama wstała spokojnie
-Najpierw muszę udać się do centrum pokemon, tam właśnie zostawiłam wszystkie swoje rzeczy, później możemy spokojnie ruszyć, mam nadzieję, że załatwiłeś wszystki0e sprawy w tej wiosce i możesz ruszyć dalej bez martwienia się o to że czegoś zapomniałeś?- zapytała spokojnie i z uśmiechem wyszła z knajpy spokojnie rozglądając się po okolicy można dać sobie rękę uciąc, że to jest jakiś jej dyg.

- W centrum pokemon jest jegomość, z którym miałem dokończyć jutro walkę, ale cóż. To może poczekać w takim razie.
Doganiam ją, po czym dodaję.
- Wybacz, ale niestety będziesz musiała znieść moje towarzystwo.
Idę razem z nią do centrum, no chyba, że mnie okłamała i tak naprawdę poszła do bordelu.
- Tak w ogóle, zapomniałem dodać, że masz bardzo ładny strój, ciekawy krój. A byłem pewien, że Tancerki Ostrzy przeważnie nie zwracają na siebie uwagi, chociaż, czasy się zmieniły widocznie.
Idę do centrum pokemon, poszukać ziomka z Ligi X, aby przełożyć walkę. Chyba, że Eevee zdążyła się wyleczyć i możemy na szybko teraz pyknąć walkę. A jak nie, to jak rzep psiego ogona, łażę za Mearoliną.

Szliście spokojnie
-Nie chodzi o to, że czasu się zmieniły, widzisz kazdy ma prawo ubierać się jak chce i jak mu wygopdnie może nie wygląda jednak w tym stroju walczy mi się najlepiej tradycyjne stroje mojej klasy są najprościej w świecie nudne widziałeś chociaż jeden z nich?- szliście dalej aż dotarliście do centrum pokemon, dziewczyna bez słowa wesżła na piętro gdzie znajdowały się pokoje, po około 10 minutach zeszła do Ciebie już gotowa uzbrojona, z niewielką przepaską na biodrach, w niej niby miała wszystkie swoje rzeczy jednak wyglądała ona dośc dziwnie, mniejsza na pewno nie mieślicło się tam zbyt wiele, ale pewnie najwazniejsze rzeczy miała
-Ja jestem gotowa jak z tobą?- rozejrzałes się po centrum pokemon jednak nie było śladu pana z ligi X może zapytaj pielegniarkę czy nie ma dla Ciebie jakichś wiadomości?

- Za wielu Was nie spotkałem, kiedyś bliżej Wam było do Asasynek. Ale jak już spotkałem jedną, z którą udało mi się zamienić słowo, to na co dzień wyglądała normalnie, tylko do walk ubierała się... Nazwijmy to wyzywająco. Często też aranżowała to tak, że udawała czyjąś służkę oferującą też... Inne usługi. Przywdziała erotyczny strój i wymachiwała finezyjnie swoimi ostrzami, aż go najzwyczajniej zarżnęła jak wieprza. Chociaż, jak tak bardziej Ci się przyglądam, to nie zmieniaj stroju. Przynajmniej jakby ktoś miał mnie zabić, to będzie na co popatrzeć.
Kończę zdanie uśmiechając się, po czym czekam na towarzyszkę. W tym czasie wypytuję o przedstawiciela ligi x, pielęgniarkom dodaję, że przybył tu oddać swojego Eevee z uszkodzoną łapką. Jeśli one nawet nie wiedzą, to ostatnia próba ratunku i pytam ludzi w budynku. A jak niczego się nie dowiaduję to trudno, informuję Mearolinę, żem gotów.

Dziewczyna nie skomentowała tego co powiedziałeś, bo co niby miała powiedzieć? Ciągle podniecałeś się jej ciałem i mówiłeś o tym wprost, dlatego nie musiałą nic dodawać, tak jak wcześniej zsotało wspomniane kusiła i wiedziała o tym poza tym co tu więcej dodawać, dziewczyna podeszła do drzwi wyjściowych a ty sam polazłeś wypytac o wojaka z ligi X
-Tak Shida był tutaj, powiedział mi, ze przerwał walkę z jednym trenerem z powodu łapy swojego Eevee, obejrzałam go i pokemon jest w bardzo poważnym stanie, sam trener nie mówi o tym często, jednak jego pokemon ma rzadką chorobę występuje ona zazwyczaj u ludzi jednak około 10% z całej populacji pokemonów na świecie ma szanse na urodzenie się z tym schorzeniem, jego Eevee ma łamliwośc kości, bardzo nieprzyjemne, przy silniejszym uderzeniu ma szanse się połamać, pokemon ten powinien mieć zakaż walk jednak sam Shida się na to nie zgadza, co do samej waszej walki, musicie ją przełoży- powedziała spokojnie kobieta jednak nie podała konkretnej daty bo to chyba nie jej zadanie ustawianie czyichś walk.

Jak tylko to usłyszałem, to myślałem, że zaraz coś zniszczę, ale nie mogłem. W końcu jestem oazą spokoju.Pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora. Jestem wręcz jak jebany wagon pełen pierdolonych medytujących, tybetańskich mnichów... Dlatego tylko zaklnąłem pod nosem:
- Pierdolony skurwysyn... Jak go tylko spotkam, to on już się dowie co to są połamane kości.
Dopytuję tylko Siostry Joy, czy nie wie dokąd się udał, albo dokąd MÓGŁ się udać. Jeśli dowiaduję się to wyjaśniam Mearolinie sprawę, a jeśli nie, to próbuję się uspokoić. Przyrzekam sobie, że jak znajdę tego sukinsyna to pożałuje. A teraz, cały swój czas poświęcam Tancerce.

Siostra Joy poinformowała Cię gdzie jest Shida, jednak kiedy tylko powiedziałeś o tym tancerce, ta naburmuszyła się i złapała Cię mocno za rękę
-Nie mamy czas na łapanie jakiegoś fagasa, zrozum karawana czeka, inaczej... jeśli król nie dostanie runy wywróci świat do góry nogami, prosze chodźmy już- odmówisz jej? Ma swoje rację, a ty możesz nakopać mu w innym terminie przecież nic się nie stanie, przynajmniej nie wkurzysz sie widokiem połamanego Eevee
-Panie Rayo ruszajmy- zrobiła to no zrobiła, powiedziała to tak kuszacym głosem, że aż całe ciało Ci zadrżało, nie nie wnikam co działo się z zawartością twoich spodni.

- (Ciekawe ile czasu zajmuje dopłynięcie krwi z mózgu do narządów rozrodczych, co nie, Wilku?)
Jakby ktoś mnie po prostu wyłączył. Zapominam o Lidze X, obejmuję delikatnie partnerkę na dosłownie kilka sekund (w sensie tak jak idą pary przez park czy coś) i idziemy.
- Tak w ogóle, to czemu jesteś w to tak zaangażowana? Masz z tym coś więcej wspólnego, nieprawdaż?

Dziewczyna zadowolona podjętą przez Ciebie decyzją od razu ruszyła żwawszym krokiem przed siebie, nie przejmowała się ludźmi którzy się na nią gapili, szła po prostu prowadząc Cię dalej, dopiero kiedy weszliście do lasu ona postanowiła odpowiedzieć na twoje pytanie
-Generalnie nie powinnam Ci o tym mówić, jednak... co mi tam, za odzyskanie runy jest nagroda i to dość ciekawa, a oferuje ją sam król, karawana sama w sobie była biedna, mieli tylko te całą runę, którą mieli dostarczyć- szliście lesną drogą, w sumie droga to za wiele powiedziane, była to zwykła ścieżka, wydeptana przez kilka osób które kiedyś tam szył w tamtą stronę, jednak mniejsza dziewczyna musiała iśc porzodem tak tez zrobiła a ty miałes piękne widoki
-Widzisz krasnoludy słyną z wspaniałych broni, od dawna trwa spór kto tworzy lepsze czy krasnoludy czy elfy, jednak ze względu na runy, ja wole broń od krasnoludów, no to jest własnie nagroda, broń wykuta dla osoby która odda rune