Gra Cienia: Rufus Shinra

- to ja tu mam problemy z robieniem tego a ty trzas.. możesz stworzyć z nich coś na rodzaj płytek do rzucania?
Spytałem go wprost po czym dokonczylem drugi magazynek
- skoro teog nie lubi to będzie to nas chronić
Powiedziałem i wziąłem worek z pyłem przyda się.

Chłopak pokruszył jeszcze diamenty, po czym zerknął na Ciebie
-To ja mam pelszy pomysł, ty strzelaj a ja będę rzycał- powiedział spokojnie i wyciągnął dłoń pełną pyłu przed siebie pokombinował chwilkę i przed twoimi oczami zobaczyłeś długi na 10 cm szpikulec, błyszczał się czerwonym światłem
-Może byc? -zapytał uśmiechając się jeszcze bardziej

- no tak o wiele lepiej, zrób jeszcze buławe tarcze i wogóle cały zamek w jaskini pełno kamieni
SKomentowałem pół żartem pół serio bo co mam zrobić, załadowałem obie bronie, sprawdziłem ich stan po czym schowałem za pas, skoro nie jednoczę się z Vincentem to dwie na raz się przydadzą
- idziemy zapolować?

-Nie naśmiewaj się- powiedział całkiem poważnie i zerknął na twoją ranę
-Ładnie Cię siepnąłem... i Ciebie to nie boli?-zapytał zaciekawiony nadal patrząc na twoją ranę, widziałeś coś dziwnego w jego oczach, ale co porawdzisz, nie jesteś w stanie określić co to jest, Mordka wsypał trochę pyłu do kieszeni swoich spodni, wyglądał troche komicznie, pyłek zasypału mu prawei całe spodnie, był upaćkany, ale co tam
-Idziemy, panie przodem- uśmiechnął się od ucha do ucha i puścił Cię przodem

- jestem ranny więc ty przodem
Powiedziałem całkiem poważnie nadal staram się nie zwracać uwagi na ból ani w sumie na nic, jeśli jakiś mój pokemon się tu pałęta to go cofam następnie ruszam.

Żadnego pokemona nie widziałeś, więc nic nie musiałęś cofać, Mordka ppokręciła głową i ruszył przodem jednak nie wyglądał na zbytnio zadowolonego, ale co poradzisz, szliście przed siebie dośc wolno, kiedy tylko wyszliście z jaskini zobaczyłeś jak Mordka się krzywi
-Wypuśc psiaka, pojedziemy, będzie szybciej- powiedział do Ciebie spokojnym głosem

Spojrzałem na niego po czym wypuściłem Arcanine, wsiadłem na niego i wołam mordkę
- gdzie teraz?
Spytałem go o drogę

Wskoczyliście obaj na twojego pokemona biedak zmęczony już trochę był, jednak musiał dac radę, nie było innego wyjścia jak widać, Mordka był ledwo żywy, widziałeś, jak się chwieje na grzbiecie twojego pokemona, jednak jakoś się trzymał
-Musimy lecieć prosto, za pomocą foryoku postaraj się znaleźc drzewo, kiedy zamkniesz oczy powinno świecić się na zielono, powinno być jak neon- powiedział i znowu odpłynął, jednak ta okolica źle na niego działa

No cóż to nie wiele mi pomoże pomyślałem po czym zamknąłem oczy i starałem się skupić po czym znaleźć to drzewo potrzebne do naszych celu gdy już je odnajdę kieruję w tamtą stronę Arcusia
- staram się
Powiedziałem w między czasie szukając tego drzewa

Nie było tak łątwo z tym drzewem, widziałęś swoje otwoczenie jako ogólnie zazielenione, dlatego nie powiedziałeś jeszcze swojemu pokowi dokąd dokładnie ma iśc, powoli szedł rpzed siebie w centrum tego całego zajścia i w miejsce z którego przed chwią uciekaliście, widziałeś trzy jaskrawo zielone miejsca, wszystki świeciły tym samym światłem, musisz teraz zdecydować.

Wybieram to miejsce które dostrzegłem pierwsze, nigdy nie miałem szczęścia może teraz mi się poszczęści i w końcu wykończę to stworzenie, muszę odzyskać Vincenta jak i doprowadzić mordkę do stanu używalności publicznej.

Z Mordką może być ciężko, co chwile mdlał, w sumie nie pasowało o do niego, upijał się do upadłego, jednak nie tracił przytomności był silny i walczył, a tu nagle...Coś na prawdę było nie tak, ruszyłeś do ppierwszego z drzew, jednak po kilku krokach zorientowałeś się, ze to nie to, a dlaczego? Ów światło po chwili zgasło, a zastąpił je czarny dym.

Dałem znak swojemu pokemonowi że zmieniamy cel, jak zawsze miałem pecha teraz wybieram pierwsze lepsze i kieruję się tam razem ze swoim pokemonem, staram się aby mordka z niego nie spadł i przygotowuje sobie broń na wszelki wypadek

Mordka jakoś się utrzymywał, jednak wiedziałeś, że nie jest z nim za dobrze, lecieliście na tym twoim psiaku i było w miarę okej, Arciu starał się lecieć jak najszybciej
-Arrrrrch- zawołał w pewnym momencie i zmienił kierunek tak jak mu kazałeś, po czym biegiem ruszył dalej, po chwili z kolejnym drzewem stało się to samo, kiedy otworzyłeś oczy widziałeś wszystkie drzewa tak samo, tylko jedno się wyróżniało, ale tylko i wyłacznie tym jakie mizerne było, rosło niedaleko Ciebie, więc nie miałes problemu z zauważeniem go

Podchodze bliżej tego drzewa i rozglądam się za jaskinią którą musze znaleźć ale sam już nie wiem o co w tym wszystkim chodzi przecie jaskinie bym bardzo łatwo zauważył.

Zlazłeś z pokemona i zacząłeś się rozglądać wokół drzewa, widziałeś coś dziwnego, wyglądało jakby drzewo jedynie korzeniami trzymało się nad czymś na kształt starej studni, pod starym konarem była wielka dziura, jednak nie do końca wiedziałeś, jakby się tam dostać, widziałeś tylko jedno miejsce gdzie mógłbyś wjeśc, jakbyś się postarał. jednak co z Mordką?

Podszedłem do Mordki i spojrzałem na niego
- Mordek, dasz radę tutaj poczekać? Obawiam się że wspinać się nie dasz rady a w takim stanie mi nie pomożesz
Powiedziałem do niego zadałem oczywiście pytanie retoryczne z grzeczności gdy sie ocknął.

Mordka ocknął się i wyglądał odrobinę lepiej
-Dam rade, nawet pomoge Ci zejść, - powiedział zeskakując z twojego pokemona jednak ledwo utrzymywał się na nogach, po chwili zobaczyłeś, że kawałki diamentów wypływają z jego kieszeniu, tworząc coś na kształt rzeki
-Stworze dla Ciebie wypustki w cianie, żebyś mógł zejśc, albo line, sam nie wiem, co wolisz?- zapytał patrząc na Ciebie lekko przymulony.

- dawaj line bo szybciej
Powiedziałem do niego spokojnie po czym czekam na linę i szybko się spuszczam na sam dół

Chłopak przysunął się do zejścia i stworzył linę, miałeś małe problemy, nierówne kamyczki wbijały się w twoje dłonie lekko je kalecząc, kiedy znalazłeś się na dole miałeś do wyboru dwa tunele jeden po lewej a drugi prawej i dopiero teraz zorientowałeś się, że nie masz ze sobą żadnych pokemonów a okolica jest w cholere ciemna, ledwo widzisz na oczy, a musisz wybrać dorga i jakoś sobie dać tam radę

Dobra zrobimy to inaczej, zamykam oczy i staram się aby Foryoku pokazało mi drogę, staram się jak najmniejszym wysiłkiem trafić tam gdzie muszę, staram się także kontrolować przepływy energii aby nie nadziać się na pułapkę.

Ruszyłeś w lewo, ponieważ tam zauważyłeś samą czerń, z drugiej strony widziałeś jakieś jasno szare postaci, przebirgające korytarzem, jednak żadna z nich nie spojrzała nawet na Ciebie, nie natknąłes się na żadną pułapkę, szedłęś spokojnie przed siebie, po chwili trafiłeś w obleśne miejsce była to śrdniej wielkości komnata, a w niej trupy, obleśne rozkłądające się ciała

Rozglądam się za czymkolwiek co mogłoby mnie naprowadzić na jakiś trop czy co.. Sam nie wiem co mam tutaj zrobić po prostu zwiedzam exploruję i inne tego typu.. Zawsze w gotowości.

Ruszyłeś w drugą stronę, nadal widziałes dziwne postaci przemieszczające się po korytarzach, jednak nadal nie zwracały na Ciebie uwagi, po około 30 minutach krążenia za pomocą foryoku zobaczyłeś jakieś białe światło, powoli się do Ciebie zbliżało
-Rufus... uciekaj- usłyszałeś głos Vincenta, to był on, to on szedł w twoją stronę, jednak zobaczyłeś ciemne miejsca na jego nadgarstkach, to wyglądało jak kajdany, klucznik musiał go wzięcić i w tym momencie nie wiesz na co będzie gotowy twój przyjaciel

Pomyślałem szybko skoro klucznik nie lubi diamentów.. Strzeliłem 2 razy precyzyjnie szybko, przecież to nie wyrządzi krzywdy duchowi, jak już to może zdejmie kajdany, jeśli się uda natychmiast używam mocy i łączę się ze swoim duchem, muszą to być szybkie strzały i bardzo szybka akcja, nie poddam się tak łatwo