~*~ Ku spelnieniu obietnicy - gra Mruczka ~*~

Podszedłem do kobiety i mocno uścisnąłem jej dłoń i pochyliłem głowę w geście szacunku, mam na imię Yume, zastanawiam się czy jest tu coś do roboty, miasto wygląda raczej na spokojne...

Witaj jeszcze raz. Tak jest tu co do roboty. Wlasnie planowalismy zrobic wlamanie do ogrodu Oaka. Jednakze skoro juz nas podsluchales to musisz wziac w tym udzial. Co ty na to? dziewczyna spojrzala na ciebie swoimi bystrymi oczamo.

Najlepiej cicho zeby zaraz calego miasta na nogi nie postawic. Ja uzywam ognistych. Jeison (pokazala krepego blondyna) roslinnych, Damien (kurdupel) psychicznych, Takashi (silacz) walczacych. reszta tak mowiac miedzy nami uzywa kazdego typu co mu sie pod reke nawinie. A plan jet taki, wpadamy, kazdy kradnie po poku ktory chce i zwiewa. Spotykamy sie tu (pokazuje ci na mapie polane przy jeziorze jedynym po prawej stronie lasu) i tam sie wymieniamy swoimi lupami.

Widze glupi nie jestes. wklapala swoj nr id do twojego nava i kiwnela glowa na reszte ekipy ze da im znac jak bedzie mozna ruszac. Ty ruszyles do Oaka. Droga zapowiadala sie spokojnje jednakze never say never.

poszedłem wzdłuż ogrodzenia niczym normalny przechodzeń, rozejrzałem się dookoła i przeskoczyłem przez płot gdy uznałem że nikt mnie nie widzi, zaraz po tym po ciuchu wyjąłem grimera, oczywiście znów się przytulił poinstruowałem gilucha co ma robić i czekałem aż się zrobi odpowiednia strona, czynność powtarzałem przy każdym oknie.

Przeskoczyles przez plot i zauwazyles ze wyladowales tuz przy duzej kupie. A jak wiadomo duza kupa duzy wlasciciel. Cos cicho szurnelo za toba. Glutek wydal z siebie piski i cos zaszelescilo blizej. Poinsruowales go co ma robic i pok po powrocie ponownie sie do ciebie przytulil.

gdy giluch zaczął robić zasłonę dymną, usłyszałem jakiś szelest i postanowiłem powoli się odwrócić w stronę tego szelestu, odsunąłem się także kawałek od wielkiej kupy gówna

Ten szelest nalezal do dziewczyny ktora przygladala sie twoim poczynanim. Kiwnela glowa i reszta sie pokazala wsrod krzakow pokolei przeskakujac przez plot. Giluch sie przestraszyl i wszedl w kupe gowna ktora byla tuz za nim. Widac ktos ladie zaminowal teren. Raptem uslyszeliscie tentent kopyt i ujrzeliscie Taurosa zarzujacego na was.

odsuńcie się, wyrzuciłem szybko shellosa, shellos uderz przed nim brine żeby powstała kałuża zaraz po tym blizzard aby ją zamroziło, rozpędzony tauros powinien stracić panowanie nad sobą i się przewrócić, a ty grimer strzel w jego pysk mocnym mud slapem żeby nic nie widział a gdy tylko będzie padał w naszą stronę wyprowadź porządnego shadow puncha żeby odrzuciło taurosa i żeby nie wylądował na ogrodzeniu, oak pomyśli że pewnie znowu taurosy walczą o terytorium i raczej go to nie obejdzie -wszystkie instrukcje powiedzialem pol szeptem-

Pokemony posłusznie wykonały wszystkie zadania. Dziewczyna z podziwem w oczach spojrzała na ciebie i wydała polecenie że już można zacząc polowanie na poki. Jednkaże trza być cicho i jest dośc mało czasu bo słychać było jakieś szmery od strony domu.

gdy omijałem "pole minowe" zawuażyłem że dziewczyna która wcześniej była za mną stuknęła ballką taurosa i go złapała, dałem jej znać ręką że jak chce może iść ze mną, byleby nie robiła dużo hałasu po czym odwróciłem się i poszedłem w głąb ogrodu prof oaka...

Dziewczyna jednak kiwnela ci reka bys poszedl sam. Dotarles do czesci ogrodu nalezacego dla poke ptakow gdy swiatlo na pietrze w sypialni sie zapalilo i padalo akurat przez teren co miales przejsc przez co mogles sie znalezc w centrum widzenia.

Eh poke ptaki wydawały mi się bez sensownym pomysłem tak więc postanowiłem poczekać aż zgaśnie światło i skręcić w inną stronę, jeżeli światło nie gaśnie to wracam się kawałek i także idę w inną stronę, lub po prostu przechodzę pod ścianę i kuckiem powoli przechodzę pod oknami parteru, pod samą ścianą powinno być ciemno więc raczej nie powinien mnie nikt zauważyć

Musiales isc pod oknami na kuckach. Z okna na szczescie nikt nie wygladal jesnak dalej znajdywales sie na terenie poke ptakow. Ssedles przed siebie gdy teren zaczal byc podmokly. Swiadczylo to o obecnosci pokow wodnych. W pewnym momencie potknales sie o jakis kamien ktory wydal z siebie piski.

Podszedłem do kamienia i zacząłem go głaskać szeptając miłe słówka, zapewne to jakiś pokemon więc lepiej go uśpić niż z nim walczyć. Przy okazji zeskanowałem to coś poke dexem, nie jestem zbyt obeznany w pokemonach więc szkoda było mi czasu na męczenie się w zgadywanki.
Gdy poczułem że teren stał się mokrzejszy a buty zaczęły się przyssawać do ziemi postanowiłem że spróbuję jakoś obejść tę część ogrodu...

dex ci nie zadziałał jednak wiedziałeś ze to sqirtle. Dało sie wyczuć charakterystyczną skorupę jak u żółwia. Pokemon usnal a ty brnoles wzdłoz jeziora gdy znalazłeś sie na jakimś kamiennym terenie. Wokół była cisza. Przeszedłes przez ten teren bez żadnych przygod gdy znalazłeś sie wśród wysokiej trawy.

gdy doszedłem do trawiastych terenów postanowiłem wywołać abrę z pokeballa i podrapałem go po główce, mały, pamiętasz jak walczyłeś ze smoochumem na arenie? użyj ponownie swoich mocy psychicznych i roześlij wokół swoje fale mózgowe aby poszukać jakichś pokemonów, jak zlokalizujesz najbliższy cel to mnie do niego zaprowadź.
Po czym usiadłem spokojnie w trawie i czekałem aż abra skończy przeszukiwać teren

pokemon spojrzal na ciebie rozumnym wzrokiem po czym usiadł na kamieniu i szukał pokemonów. Po chwili wstał i podszedł do ciebie ciągnąć cie za rękaw.

pogłaskałem malucha po główce - no co tam mały odkryłeś? hm? tam? no okej wskakuj mi na plecki poniosę cię trochę ale zachowuj się cichutko.

abra usiadł ci na barana i ręką pokazywał ci drogę. Gdy już znaleźliście sie blisko ten zeskoczyl ci z pleców i przeszedl kawałek sam nakazując ci ręką byś stał. Chciał sprawdzić czy coś co znalazł nie jest agresywne. Gdy już sie upewnił przyszedł do ciebie a za nim dreptala mała snivy.

Przeszukałem plecak i znalazłem jakieś resztki kanapki, wziąłem je ukruszyłem na rękę i podstawiłem w stronę snivyego, no hej malutki, chcesz trochę jedzonka? Z pełnym brzuszkiem lepiej się lula, no masz. mówiłem to lekkim przyjemnym tonem, widziałem że snivy jest leciutko zaspany więc wolałem na spokojnie go podejść.

snivy spojrzała to na ciebie to na abre. Ten drugi wziął kanapkę i pokazał maluchowi ze moze bezpiecznie to zjeść. W końcu mały sie przekonał i zjadł kanapkę. Okna od strony jeziora sie zapaliły po czym wszystkie po kolei sie zaczęły zapalać. Dziewczyna zaczęła syczec na ciebie byś sie pospieszyl.

stuknąłem sniveygo balką po czym zwołałem abrę do pokeballa i zacząłem biec na oślep byle w stronę ogrodzenia, wywołałem w biegu grimera i kazałem mu strzelić mud slapem po oknach aby nic przez nie widać nie było