Gra Ao - Ao

- Jasne. Użyję do tego Gligara - oświadczył uśmiechnięty. Wyjął pokeball i ruszył gdzieś, nie wiadomo gdzie. Po chwili usłyszałeś skrzek rozzłoszczonego ptaka i gwizd Alfreda. Mogłeś iść. Ale... czy naprawdę uważasz, że negocjacje z dwoma "dinozaurami" to dobry pomysł?

Kiedy uwaga staraptora została odwrócona przez Gligara, ja ruszyłem szybko w stronę chatki wwraz z Luxray'em, Eevee i Accelgorem. Kiedy już dobiegne do tego momentu gdzie strażnicy nie pozwolą mi dalej przejść zatrzymuję się wraz z pokemonami i zaczynam z nimi swoje negocjacje:
- Ej, ej...spokojnie. Mam na imię Ao i szukam James'a. Przysłała mnie tutaj jego znajoma Sylvia i prosiła mnie o jego odszukanie. Rozumiecie? Nie chcę z wami walczyć, ponieważ wiem że strzeżecie swojego towarzysza.

Rampardos spojrzał na ciebie i ryknął groźnie, a Bastiodon mruknął na Eevee. Ten spokojnie podszedł do olbrzyma i zaczął coś tłumaczyć. Tymczasem Rampardos patrzył spod byka na Luxraya. Accelgora całkowicie olewał. Luxray odparł warczeniem. Sytuacja była więc napięta jak baranie jaja... no nieźle.

Spokojnie chłopaki! Po co te spiny? Serio chcecie rozwiązać to walką? - zapytałem pokemonów patrząc na nie i ich agresywne zachowanie i starałem się je jak najdłużej powstrzymać od niepotrzebnych sporów by Eevee załatwiła to dyplomatycznie z Bastiodonem. Jeśli się nie da to cóż...walka!

Rampardos posłał ci miażdżące spojrzenie i użył Rock Tomb... na tobie. Lux na szczęście miał dobry refleks i wyrwał cię stamtąd, zanim oberwałeś. Eevee i Bastiodon nie zwracali uwagi na was i mruczeli coś do siebie. Lux ze zjeżoną sierścią, na sztywnych łapach podchodził do Rampardosa, a ten patrzył na ciebie i na niego, po czym odezwał się
- Musi... być dobrym, skoro go chronisz - rzucił tak cicho, że mogło ci się wydawać. Przecież pokemony nie potrafią mówić... prawda?

Nim zdążyłem zareagować w moją stronę poleciał Rock TOmb. Na szczęście Luxray uratował mi możliwe że życie.
- Dzięki lux i ... zaraz, zaraz! Od kiedy pokemony umieją gadać?! - powiedziałem zdziwiony wpatrując się w Ramphardos'a.

- Em... Grrr? - rzucił Rampardos zmieszany. Po chwili widząc, że cię to nie przeknoało westchnął - James mnie nauczył - powiedział. Bastiodon spojrzał na niego zdumiony
- Stul pysk! Może Luxray go uratował, bo się boi o życie swojej rodziny! - warknął i spojrzał na ciebie ponuro. Eevee pokręcił jednak łbem i coś zapiszczał

- O czym wy mówicie. I gdzie jest James? Serio nie obejdzie się bez walki? - zapytałem ostatecznie z nadzieją że jednak dojdę z nimi do porozumienia, jeśli jednak nie uda mi się to...ehh trzeba będzie zmierzyć się z tymi bykami.

- Nie dopuścimy cię do Jamesa, póki nie udowodnisz, że jesteś dobrym człowiekiem! - powiedziały zgodnie oba pokemony. Po chwili doleciał do nich Staraptor. Teraz we trójkę patrzyły na ciebie z jawną kpiną i jednocześnie pewną dozą ciekawości. Eevee chciał do ciebie wrócić, ale Staraptor chwycił go szponami i wzniósł w niebo.

- Cholera, gdzie jest Alfred?! - powiedziałem widzac nadlatującego staraptora.
- Zostawcie mojego Saffiro! Widzę że nie odejdzie się bez walki. Eevee szybko użyj Synchronoise! - krzyknąłem do Eevee po czym pobiegłem go złapać gdyby Staraptor pod wpływem dźwięku wypuścił Eevee ze swoich szponów.
- Accelgor, Luxray, asekurujcie mnie!

- Alfred? To ten z Gligarem? Nie żyje. Zabiłam go - oddrzekła Staraptor. Faktycznie, jej szpony obmalowane były krwią. Ale czy to prawda? Nie miałeś pojęcia. Eevee próbował użyć jakiegokolwiek ataku, ale ptak przeczuwając to zacisnął mocniej szpony na pokemonie. Rampardos patrzył na Ciebie wyczekująco
- Masz tylko jedno wyjście, by uratować swojego pokemona. Musisz zrobić coś, by nas przekonać, że nie masz złych zamiarów. Gdy tylko wyczujemy zdradę, Eevee zginie, a ty razem z nim - odezwał się Bastiodon. Pokemon uśmiechnął się do ciebie nikle, jakby dając ci znak, że to jest tylko próba i nikt nie zostanie skrzywdzony. A może tylko ci się wydawało? Tak, na pewno ci się tylko wydawało...

Hahah, już na jednym kłamstwie Cię złapałem. Trupa nie da się zabić...(Alfred jest kościotrupem, duchem umarlaka xd) Tak więc, co jeszcze przede mną ukrywacie, hmm? Ja z chęcią skopałbym wam zady, a to że szantażujecie mnie moim Eevee... - powiedziałem stanowczym głośnym głosem, by do pokemonów doszło że zaszli mi za skórę.
- W tym momencie nie dbam o to, czy będę musiał z wami walczyć...zadarliście z moimi pokemonami, które są mi obecnie najbliższymi sercu...puśćcie go albo przejdziemy do części oficjalnej...

Staraptor roześmiała się
- No dobra, skłamałam. Nie zginął. Chciałam cię w ten sposób sprawdzić - rzuciła. Rampardos roześmiał się
- Naprawdę sądzisz, że mógłbyś nas pokonać? Żyjemy tu od bardzo dawna i bronimy tego terenu. Mówiąc waszym językiem, mamy ogromne doświadczenie. Dzięki Jamesowi znamy multum ataków. Nie das nam rady. W każdym razie gdy tylko zaczniesz walkę
- Twój Eevee zostanie porwany na strzępy - dodał Bastiodon - Jedyne co możesz zrobić, aby nas przekonać, że nie zaatakujesz Jamesa to przywołać wszystkie pokemony do tych śmiesznych kulek i zostawić je tutaj. Wtedy... może pozwolimy ci przejść - wtrąciła Staraptor. Rampardos spojrzał na nią karcąco
- Nie wtrącaj się! A może on ma jakąś broń?

Serio? O to wam chodzi, by odwołać wszystkie moje pokemony? Okej. Eevee, Luxray, Accelgor - powrót. - powiedziałem wycofując po kolei pokemony do ich ball;ek, po czym na ziemi położyłem 7 z 8 posiadanych pokeballi. Ci nie wiedzieli ile mam pokemonow, a ja wolałem być na wszelki wypadek ubezpieczony, a w tym celu zostawiłem przy sobie mojego najsilniejszego, Scrafty'ego.
- Czy to wystarczy? Odpowiedni dowód na to że nie zrobię nic James'owi?

Rampardos westchnął
- Czy naprawdę masz nas za idiotów? Miały być wszystkie pełne ballki i wszystkie puste też. I przy okazji wyrzuć wszystkie ostre przedmioty. No i te, które... - Rampardos zaczął gadać, z czego wynikało, że możesz wejść w samych majtkach, ale Bastiodon się wkurzył
- Ra, ogarnij się. Wykazał dobrą wolę. Gdyby chciał skrzywdzić Jamesa, toby się nie zgodził. Człowieku, muszę cię przeprosić, ale musieliśmy sprawdzić, czy naprawdę nie chcesz mu nic zrobić. To nasz przyjaciel. Nauczył nas wielu rzeczy i od tego czasu dobrowolnie go chronimy. A tak przy okazji, czego od niego chcesz? - zapytał zaciekawiony. Staraptor wylądowała koło ciebie i zaczęła cię obserwować swoimi bystrymi oczyma

Hah...no chyba Cię Bóg opuścił. Chciałem to rozstrzygnąć pokojowo, ale nie dam się poniżać... - powiedziałem do Ramphardosa tuż po wysłuchaniu go, a nawet w trakcie jego wypowiedzi gdy nerwy mi puściły. Byłem gotowy do walki, gdy to Bastiodon, ten z rozumem najwidoczniej przemówił swym tęgim głosem.
- ...tak jak już powiedziałem, jestem tu z woli Sylvi, przyjaciółki James'a. To ona mnie poprosiła bym go odnalazł, ponieważ krążyły plotki że zniknął. Zajęło mi to trochę czasu, a w dodatku przeszukałem cały pobliski teren, również i dom w którym znalazłem...do końca nie wiem co nawet. Truposza i jakąś dziwną galaretkę. - dodałem po chwili.
- Czy tyle wam wystarczy? Chcę po prostu odszukać Jamesa i dowiedzieć, co się z nim dzieje, bym mógł powiadomić o tym jego przyjaciółkę.

Staraptor spojrzał na ciebie i wyfrunął dziurą. Bastiodon skinął głową
- Tak, człowieku. To nam wystarczy. Idź teraz do Jamesa... Ale jeśli spadnie mu włos z głowy, nie ręczę za siebie - dodał groźnym tonem. Z pokeballa wyskoczył Luxray i zawarczał. Rampardos roześmiał się
- Twój pokemon chce iść z tobą. A, i uważaj na Bestię w środku - dodał. Potem pokazał wam drzwi. Bastiodon zmarszczył brwi. Hm... Najpierw chcieli zabrać ci wszystkie pokemony, a teraz pozwalają wejść z Luxrayem? Dziwne, nieprawdaż?

No to jak to w końcu!? Chroniliście tak na prawdę bestię? Bez sensu...ale dzięki za ostrzeżenie. - powiedziałem do pokemonów po czym schowałem moje wszystkie pokeballe.
- Gdzie jest Alfred jeśli można zapytać? Przydałby mi się trochę, a jeśli jest tam jakas bestia, to tym bardziej... - Mówię do dino stworków po czym wyciągam pokedex i sprawdzam możliwości Luxray'a. Czyli ataków jakich mógłby się nauczyć...
- ...hmm. Magnet Rise, tak? Tak, tym bardziej potrzebuje teraz Alfreda.

- Nie, Besitą nazywamy pokemona Jamesa. Jedynego, którego złapał. - odparł Bastiodon uśmiechając się. Po chwili nadszedł Alfred, uśmiechnięty jak nie wiem co.
- To co, idziemy tak? - zapytał, patrząc na ciebie

Alfred...gdzie się podziewałeś? Tak idziemy, jednak zanim to zrobimy, potrzebuję twojej pomocy. MOże okazać się że będzie to bardzo przydatne do dalszego rozwoju tej całej przygody. Czy twój Bisharp potrafi może ruch zwany MAgnet Rise? Chciałbym byś nauczył tego Luxray;a. Ponoć James posiada jakąś bestię, a te dino-poki mnie przed nim ostrzegają. - powiedziałem do alfreda i czekałem na jego odpowiedź.

- Magnet Rise? Zaraz sprawdzę... Bisharp, Magnet Rise! - rzucił pokeballem i ukazał się pokemon. Wykonał on ten ruch zgrabnie i szybko. Zaaferowany Alfred uśmiechnął się
- Tak, potrafi. To może my się rozejrzyjmy, a oni niech trenują, co? - zapytał. W odpowiedzi na twoje pytanie wzruszył ramionami i mruknął
- Później

Dobrze, więc zróbmy tak. Niech się nauczą a my ruszymy do James'a. Chce zadać mu kilka pytań. Luxray, Bisharp, nie odchodźcie nigdzie, bądźcie tu wraz z Bastiodonem i Ramphardosem, oka? - oznajmiłem pokemonom, po czym wypuściłem ponownie Eevee i poszliśmy w końcu do hodowcy pokemon, by zobaczyć co się z nim dzieje?

Pokemony pokiwały głowami
- Będziemy ich pilnować - odparły poke-diznozaury. Wy zaś weszliście do chatki, gdzie na samym wejściu siedział... Growlithe. Czy to była ta bestia? Pf. Po chwili Growlithe obwąchał was i położył się na plecach, by go drapać. Usłyszeliście głośne chrapanie z wnętrza jednego z pokoi. Czyżby James właśnie spał?

Okej, dzięki. - odparłem do strażników po czym wlazłem do środka. ...ta, growlithe. To ta bestia? Ja tam nie wiem, ale była zbyt milusińska jak na groźnego obrońcę. Po chwili usłyszałem głośne chrapanie i poszedłem to sprawdzić, czy był to James, czy tez ktoś inny?

Poszedłeś sprawdzić, a Alfred zaczął bawić się z "Bestią". Otworzyłeś drzwi i ujrzałeś nagiego faceta leżącego na podłodze obok kołdry, przytulającego poduszkę. Tak, to był James. Ale tak słodko śpi... może lepiej go nie budzić?