Gra Ao - Ao

Racja, pogoda nam nie sprzyja, jednak trzeba zrobić to co do mnie należy... - odparłem alfredowi po czym wytłumaczyłem mu do czego służy telewizor.
Następnie spakowałem się i ruszyłem na dół w celu porozmawiania z siostrą Joy. Może ona będzie w stanie udzielić mi kilka informacji?

Alfred spokojnie wysłuchał o co chodzi z tv i tylko pomasował się po głowie, wyszliście z pokoju i na parter było o wiele łatwiej trafić niż dotrzeć do pokoju.
- W czym mogę pomóc?
Spytała się Ciebie siostra Joy będąca już w na prawdę dobrym stanie

- Dzień dobry siostro Joy. Mam pytanie... - po chwili próbuję sobie przypomnieć dokładnie po co tu przyszedłem, co obiecałem Sylvi itd.
- ...ponoć w ostatnim czasie bardzo często zaczęli ginąć ludzie. Jeden z tego co pamiętam był chyba hodowcą. James się nazywał? Nie pamiętam dokładnie, jednak gdybyś mogła mnie jakoś wzbogacić w tą wiedzę, albo po prostu powiedzieć mi gdzie mam się udać? Będę wdzięczny.

- Właśnie zauważyliśmy mniejsze zainteresowanie centrum pokemon, ludzie tak jakby znikali lub wyjeżdżali, co do hodowcy tak znałam go nie pojawia się już od dawna, a ostatnio go wcale nie widać i nawet drzwi nie otwiera
Powiedziała spokojnie siostra Joy, alfred usiadł na krzesełku spokojnie a kose oparł o ścianę.

- Właśnie o niego mi chodzi! - powiedziałem uniesionym głosem, ciesząc się tym że siostra Joy zna osobę o którą mi chodzi. Czemu się cieszę? A no bo, zapewne też wie gdzie się on znajduje, dzięki czemu szybciej go znajdę...chyba:
- Siostro, a mogłabyś mi powiedzieć gdzie go znajdę? Tzn. w którą część miasta mam się udać itd.

Widzisz że coraz więcej ludzi dziwnie patrzy na Alfreda, no wyglądał upiornie mimo tego że zmniejszył swoje rozmiary.
- Wiesz jak wyjdziesz z centrum kieruj się główną ulicą i na pierwszym skrzyżowaniu skręć w prawo i idź cały czas aż zobaczysz wielką farmę jak i ranczo tam mieszkał

- Mhm, rozumiem siostro Joy. Dziękuję. - powiedziałem do dziewczyny po czym udałem się w stronę wyjścia, a spokojnym machnięciem ręki do Alfreda dałem mu znak by ten podążył za mną. Pogoda nam nie sprzyjała, jednak nie chciałem się tym jakoś przejmować. Z cukru nie byłem więc nic mi nie groziło, o! Po chwili wypuściłem Crobata, jako iż lubi takie pogody postanowiłem sprawić mu nieco frajdy a sam z Albertem udaje się do miejsca o którym mówiła mi siostra.

Crobat zaczął latać szybko i tyle go widziałeś czasem przecinał powietrze nad wami, ruszyłeś dalej, na skrzyżowaniu odbiłeś tak jak Ci kazała i dotarłeś do wielkiej farmy, widzisz różne warzywa jak i drzewa, dalej jest jakaś ogromna zagroda i spory dom, wszystko dość ładnie wygląda

- A więc to jest nasz cel? Szybko dotarliśmy... - pomyślałem rozglądając się dookoła.
- Alfred, co ty na to? Musimy na tym ogromnym terenie znaleźć jakiekolwiek ślady, bądź co lepsze znaleźć tego James'a czy jak on tam miał? - oznajmiłem towarzyszowi po czym ruszyłem przed siebie, w stronę zagrody kierując się wprost do domu.

Posesja była na prawdę pokaźnych rozmiarów alfred po twoich słowach po prostu westchnął
- idź do domu ja przeszukam tutaj całą okolicę może znajdę coś interesującego
Następnie poszedł w stronę całej tej fermy ty zbliżałeś się powoli do wielkiego domu

- Spoko. - odpowiedziałem Alfredowi odłączając się od niego. Sam idąc przed siebie próbuję znaleźć coś wartego uwagi, coś co przykuje moją uwagę ii nie będzie to normalne. Jakieś najmniejsze szczegóły, ślady itp. itd. Kiedy już dojdę do domu ostrożnie wchodzę do środka się po nim rozglądam. Do pomocy przy tym wybieram Syriusza by swoim zmysłami pomógł mi w szukaniiu.

Nie zdążyłeś wybrać nikogo szybko znalazłeś jakąś fioletową breję, szybko skusiłeś się sprawdzić co to jest.. Dotknąłeś delikatnie poczułeś jak jakaś dziwna energia przepłynęła przez Ciebie a breja zniknęła i pojawiła się na parapecie od domku.. Bardzo dziwne i nietypowe

- Dziwne uczucie... - powiedziałem tuż po dotknięciu ręką tego fioletowego czegoś. Momentalnie breja zniknęła i pojawiła się na parapecie. Ponownie do niej podszedłem i znowu chciałem ją dotknąć, złapać, by zobaczyć bądź wyczuć co to jest, a skoro wiedziałem ze za pierwszy razem nic mi się nie stało to za drugim też nie powinno...chyba?

Ruszyłeś do tej galaretki dotknąłeś ją znowu poczułeś o wiele większą moc po chwili widzisz jak breja uciekła do domu, coś tu było nie tak.. I to bardzo nie tak, chwile w symbiozie z breją były niesamowite, energia przepełniała twoje ciało ale niestety były to krótkie chwile

Kurdełkę, to uczucie, jest niesamowite! Muszę jeszcze trochę jej dotknąć! - pomyślałem, jarając się niczym pochodnia owym zjawiskiem. Nie interesowało mnie o dziwo co to jest, to uczucie było tak przyjemne że nie chciałem nawet zaprzątać sobie głowy tym co to jest?

Nie wiedziałeś co to, wiedziałeś że musisz dostać się jakoś do domu skoro to zniknęło w domku, jest kilka okien niżej, okien wyżej, jest balkon, drzwi frontowe, musisz coś wymyślić.

Może frontowymi? - pomyślałem jednak po chwili doszedłem do wniosku że to coś nie ucieka jeśli się tego nie dotknie. Dlatego, postanowiłem wejść drzwiami głównymi i spokojnie, piętro po piętrze przeszukać dom i znaleźć tą breję oraz inne ciekawe zjawiska, bądź ślady.

Ta.. A dom był zamknięty masz nie lada wyzwanie, zadzwoniłeś odruchowo dzwonkiem ale nikt nie otworzył ani po chwili ani po dłuższej chwili, widzisz że Alfred kosi zboże swoją kosą i przeszukuje pole.. Chyba sobie wziął do serca przeszukiwania

Ktoś mu chyba podziękuje jak wróci na te farmę za zetniecie plonów...bądź nie, zależy czy to już ta pora? Ja sam idę dookoła szukając jakiegoś wejścia, czy to przez okno, czy jakieś inne drzwi... Jak wejdę, oczywiście idę szukać dalej tej dziwnej mazi.

Zauważyłeś wejście tak jakby przez piwnicę lub fundamenty sam nie byleś pewny ale chęć ponownego zetknięcia się z mazią przezwyciężyła wszystko i wlazłeś tam.. Niestety smród panujący tutaj oraz ciemność natychmiast dały Ci się we znaki, niedaleko widać jakieś drzwi i schody.

Feee...Co za przerażający smród... - powiedziałem zatykając sobie jednocześnie nos.
- Luxio, użycz mi nieco twego blasku i za pomocą Charge postaraj mi się nieco rozświetlić to pomieszczenie, tak bym mógł jako tako gdzieś wyjść. - poprosiłem pokemona, po czym próbuję zobaczyć nieco więcej co jest w tej piwnicy. MIałem złe przeczucia...

Twój pokemon doskoczył do Ciebie praktycznie znikąd, albo po prostu straciłeś go na chwilę z wzroku różnie to bywa, rozjaśnił on trochę to pomieszczenie ale poza smrodem tu nic nie było, niestety drzwi były zablokowane, trzeba coś wymyślić.

Już myślałem że jakiś trup, ale na szczescie nic nie widać... - pomyślałem korzystając ze światła jakie daje mi Luxio.
- Cholera, zamknięte? Luxio, spróbujesz je otworzyć używając swojego Tackle? Może będziesz mieć więcej siły? - powiedziałem do pokemona nie chcąc wychodzić stąd ponownie szukając innego wejścia. Ja przez ten czas rozglądam się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś łomu czy coś w podobie by mi pomogło otworzyć drzwi. Jeżeli to nie zadziała, trzeba będzie zasięgnąć innych środków.

Luxio uderzył Tackle.. Drzwi się rozwaliły a twój pokemon ma pełno drzazg powbijanych do swojego futerka, niestety nie było to za mądre rozwiązanie ale przynajmniej masz otwarte drzwi no i cierpiącego pokemona, drzwi popękały praktycznie całe i zawaliły się chwile później dobrze że twój pokemon zatrzymał się na ścianie zaraz za drzwiami a nie wprost pod drzwiami.

Luxio, nic Ci nie jest, możesz iść dalej? - zapytałem pokemona tuż po wyważeniu drzwi. Musiały być to stare drzwi skoro było one tak spróchniałe by Luxio został poraniony jego odłamkami...bynajmniej tak mi się zdaje. Jeżeli luxio jest w stanie podążać dalej, idę razem z nim za drzwi które wyważył, jeśli nie chowam stworka i podążam dalej sam.