Gra Zerna (Część II)

Zeskoczyłem ze Smoka - Focus Punch - Rzekłem patrząc na Sejf -"Podwójnie zbrojony, odporny na ogień... Widać są tam albo moje Ball'e, albo wyniki jakiś badań bądż jakieś iście ważne notatki" - Pomyślałem badając sejf. Każdy sejf da się otworzyć bez pomocy klucza. Jeśli jest z Adamentium to jest to problem ale jeśli z innego dowolnego metalu, to wystarczy czas. Wysunąłem Jeden szpon i spróbowałem odrąbać zawiasy sejfu. Wówczas problem był by już mniejszy. Przeważnie te cholerstwa miały wytrzymać pożar... Wówczas kucnąłem przy nim i delikatnie wprowadziłem szpon w wyrwę. Następnie zamaszystym ruchem przejeżdżałem po szparach wokół drzwi kasując bądź próbując skasować resztki blokad drzwi.

Zauważyłeś, że jeden z zawiasów był zardzewiały, skupiłeś się na nim i już po chwili udało ci się go rozwalić. Kolejnym zawiasem zajął się Blaze. Kilka minut później sejf był już otwarty. Znalazłeś tam trzy pudełka, każdy miał na etykietce jakiś znaczek. Był pazur, dwie pałeczki, wiśnia i płomień. Zauważyłeś, że pokrywki były podłączone do jakiś kabelków, które były poprowadzone poza sejf. To mogła być jakaś pułapka...

- Nie może być zbyt łatwo... - Rzekłem po czym spojrzałem gdzie prowadzą kable. Jednocześnie odrzuciłem od razu pazur. Zbyt Oczywiste.... Kierowałem się za kablami jeśli wchodziło pod podłogę to bawiłem się w tynkarza i niszczyłem ją. Pałeczki... to zbyt głupie ale... Wiśnia i Płomień... To ma pewien sens... Chyba - Dobra, Blaze ja idę za kablami ty na mój znak zrobisz coś z pudełkiem z Wiśnia i Płomieniem - Odrzekłem do Smoka a sam ruszyłem za kabelkami.

Przez przypadek naruszyłeś jeden z kabelków. Z pudełka z wisienką zaczął wydobywać się czerwony dym, po sekundzie poczułeś, że ledwo możesz oddychać. Blaze zaczął machać skrzydłami i po chwili udało mu się rozwiać dym. Potem po prostu chwycił pudełko, które ty na samym początku odrzuciłeś, otworzył je i podał ci. W środku były wszystkie twoje pokeballe. No... poza jednym, który należał do Charizarda. Nagle Blaze zaczął się nerwowo rozglądać, coś się szykowało.

- Nie ma Twojego Balla... Dobra - Rzekłem chowając ję i biorą starożytnego - YV! - Wrzasnąłem po czym wypuściłem legendę - Dobra... Przygotować się na walkę... To nie bedzię zbyt łatwe... - Odrzekłem po czym rozejrzałem się. Są dwie opcje, albo ktoś zabrał jego Ball albo został zniszczony. Zaraz się okaże - Yv, użyj swoich mocy i spróbuj zlokalizować kogoś żywego w tym kompleksie badawczym. Ja i Blaze zajmiemy sie w razie czego "gośćmi"

Ledwo wypuściłeś legendę a do pomieszczenia wpadło sześciu mężczyzn. Spojrzeli na twoje pokemony a potem na ciebie. Każdy z nich wypuścił po jednym pokemonie.


Jeden z mężczyzn wystąpił na przód, koło jego nogi usiadł poke pies. - Nie bądź głupi i się poddaj, nie masz szans z naszymi pokemonami. Zgniotą ciebie i twoje zabaweczki w kilka sekund. Twoje pokemony zjeżyły się gdy usłyszały jak zostały nazwane. Blaze ryknął a Yv rozłożył skrzydła, które omal nie rozwaliły ścian pomieszczenia.

- Myślisz że one są najgroźniejsze? - Odrzekłem nieco demonicznie - Blaze, Yv atakujcie bez rozkazu... Litość... Nie jest brana Pod uwagę... Możecie ich.... Zabić - Po czym sam wyskoczyłem na pierwszego z nich i wbiłem szpony w ramie rzucajać nim o dittp - Blaze, Zastosuj Flare Blitz na wszystko dookoła, Ty Yv Razor Wind podobnie jak Blaze. Nie bądźcie Miłosierni... Dziś możecie wyzwolić... Pierwotny instynkt... Zabić albo zginać... - Odrzekłem, głos miałem jakbym mówił w pełni poważnie... Wiedziałem że oni nie będą w to chcieli uwierzyć po czym kolejnego który do mnie podszedł pozbawiłem możlwiosci myślenia przebijając szponami jego głowę... - Graj... Muzyko

Pokemony rzuciły się do ataku, nie zaatakowały jednak pokemonów, rzuciły się na ludzi. Po minucie wszyscy leżeli nieprzytomni lub martwi. Ich zdezorientowane pokemony nie były już dla was groźne. Nie patrząc na nie Charizard podszedł do jednego z nich i odczepił od paska pokeball, potem ci go podał. Odzyskałeś brakującą kulę, teraz musiałeś się z tąd tylko wydostać.

- Dobra... Yv Powrót - Odrzekłem chowając legendę po czym wskoczyłem na smoka - Blaze, Wzleć w powietrze... - Powiedziałem klepiąc go po głowie - Dobra robota. Zatrzymaj się w przestworzu - Odparłem patrząc na kompleks. - Nie wiem kim są, albo co planują ale jedno jest pewne - Rzekłem patrząc na całość - Trzeba to zniszczyć Blaze Ancient Powe oraz Fire Blast! Atakuj aż budynek się zniszczy potem.... Lecimy do jakiegoś miasta albo coś... Trzeba odczekać - Odparłem siedząc na smoku

Smok zaatakował, sufit jednak ani drgnął. Gdy dym się ulotnił nie zobaczyłeś ani rysy. Ta ściana była o wiele mocniejsza od tej, którą twój pokemon rozwalił chwilę temu.
W pomieszczeniu były tylko jedne drzwi. Nie miałeś zbyt wielkiego wyboru.

- Cóż... W takim razie inna opcja - Rzekłem patrząc na Blaze'a - Potrzebna jest nam siła przebicia... Beldum! - Rzekłem wypuszczając pokemona i dając mu jednego RC. Moim celem było to by maluch ewoulował. - Blaze, rozejrzyj się zanim ruszymy dalej. Alternatywnie przeszukaj pomieszczenie - Odparłem patrząc na Belduma który zaczynał się pewnie zmieniać.

Ledwo pokemon skończył jeść cukierka już zaczął błyszczeć i przeobrażać się, po kilku sekundach przed tobą znajdował się taki stwór


Pokemon rozejrzał się i spojrzał na ciebie jak na jakiegoś wyjątkowo obrzydliwego karalucha. Przez dłuższą chwilę patrzył na ciebie a potem wydał dźwięk podobny do prychnięcia i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

- Będzie z nim problem - Odrzekłem po czym spojrzałem na niego wzrokiem nieco groźnym nieco pożałowalnym. Przeglądając miejsce przypomniałem sobie o czymś... - Powrót - Rzekłem do zadufanego poka a sam podszedłem do Blaze'a. Po drodze zgarnąłem nieco gratów i siłą oraz szponami przygotowałem coś w rodzaju amuletu z kamieniem. Sam drugi kamień włożyłem do zegarka - Załóż to - Odrzekłem odsuwając się - Pora na ewolucje - Odrzekłem wciskając kamień. Patrzyłem jak mój przyjaciel osiąga ostateczną moc - BLAZE! BLAST BURN! - Wrzasnąłem wskazując na ścianę by ją zniszczył

Pokemon znów prychnął i zniknął w kuli. Charizard spojrzał zdziwiony na kamień, który mu dałeś. W chwili gdy dotknąłeś swojego kamienia smok rozbłysnął tak jak Beldum chwilę wcześniej. I tym razem trwało to zaledwie kilka sekund, gdy światło przygasło stał przed tobą taki pokemon


Blaze spojrzał na siebie zdziwiony swoją przemianą. Posłusznie zaatakował ścianę. Ogień rozpłynął się po ścianie jednak nawet jej nie osmolił.
Już chciałeś zwyzywać to piekielne miejsce gdy nagle zauważyłeś, że w miejscu, które zaatakował twój pokemon pojawiła się dziwna szrama, która zaczęła się powiększać.

- Wiec - Rzekłem cofając co jest rzadkim zdarzeniem smoka do ball'a - Graj muzyko - Odrzekłem wysuwając szpony, klasyka żyje z nimi od dawna... Ale mimo to nie są one nie groźne... - "To albo jest grimmer/ditto albo ten budynek jest zasraną istotą myślącą... Myślaca grusza? nieee Prędzej nieudany eksperyment, cóż pora to coś zabić - Odrzekłem czekając na pierwszy ruch tego czegoś

Po chwili szrama zaczęła się powiększać, potem skręciła dwukrotnie by w końcu dotrzeć do posadzki. Szramy stworzyły dość spory prostokąt, w jego środku zauważyłeś niewielki znaczek. Ledwie widoczny płomyk. Chwilę później prostokąt zafalował i zniknął, przed tobą pojawiły się drzwi z wyrytą głową węża, z którego kłów ściekał jad. Drzwi nie miały klamki i wyglądały bardzo solidnie.

- Hmm Narkotyki? Nie, wątpie... Wyczuł bym. Trucizna? Polemizuje... - Odrzekłem obserwując to coś. Może to coś bardziej z rodzaju ilizji? albo Ditto. Mniejsza, wówczas podszedłem do drzwi i wysuwając szpony uszkodziłem głowę węża tak by nie dotknąć tego płynu. Jednocześnie wyjąłem jakąś fiolkę i pobrałem kilka kropel do późniejszej analizy.