Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
#004 -Lioli- Jajo Riolu
2 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Day Care
Strona 1 z 1
#004 -Lioli- Jajo Riolu
Nr. Podania: 04
Pakiet: Hodowca (wygrany w loterii)
Jajo Pokemona: Riolu (pok posiada dodatkowy atak- Bullet Punch)
Średnia lv: 13.4
Masz aż 5 dni na zwiedzenie jakże pięknego, starego i opuszczonego miasta, jedyne co tu widać i co Cię otacza to wspaniałe stare budynki, które są aż w opłakanym stanie. Wszędzie coś skrzypiało, skwierczało, ogólnie słyszałaś dziwne dzźwięki, jednak całe szczęście, że maz tu przeżyć tylko 5 dni, a nie 10 jak to było wcześniej, jak na razie jest ciemno zapowiada się ciężka pierwsza noc, jednak dasz sobie radę spokojnie.
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
1/5
- Jakże uroczo... Rozejrzałam się po okolicy. Ruiny... a jest już ciemno... Szybko ustaliłam sobie co będę robić na wyspie. Znów zaczęłam się rozglądać. Po chwili znalazłam niewielki domek, który wydawał się w dość dobrym stanie... no na pewno lepszym niż reszta. Wcześniej musiał należeć do służby jakiś bogatych i nadętych ludzi. Jednak mniejsza z tym. W oknach wisiały podniszczone zasłony. Zrobiłam z nich niewielkie gniazdko, w którym ułożyłam jajo. Opatuliłam je i ruszyłam przeszukać domek. Nie było to zbyt łatwe w ciemności jednak udało mi się zorientować mniej więcej gdzie jest jakie pomieszczenie. W zniszczonej sypialni znalazłam starą lampę. W kuchni trochę zapałek. Odpaliłam więc loncik lampy i ruszyłam z powrotem do mojego niewyklutego pokemona. Rozejrzałam się szybko po pokoju. Wyglądało na to, że to jakiś salon. W rogu była rozkładana kanapa. Z pewnym trudem ale w końcu udało mi się ją rozłożyć. Zgarnęłam jajo wraz z gniazdkiem i położyłam mniej więcej tam gdzie powinna być poduszka. Gdy upewniłam się, że nie ma szans żeby spadło położyłam się obok niego i zasnęłam.
- Jakże uroczo... Rozejrzałam się po okolicy. Ruiny... a jest już ciemno... Szybko ustaliłam sobie co będę robić na wyspie. Znów zaczęłam się rozglądać. Po chwili znalazłam niewielki domek, który wydawał się w dość dobrym stanie... no na pewno lepszym niż reszta. Wcześniej musiał należeć do służby jakiś bogatych i nadętych ludzi. Jednak mniejsza z tym. W oknach wisiały podniszczone zasłony. Zrobiłam z nich niewielkie gniazdko, w którym ułożyłam jajo. Opatuliłam je i ruszyłam przeszukać domek. Nie było to zbyt łatwe w ciemności jednak udało mi się zorientować mniej więcej gdzie jest jakie pomieszczenie. W zniszczonej sypialni znalazłam starą lampę. W kuchni trochę zapałek. Odpaliłam więc loncik lampy i ruszyłam z powrotem do mojego niewyklutego pokemona. Rozejrzałam się szybko po pokoju. Wyglądało na to, że to jakiś salon. W rogu była rozkładana kanapa. Z pewnym trudem ale w końcu udało mi się ją rozłożyć. Zgarnęłam jajo wraz z gniazdkiem i położyłam mniej więcej tam gdzie powinna być poduszka. Gdy upewniłam się, że nie ma szans żeby spadło położyłam się obok niego i zasnęłam.
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
2/5
Gdy się obudziłam rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał jeszcze gorzej niż wieczorem. Światło dnia ujawniło rzeczy, których nikt nie chciał by mieć w swoim domu. Pleśń, wszędzie pleśń, drewniane części domu zostały zaatakowane przez korniki. Zabrałam jajo i ruszyłam do kuchni. Była w nieco lepszym stanie... Położyłam jajo w gniazdku z zasłon na stole ruszyłam na poszukiwania ciekawych rzeczy. Znalazłam jednak tylko jeszcze dwie lampy, zniszczone meble i więcej zasłon. No i kilka starych gazet. Lampy, zasłony i gazety zaniosłam do kuchni i położyłam koło stołu. Zostawiłam wszystko i wyszłam na podwórko. Znalazłam tam kilka drzew, krzewów i sporo cegieł. To mi jedna wystarczyło. Miałam już plan i zamierzałam od razu wziąć się do pracy. Wróciłam do domu i zaczęłam przetrząsać wszystkie pomieszczenia. Po pół godzinie znalazłam kilka obrazów o grubych ramach, dwuczęściowe okno, które mogłam wyjąć ze ściany (dzięki wam korniki!), żyrandol z łańcuszkami i stół, który cudem trzymał się w całości. Zaczęłam od zdjęcia obrazów ze ścian i usunięcia ich z ram, zostawiłam jednak jeden w całości. Ramy i obraz zaniosłam na dwór i postawiłam koło jednego z drzew. Potem wzięłam się za rozkładanie żyrandolu. Zdjęłam z niego wszystkie łańcuszki, te zaniosłam do kuchni. Później zajęłam się wyniesieniem stołu na dwór. On również wylądował koło drzewa. Na koniec zostawiłam sobie okno. Trochę trwało nim w całości wyciągnęłam je ze ściany jednak w końcu się udało. Zaniosłam je na dwór i postawiłam koło reszty rzeczy.
Rozłożyłam ramy obrazów jedna obok drugiej i przyjrzałam się im. Wyglądały na dość mocne więc idealnie będą się nadawały do tego co chcę zrobić. Wzięłam jedną cegłę i z jej pomocą pousuwałam z ram po jednej części, tak że wyglądały jak niedorobione widełki. Cegła się rozwaliła więc wzięłam kolejną i zaczęłam wyłamywać nią nogi od stołu, oczywiście starałam się ich zbytnio nie uszkodzić. Blat położyłam pod jednym z drzew. Na nim ustawiłam cztery przerobione ramy obrazów. Oczywiście nie chciały ustać więc poszłam do domu po łańcuszki z żyrandola. Na szczęście były dość długie. Nogi od stołu położyłam koło blatu. Wzięłam dwie ramy, jedną oparłam o drzewo tak by stała "widełkami" w dół. Drugą ustawiłam tak samo w odległości ok. pół metra. Wzięłam nogę od stołu i za pomocą łańcuszka przymocowałam u góry, nieco po lewej obydwu ram. Z drugą nogą zrobiłam tak samo tylko, że po prawej. Konstrukcję ostrożnie przeniosłam na blat i upewniłam się że będzie stała i w ten sam sposób przymocowałam trzecią i czwartą ramę. Do połączenia dwóch konstrukcji w jedną użyłam wcześniej wymontowanych z ram kawałków drewna. Na szczęście dwa wystarczyły. Całość może nie była zbyt piękna ale się trzymała. Ruszyłam do domu, zgarnęłam stamtąd resztę rzeczy i zaniosłam do mojej konstrukcji. Później poszłam po jajko i ułożyłam je w pewnej odległości od tego bajzlu. Wzięłam kilka zasłon i zarzuciłam je na konstrukcję a następnie przycisnęłam cegłami. Wzięłam okno i "zamontowałam" je za pomocą łańcuszków do ""namiotu", który właśnie powstał. Takie piękne drzwi. Z drugiej strony ustawiłam obraz, który również po chwili był przymocowany do namiotu za pomocą łańcuszków. Starczyło akurat na styk. Otworzyłam okno i wrzuciłam do środka namiotu resztę zasłon, rozścieliłam je jako tako, dwie na blat jako prześcieradło, jedną zwinęłam na poduszkę a czwartą wrzuciłam od tak- będzie kołderką. Gdy wnętrze było gotowe włożyłam tam jajo z gniazdkiem i lampy, resztkę zapałek, gazety położyłam obok jajka, za chwilę się przydadzą. Jakiś metr od namiotu z cegieł ułożyłam okrąg o średnicy ok pół metra. Zamknęłam swój namiot i ruszyłam do domu. Zebrałam tyle drewnianych rzeczy ile mogłam i wróciłam na dwór. W ceglanym kręgu ułożyłam stosik z drewna, w sercu stosu ułożyłam niewielkie drzazgi i kawałki gazety. Podpaliłam gazety używając zapałki i przez chwilę pilnowałam żeby nie zgasło. Po kilku minutach większe kawałki drewna zaczęły płonąć i byłam już pewna, że przez jakiś czas ogień nie zgaśnie. Wyciągnęłam lampy z namiotu i postawiłam je koło wejścia. Wsunęłam się do środka i ułożyłam sobie poduszkę z zasłony, potem położyłam koło siebie gniazdko z jajkiem. Zakryłam się zasłoną. Przez dłuższą chwilę leżałam i wpatrywałam się w ogień, W końcu jednak zmęczenie zaczęło wygrywać. Wstałam i dorzuciłam drewna do ogniska po czym wślizgnęłam się z powrotem do namiotu. Zamknęłam okno i zasnęłam przytulając jajko.
Gdy się obudziłam rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał jeszcze gorzej niż wieczorem. Światło dnia ujawniło rzeczy, których nikt nie chciał by mieć w swoim domu. Pleśń, wszędzie pleśń, drewniane części domu zostały zaatakowane przez korniki. Zabrałam jajo i ruszyłam do kuchni. Była w nieco lepszym stanie... Położyłam jajo w gniazdku z zasłon na stole ruszyłam na poszukiwania ciekawych rzeczy. Znalazłam jednak tylko jeszcze dwie lampy, zniszczone meble i więcej zasłon. No i kilka starych gazet. Lampy, zasłony i gazety zaniosłam do kuchni i położyłam koło stołu. Zostawiłam wszystko i wyszłam na podwórko. Znalazłam tam kilka drzew, krzewów i sporo cegieł. To mi jedna wystarczyło. Miałam już plan i zamierzałam od razu wziąć się do pracy. Wróciłam do domu i zaczęłam przetrząsać wszystkie pomieszczenia. Po pół godzinie znalazłam kilka obrazów o grubych ramach, dwuczęściowe okno, które mogłam wyjąć ze ściany (dzięki wam korniki!), żyrandol z łańcuszkami i stół, który cudem trzymał się w całości. Zaczęłam od zdjęcia obrazów ze ścian i usunięcia ich z ram, zostawiłam jednak jeden w całości. Ramy i obraz zaniosłam na dwór i postawiłam koło jednego z drzew. Potem wzięłam się za rozkładanie żyrandolu. Zdjęłam z niego wszystkie łańcuszki, te zaniosłam do kuchni. Później zajęłam się wyniesieniem stołu na dwór. On również wylądował koło drzewa. Na koniec zostawiłam sobie okno. Trochę trwało nim w całości wyciągnęłam je ze ściany jednak w końcu się udało. Zaniosłam je na dwór i postawiłam koło reszty rzeczy.
Rozłożyłam ramy obrazów jedna obok drugiej i przyjrzałam się im. Wyglądały na dość mocne więc idealnie będą się nadawały do tego co chcę zrobić. Wzięłam jedną cegłę i z jej pomocą pousuwałam z ram po jednej części, tak że wyglądały jak niedorobione widełki. Cegła się rozwaliła więc wzięłam kolejną i zaczęłam wyłamywać nią nogi od stołu, oczywiście starałam się ich zbytnio nie uszkodzić. Blat położyłam pod jednym z drzew. Na nim ustawiłam cztery przerobione ramy obrazów. Oczywiście nie chciały ustać więc poszłam do domu po łańcuszki z żyrandola. Na szczęście były dość długie. Nogi od stołu położyłam koło blatu. Wzięłam dwie ramy, jedną oparłam o drzewo tak by stała "widełkami" w dół. Drugą ustawiłam tak samo w odległości ok. pół metra. Wzięłam nogę od stołu i za pomocą łańcuszka przymocowałam u góry, nieco po lewej obydwu ram. Z drugą nogą zrobiłam tak samo tylko, że po prawej. Konstrukcję ostrożnie przeniosłam na blat i upewniłam się że będzie stała i w ten sam sposób przymocowałam trzecią i czwartą ramę. Do połączenia dwóch konstrukcji w jedną użyłam wcześniej wymontowanych z ram kawałków drewna. Na szczęście dwa wystarczyły. Całość może nie była zbyt piękna ale się trzymała. Ruszyłam do domu, zgarnęłam stamtąd resztę rzeczy i zaniosłam do mojej konstrukcji. Później poszłam po jajko i ułożyłam je w pewnej odległości od tego bajzlu. Wzięłam kilka zasłon i zarzuciłam je na konstrukcję a następnie przycisnęłam cegłami. Wzięłam okno i "zamontowałam" je za pomocą łańcuszków do ""namiotu", który właśnie powstał. Takie piękne drzwi. Z drugiej strony ustawiłam obraz, który również po chwili był przymocowany do namiotu za pomocą łańcuszków. Starczyło akurat na styk. Otworzyłam okno i wrzuciłam do środka namiotu resztę zasłon, rozścieliłam je jako tako, dwie na blat jako prześcieradło, jedną zwinęłam na poduszkę a czwartą wrzuciłam od tak- będzie kołderką. Gdy wnętrze było gotowe włożyłam tam jajo z gniazdkiem i lampy, resztkę zapałek, gazety położyłam obok jajka, za chwilę się przydadzą. Jakiś metr od namiotu z cegieł ułożyłam okrąg o średnicy ok pół metra. Zamknęłam swój namiot i ruszyłam do domu. Zebrałam tyle drewnianych rzeczy ile mogłam i wróciłam na dwór. W ceglanym kręgu ułożyłam stosik z drewna, w sercu stosu ułożyłam niewielkie drzazgi i kawałki gazety. Podpaliłam gazety używając zapałki i przez chwilę pilnowałam żeby nie zgasło. Po kilku minutach większe kawałki drewna zaczęły płonąć i byłam już pewna, że przez jakiś czas ogień nie zgaśnie. Wyciągnęłam lampy z namiotu i postawiłam je koło wejścia. Wsunęłam się do środka i ułożyłam sobie poduszkę z zasłony, potem położyłam koło siebie gniazdko z jajkiem. Zakryłam się zasłoną. Przez dłuższą chwilę leżałam i wpatrywałam się w ogień, W końcu jednak zmęczenie zaczęło wygrywać. Wstałam i dorzuciłam drewna do ogniska po czym wślizgnęłam się z powrotem do namiotu. Zamknęłam okno i zasnęłam przytulając jajko.
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
3/5
Gdy się obudziłam słońce było już wysoko na niebie. Zasłony spisały się na medal, utrzymały ciepełko wewnątrz namiotu. Otworzyłam okno i wyślizgnęłam się na zewnątrz. Dorzuciłam trochę drewna do ogniska... no w sumie to zostało tylko kilka żarzących się badyli. Rozpaliłam jednak je na tyle, żeby świeżo dorzucone drewno zajęło się lekko ogniem. Przynajmniej nie stracę żaru. Wyjęłam jajko na poduszkę i wzięłam zasłonę, z której wcześniej zrobiłam gniazdko. Zrobiłam z niej niby torbę i włożyłam jajko z powrotem. Zamknęłam wejście do namiotu i ruszyłam na poszukiwanie czegoś do jedzenia. Po pewnym czasie dotarłam do lasu, miałam szczęście, w pobliżu rosło sporo drzew owocowych. Wzięłam jajo w ręce a do torby z zasłony zaczęłam wkładać owocki. Gdy torba była pełna ruszyłam w drogę powrotną. Dotarcie do namiotu zajęło mi nieco mniej czasu. Włożyłam owoce do namiotu, tak by nie pobrudzić ich sokiem zasłon. Wzięłam zasłonę z której wcześniej używałam jako poduszki i znów ruszyłam do lasu, oczywiście po upewnieniu się, że namiot jest zamknięty. Gdy dotarłam do lasu położyłam jajo koło jednego z drzew. Zrobiłam sobie chwilkę przerwy i zjadałam kilka świeżo zerwanych owoców. Później zrobiłam złożyłam zasłony tak, że wyglądały jak dwie liny i rozłożyłam je na ziemi. Zaczęłam znosić drewno- to co było w domu na długo mi nie wystarczy. Nazbierałam kilka dodatkowych gałęzi z których zrobiłam niby wózek... tylko że bez kół. Związałam zasłonami tak żeby się trzymało i ułożyłam na tym drewno. Na samym szczycie na swojej bluzie postawiłam jajo. Rękawy przywiązałam do ram wózka tak by niewykluty pokemon nie mógł w żaden sposób spaść i ruszyłam do namiotu. Tym razem droga zajęła mi o wiele więcej. Gdy w końcu dotarłam na miejsce byłam padnięta i spragniona. Nie dałam sobie jednak czasu na odpoczynek. Schowałam jajo do namiotu i wyjęłam dwa owoce. Szybko je zjadłam, na szczęście były bardzo soczyste więc udało mi się ugasić pragnienie. Zgarnęłam resztkę drewna, które wcześniej przyniosłam z domu i ustawiłam nowy stożek. Z pomocą żaru, który wciąż się utrzymywał rozpaliłam ognisko. Potem zaczęłam rozwiązywać drewno. Jedną zasłonę znów przerobiłam na torbę a drugą na poduszkę. Włożyłam jajko do torby, a bluzę zarzuciłam na siebie. Poduszkę włożyłam z powrotem do namiotu. Wzięłam trochę owoców i nadziałam je na jedną z gałęzi i zaczęłam opiekać nad ogniem. Położyłam sobie jajo na kolanach i czekałam aż owoce będą gotowe, po czym je zjadłam. Zaczynało się robić już ciemnawo. Pók jednak było jeszcze coś widać dorzuciłam drewna do ognia, wyczyściłam jajo z kurzu i brudu i posłałam sobie na nowo w namiocie. Gdy zaczęło się robić już naprawdę ciemno dorzuciłam jeszcze trochę drewna do ognia i wsunęłam się do namiotu. Zamknęłam okno i opatuliłam się zasłoną. Przytuliłam jajko żeby w nocy mały pokemon się nie wychłodził i zasnęłam.
Gdy się obudziłam słońce było już wysoko na niebie. Zasłony spisały się na medal, utrzymały ciepełko wewnątrz namiotu. Otworzyłam okno i wyślizgnęłam się na zewnątrz. Dorzuciłam trochę drewna do ogniska... no w sumie to zostało tylko kilka żarzących się badyli. Rozpaliłam jednak je na tyle, żeby świeżo dorzucone drewno zajęło się lekko ogniem. Przynajmniej nie stracę żaru. Wyjęłam jajko na poduszkę i wzięłam zasłonę, z której wcześniej zrobiłam gniazdko. Zrobiłam z niej niby torbę i włożyłam jajko z powrotem. Zamknęłam wejście do namiotu i ruszyłam na poszukiwanie czegoś do jedzenia. Po pewnym czasie dotarłam do lasu, miałam szczęście, w pobliżu rosło sporo drzew owocowych. Wzięłam jajo w ręce a do torby z zasłony zaczęłam wkładać owocki. Gdy torba była pełna ruszyłam w drogę powrotną. Dotarcie do namiotu zajęło mi nieco mniej czasu. Włożyłam owoce do namiotu, tak by nie pobrudzić ich sokiem zasłon. Wzięłam zasłonę z której wcześniej używałam jako poduszki i znów ruszyłam do lasu, oczywiście po upewnieniu się, że namiot jest zamknięty. Gdy dotarłam do lasu położyłam jajo koło jednego z drzew. Zrobiłam sobie chwilkę przerwy i zjadałam kilka świeżo zerwanych owoców. Później zrobiłam złożyłam zasłony tak, że wyglądały jak dwie liny i rozłożyłam je na ziemi. Zaczęłam znosić drewno- to co było w domu na długo mi nie wystarczy. Nazbierałam kilka dodatkowych gałęzi z których zrobiłam niby wózek... tylko że bez kół. Związałam zasłonami tak żeby się trzymało i ułożyłam na tym drewno. Na samym szczycie na swojej bluzie postawiłam jajo. Rękawy przywiązałam do ram wózka tak by niewykluty pokemon nie mógł w żaden sposób spaść i ruszyłam do namiotu. Tym razem droga zajęła mi o wiele więcej. Gdy w końcu dotarłam na miejsce byłam padnięta i spragniona. Nie dałam sobie jednak czasu na odpoczynek. Schowałam jajo do namiotu i wyjęłam dwa owoce. Szybko je zjadłam, na szczęście były bardzo soczyste więc udało mi się ugasić pragnienie. Zgarnęłam resztkę drewna, które wcześniej przyniosłam z domu i ustawiłam nowy stożek. Z pomocą żaru, który wciąż się utrzymywał rozpaliłam ognisko. Potem zaczęłam rozwiązywać drewno. Jedną zasłonę znów przerobiłam na torbę a drugą na poduszkę. Włożyłam jajko do torby, a bluzę zarzuciłam na siebie. Poduszkę włożyłam z powrotem do namiotu. Wzięłam trochę owoców i nadziałam je na jedną z gałęzi i zaczęłam opiekać nad ogniem. Położyłam sobie jajo na kolanach i czekałam aż owoce będą gotowe, po czym je zjadłam. Zaczynało się robić już ciemnawo. Pók jednak było jeszcze coś widać dorzuciłam drewna do ognia, wyczyściłam jajo z kurzu i brudu i posłałam sobie na nowo w namiocie. Gdy zaczęło się robić już naprawdę ciemno dorzuciłam jeszcze trochę drewna do ognia i wsunęłam się do namiotu. Zamknęłam okno i opatuliłam się zasłoną. Przytuliłam jajko żeby w nocy mały pokemon się nie wychłodził i zasnęłam.
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
4/5
Przedostatni dzień na tej wyspie. Już jutro pokemon się wykluje i będę mogła wrócić z nim do domu. Tylko jeden dzień i noc.
Dziś wstałam jeszcze później niż poprzedniego dnia. Mogłam sobie na to pozwolić, no bo czemu nie? Zapas drewna miałam na co najmniej dwa dni. Owoce mi wystarczą na pięć skromnych posiłków. cztery dzisiaj i jutro śniadanko. Ciepło w namiocie jest więc w razie czego pogody bać się nie muszę. Pozostało mi jedynie zadbać o jajko i pilnować ognisko.
Wyszłam z namiotu i dorzuciłam drewna do żaru. Rozpaliłam porządny ogień i podzieliłam owoce na pięć porcji. Jedną porcję położyłam pół metra od ognia. Wzięłam jajko na kolana i nadziałam jeden z owoców na kijek, który później wbiłam w ziemię tak, że owoc opiekał się spokojnie na ogniu. W międzyczasie zaczęłam polerować jajo Riolu używając zasłony, w którą wcześniej niewykluty pokemon był zawinięty. Po posiłku postanowiłam się zdrzemnąć. Dorzuciłam jeszcze trochę drewna do ogniska, potem wyciągnęłam wszystkie zasłony z namiotu i ułożyłam je pod drzewem. Tam usiadłam z jajkiem na kolanach i zdrzemnęłam się kilka godzin. Gdy się ocknęłam robiło się już ciemnawo. Dorzuciłam do ognia i przygotowałam kolejną porcje owoców. Położyłam się na trawie i wpatrywałam się w niebo póki nie zgłodniałam. Wtedy opiekłam przygotowane owocki a potem położyłam się spać bo już nie miałam nic do roboty.
Przedostatni dzień na tej wyspie. Już jutro pokemon się wykluje i będę mogła wrócić z nim do domu. Tylko jeden dzień i noc.
Dziś wstałam jeszcze później niż poprzedniego dnia. Mogłam sobie na to pozwolić, no bo czemu nie? Zapas drewna miałam na co najmniej dwa dni. Owoce mi wystarczą na pięć skromnych posiłków. cztery dzisiaj i jutro śniadanko. Ciepło w namiocie jest więc w razie czego pogody bać się nie muszę. Pozostało mi jedynie zadbać o jajko i pilnować ognisko.
Wyszłam z namiotu i dorzuciłam drewna do żaru. Rozpaliłam porządny ogień i podzieliłam owoce na pięć porcji. Jedną porcję położyłam pół metra od ognia. Wzięłam jajko na kolana i nadziałam jeden z owoców na kijek, który później wbiłam w ziemię tak, że owoc opiekał się spokojnie na ogniu. W międzyczasie zaczęłam polerować jajo Riolu używając zasłony, w którą wcześniej niewykluty pokemon był zawinięty. Po posiłku postanowiłam się zdrzemnąć. Dorzuciłam jeszcze trochę drewna do ogniska, potem wyciągnęłam wszystkie zasłony z namiotu i ułożyłam je pod drzewem. Tam usiadłam z jajkiem na kolanach i zdrzemnęłam się kilka godzin. Gdy się ocknęłam robiło się już ciemnawo. Dorzuciłam do ognia i przygotowałam kolejną porcje owoców. Położyłam się na trawie i wpatrywałam się w niebo póki nie zgłodniałam. Wtedy opiekłam przygotowane owocki a potem położyłam się spać bo już nie miałam nic do roboty.
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
5/5
Wczoraj przespałam większą część dnia więc nie potrzebowałam aż tyle snu. Zjadłam śniadanko, zgasiłam ognisko i zgarnęłam jajko do torby z zasłony. Nie miałam już po co tu siedzieć więc równie dobrze mogłam wyruszyć na wędrówkę. Przez kilka godzin zwiedzałam sobie opuszczone miasto. Później poszłam do lasu a stamtąd nad zatokę. Tam sobie zrobiłam dłuższą przerwę. I w końcu nadeszła ta chwila pokemon zaczął się wykluwać.
Wczoraj przespałam większą część dnia więc nie potrzebowałam aż tyle snu. Zjadłam śniadanko, zgasiłam ognisko i zgarnęłam jajko do torby z zasłony. Nie miałam już po co tu siedzieć więc równie dobrze mogłam wyruszyć na wędrówkę. Przez kilka godzin zwiedzałam sobie opuszczone miasto. Później poszłam do lasu a stamtąd nad zatokę. Tam sobie zrobiłam dłuższą przerwę. I w końcu nadeszła ta chwila pokemon zaczął się wykluwać.
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
Opieka dobiegła końca oto skan twojego nowego pokemona, masz do wyboru dwa:
Niektóre osoby będą pewnie chciały oddać pokemona do dc, dlatego wybór należy do Ciebie w podpisie podaj jaki skan wybierasz.
Riolu
samiec
lvl: 12
Charakter: Zapatrzony w siebie pokemon, nienawidzi używać słowa przeprasza, uważa, że jest to dla nie go w pewien sposób coś krzywdzącego. Uwielbia walki, oraz wszelki rodzaj rywalizacji, nie bo się żadnych przeciwności losu, ciężko trenuje aby osiągnąć wszelkiego rodzaju profity. Czasami sam wyskakuje z pokeballa aby potrenować samemu, oczywiście nie informuje o tym nikogo.
Ataki: Bullet Punch, foresigh, quick attack, endure, counter, feint, swift
Riolu
samiec
lvl: 5
Charakter: Zapatrzony w siebie pokemon, nienawidzi używać słowa przeprasza, uważa, że jest to dla nie go w pewien sposób coś krzywdzącego. Uwielbia walki, oraz wszelki rodzaj rywalizacji, nie bo się żadnych przeciwności losu, ciężko trenuje aby osiągnąć wszelkiego rodzaju profity. Czasami sam wyskakuje z pokeballa aby potrenować samemu, oczywiście nie informuje o tym nikogo.
Ataki: Bullet Punch, foresigh, quick attack, endure, swift
Niektóre osoby będą pewnie chciały oddać pokemona do dc, dlatego wybór należy do Ciebie w podpisie podaj jaki skan wybierasz.
Ostatnio zmieniony przez Nikotynka dnia Czw Sty 29, 2015 5:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: #004 -Lioli- Jajo Riolu
Biorę Riolcia na 12 lvl
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Similar topics
» #015- Laureline- Jajo Laprasa
» #013 - Shura - Jajo Froakie
» #014 - jajo Shuppeta - Nikotynka
» #002 - Nikotynka - Jajo Duosion
» #005 -Shura- Jajo Electricke
» #013 - Shura - Jajo Froakie
» #014 - jajo Shuppeta - Nikotynka
» #002 - Nikotynka - Jajo Duosion
» #005 -Shura- Jajo Electricke
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Day Care
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach