Mała ściąga dla MG
i nie tylko
~Zabronione Starteryi nie tylko
~Wzory na expa
~ Spis balli, oraz pokemonów, jakie można do nich złapać
~
Pokedex
i ability dex ~Kanto
~Ability
#018- Jajo Buneary - Ellen
3 posters
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Day Care
Strona 1 z 1
#018- Jajo Buneary - Ellen
Nr. Podania: #18
Pakiet: Hodowca (z eventu)
Jajo Pokemona: shiny Buneary
Średnia lv: 20
Rozbiłaś swój obóz niedaleko zatoki przez co miałaś pewność że jeśli ktoś jeszcze przypłynie na wyspę to go zauważysz, dawało Ci to poczucie bezpieczeństwa jak i pewności że nic Ci nie grozi. Ognisko było już rozpalone tak jakby czekało na twoje przybycie ponieważ nie zostało zbyt wiele patyków wkoło, maksymalnie 5-6 godzin i będzie po sprawie także musisz się tym zająć, tak samo jak odpowiednimi warunkami dla swojego jaja, przecież nie będzie leżeć na zimnej posadzce.
Lioli- Liczba postów : 1695
Birthday : 27/05/1997
Join date : 25/01/2013
Age : 27
Re: #018- Jajo Buneary - Ellen
1/5
Pierwszy pobyt na wyspie cudów czas zacząć! - Przeciągnęłam się i jeszcze raz rozejrzałam na otaczające mnie tereny. Zatoka to całkiem fajne miejsce więc cieszyłam się, że udało mi się tutaj trafić. Jednak to nie żadne wakacje, a odpowiedzialna opieka nad jajkiem mojego przyszłego podopiecznego. Jak na razie znajdowało się ono oparte o moją torbę na plaży. Słońce ładnie grzeje więc nie widzę problemu aby mogło tak jeszcze chwilę zostać niż podejmę dalsze działania. Tym bardziej, że cały czas nad nim czuwam. Nasz jakże wspaniały obóz to marna chatka i ognisko, które nie będzie wiecznie płonąć. Niż się ściemni powinnam nazbierać trochę patyków aby móc dłużej podtrzymać ogień. No to jest już jakiś plan... Zwróciłam się ku jajku i wzięłam je na ręce.
- Czas na spacerek maluchu. Poszukiwania drewna na plaży sobie darowałam i ruszyłam od razu do lasu pamiętając aby na wszelki wypadek zbytnio się nie oddalać. Jakoś nie widziała mi się noc w lesie gdybym zabłądziła. Musiałam więc w miarę szybko wrócić do obozu, gdy tylko uda mi się coś znaleźć. Nie było to jednak takie trudne bo, gdy tylko lepiej się rozejrzeć można znaleźć mnóstwo gałązek. Mogę to chyba zawdzięczać jakimś dzikim pokemonom, które je połamały skacząc wcześniej po drzewach. Zebrałam więc ich tyle ile zdołałam zabrać mając cały czas w rękach jajo. Z racji, iż nie było tego zbyt wiele wróciłam się jeszcze raz na wszelki wypadek gdyby mi ich zabrakło. Następnie ułożyłam je na stertę przy chatce i usiadłam na piasku. - Jak na razie nasz pobyt tutaj nie jest taki zły, c'nie? - Przytuliłam jajko, wpatrując się morze, z którego wyszedł przed chwilą jakiś pokemon. - O, to Krabby. - Stwierdziłam bez większego entuzjazmu. Pok chyba mnie zauważył i zaczął zmierzać w tym kierunku. Miałam go zamiar właśnie powitać, gdy ten użył bąbelków na ognisku.
- Co!? Dlaczego to zrobiłeś?! Ten tylko pogroził mi szczypcami i oddalił się z powrotem do morza. Nie rozmyślałam jednak dłużej nad powodem dla którego to zrobił. Ważniejsze teraz było to, że ogień zgasł, a ja uświadomiłam sobie, że nie potrafię samodzielnie rozpalić ogniska. No świetnie...
Pierwszy pobyt na wyspie cudów czas zacząć! - Przeciągnęłam się i jeszcze raz rozejrzałam na otaczające mnie tereny. Zatoka to całkiem fajne miejsce więc cieszyłam się, że udało mi się tutaj trafić. Jednak to nie żadne wakacje, a odpowiedzialna opieka nad jajkiem mojego przyszłego podopiecznego. Jak na razie znajdowało się ono oparte o moją torbę na plaży. Słońce ładnie grzeje więc nie widzę problemu aby mogło tak jeszcze chwilę zostać niż podejmę dalsze działania. Tym bardziej, że cały czas nad nim czuwam. Nasz jakże wspaniały obóz to marna chatka i ognisko, które nie będzie wiecznie płonąć. Niż się ściemni powinnam nazbierać trochę patyków aby móc dłużej podtrzymać ogień. No to jest już jakiś plan... Zwróciłam się ku jajku i wzięłam je na ręce.
- Czas na spacerek maluchu. Poszukiwania drewna na plaży sobie darowałam i ruszyłam od razu do lasu pamiętając aby na wszelki wypadek zbytnio się nie oddalać. Jakoś nie widziała mi się noc w lesie gdybym zabłądziła. Musiałam więc w miarę szybko wrócić do obozu, gdy tylko uda mi się coś znaleźć. Nie było to jednak takie trudne bo, gdy tylko lepiej się rozejrzeć można znaleźć mnóstwo gałązek. Mogę to chyba zawdzięczać jakimś dzikim pokemonom, które je połamały skacząc wcześniej po drzewach. Zebrałam więc ich tyle ile zdołałam zabrać mając cały czas w rękach jajo. Z racji, iż nie było tego zbyt wiele wróciłam się jeszcze raz na wszelki wypadek gdyby mi ich zabrakło. Następnie ułożyłam je na stertę przy chatce i usiadłam na piasku. - Jak na razie nasz pobyt tutaj nie jest taki zły, c'nie? - Przytuliłam jajko, wpatrując się morze, z którego wyszedł przed chwilą jakiś pokemon. - O, to Krabby. - Stwierdziłam bez większego entuzjazmu. Pok chyba mnie zauważył i zaczął zmierzać w tym kierunku. Miałam go zamiar właśnie powitać, gdy ten użył bąbelków na ognisku.
- Co!? Dlaczego to zrobiłeś?! Ten tylko pogroził mi szczypcami i oddalił się z powrotem do morza. Nie rozmyślałam jednak dłużej nad powodem dla którego to zrobił. Ważniejsze teraz było to, że ogień zgasł, a ja uświadomiłam sobie, że nie potrafię samodzielnie rozpalić ogniska. No świetnie...
Ellen- Liczba postów : 677
Birthday : 04/02/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Re: #018- Jajo Buneary - Ellen
2/5
Chwilę jeszcze wpatrywałam się w wygasłe ognisko po czym wzięłam swoją torbę i jajko Buneary. Dłuższe siedzenie tutaj w niczym nie pomoże! Chociaż zbieranie tych patyków poszło na marne... No cóż, byłam już lesie to teraz przyszedł czas na plażę. Wydawała się pusta i w sumie wolałabym nikogo na niej nie spotykać. Tym bardziej tego wrednego Krabby.
Przechadzałam się spokojnie po piasku, rozglądając się i podziwiając widoki. W którymś momencie z wody wyskoczył mały Mantyke, a za nim jeszcze kilka innych, które zaraz znów zniknęły pod wodą. Tak się na nie zapatrzyłam, że nie zwracałam zupełnie uwagi na to gdzie idę. W rezultacie uderzyłam małym palcem w kamień. Ból od razu przywrócił mnie na plażę, a ja miałam zamiar zemścić się na kamyku, wrzucając go do wody czy coś w tym stylu. Szybko zapomniałam o tym, gdy zwracając wzrok ku dołowi spostrzegłam coś ciekawszego niż kamyk. Była to zniszczona, skórzana torba, trochę przysypana piachem. - Chyba nic się nie stanie jeśli do niej zaglądnę? Zastanawiało mnie czy coś w niej znajdę. Po jej wyglądzie można było stwierdzić, że ktoś zgubił ją już dłuższy czas temu. Zaglądnęłam więc do niej i znalazłam kilka świstków papieru, z którego nie można było nic odczytać, jakieś muszelki i... zapalniczkę! Tak, tego właśnie potrzebowałam! Zbieranie kijków nie poszło jednak na marne! Uradowana dzięki znalezisku, ruszyłam dalej przez plażę w kierunku sklepów, które podobno miały się gdzieś tu znajdować. Musiałam iść jeszcze przez około 15 minut aż dotarłam do celu. Przede mną znajdował się niewielki sklepik, w którym zakupiłam dla siebie prowiant i napełniłam swoją butelkę wodą. Miła sprzedawczyni wytłumaczyła mi także gdzie znajdę źródełko bliżej mojego obozu. Załatwiwszy swoje sprawy zaczęłam powrotny spacer.
***
Podróż powrotna przebiegła bez zakłóceń. Po przybyciu na miejsce, położyłam swoją bluzę na ziemi, a następnie położyłam tam jajko. Jeszcze trochę i zacznie się ściemniać, a wtedy zrobi się chłodniej. Musiałam więc zadbać jeszcze o rozpalenie ogniska. Zebrane patyki nadal były na swoim miejscu. Wzięłam więc ich część i ułożyłam w miejscu poprzedniego ogniska. Teraz przyszedł czas na moje znalezisko! Pstryk i drewno zaczęło się palić. Lekko dumna z siebie usiadłam obok, wzięłam jajo do siebie i postanowiłam coś przekąsić.
- Gdy tylko się wyklujesz poczęstuję cię jakimiś pysznościami. Wyglądało więc na to, że mam też plan na kolejny dzień. Trochę się dzisiaj wydarzyło i oczy zaczynały mi się zamykać ze zmęczenia. Przytuliłam więc jajo do siebie, okrywając je bluzą i ułożyłam się do snu. - Dobranoc maleńki.
Chwilę jeszcze wpatrywałam się w wygasłe ognisko po czym wzięłam swoją torbę i jajko Buneary. Dłuższe siedzenie tutaj w niczym nie pomoże! Chociaż zbieranie tych patyków poszło na marne... No cóż, byłam już lesie to teraz przyszedł czas na plażę. Wydawała się pusta i w sumie wolałabym nikogo na niej nie spotykać. Tym bardziej tego wrednego Krabby.
Przechadzałam się spokojnie po piasku, rozglądając się i podziwiając widoki. W którymś momencie z wody wyskoczył mały Mantyke, a za nim jeszcze kilka innych, które zaraz znów zniknęły pod wodą. Tak się na nie zapatrzyłam, że nie zwracałam zupełnie uwagi na to gdzie idę. W rezultacie uderzyłam małym palcem w kamień. Ból od razu przywrócił mnie na plażę, a ja miałam zamiar zemścić się na kamyku, wrzucając go do wody czy coś w tym stylu. Szybko zapomniałam o tym, gdy zwracając wzrok ku dołowi spostrzegłam coś ciekawszego niż kamyk. Była to zniszczona, skórzana torba, trochę przysypana piachem. - Chyba nic się nie stanie jeśli do niej zaglądnę? Zastanawiało mnie czy coś w niej znajdę. Po jej wyglądzie można było stwierdzić, że ktoś zgubił ją już dłuższy czas temu. Zaglądnęłam więc do niej i znalazłam kilka świstków papieru, z którego nie można było nic odczytać, jakieś muszelki i... zapalniczkę! Tak, tego właśnie potrzebowałam! Zbieranie kijków nie poszło jednak na marne! Uradowana dzięki znalezisku, ruszyłam dalej przez plażę w kierunku sklepów, które podobno miały się gdzieś tu znajdować. Musiałam iść jeszcze przez około 15 minut aż dotarłam do celu. Przede mną znajdował się niewielki sklepik, w którym zakupiłam dla siebie prowiant i napełniłam swoją butelkę wodą. Miła sprzedawczyni wytłumaczyła mi także gdzie znajdę źródełko bliżej mojego obozu. Załatwiwszy swoje sprawy zaczęłam powrotny spacer.
***
Podróż powrotna przebiegła bez zakłóceń. Po przybyciu na miejsce, położyłam swoją bluzę na ziemi, a następnie położyłam tam jajko. Jeszcze trochę i zacznie się ściemniać, a wtedy zrobi się chłodniej. Musiałam więc zadbać jeszcze o rozpalenie ogniska. Zebrane patyki nadal były na swoim miejscu. Wzięłam więc ich część i ułożyłam w miejscu poprzedniego ogniska. Teraz przyszedł czas na moje znalezisko! Pstryk i drewno zaczęło się palić. Lekko dumna z siebie usiadłam obok, wzięłam jajo do siebie i postanowiłam coś przekąsić.
- Gdy tylko się wyklujesz poczęstuję cię jakimiś pysznościami. Wyglądało więc na to, że mam też plan na kolejny dzień. Trochę się dzisiaj wydarzyło i oczy zaczynały mi się zamykać ze zmęczenia. Przytuliłam więc jajo do siebie, okrywając je bluzą i ułożyłam się do snu. - Dobranoc maleńki.
Ellen- Liczba postów : 677
Birthday : 04/02/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Re: #018- Jajo Buneary - Ellen
3/5
Niedługo po wschodzie słońca z lasu niedaleko mojego obozu zaczęły śpiewać pokemony ptaki. Mimo, iż ich śpiew był przyjemny dla ucha to mi i tak nie podobało się tak wczesne wstawanie. W dodatku już tęskniłam za czymś wygodniejszym jak łóżko w Centrum Pokemon. No cóż, mimo wszystko podniosłam się i spojrzałam na jajko. Hm, wygląda w porządku, żadnych zmian od wczoraj no może po za tą jedną bo jakby nie patrzeć to jestem coraz bliżej chwili w którym pok zamieszkujący skorupkę pojawi się na tym świecie. Uśmiechnęłam się do niego mimo, iż stworek nie mógł mnie jeszcze widzieć ale wierzyłam, że potrafi w jakiś sposób odbierać emocje innych z zewnątrz. Po tym od razu wyciągnęłam z torby coś do jedzenia, a po śniadaniu ruszyłam w stronę lasu. Sprzedawczyni opowiadała, że gdzieś niedaleko jest źródełko z słodką wodą. Dzięki wskazówką jakie otrzymałam poprzedniego dnia, znalezienie go nie trwało zbyt długo. Przemyłam więc twarz wodą i napełniłam swoją butelkę. Teraz miałam czas aby poszukać smakołyków jakimi będę mogła poczęstować Buneary, gdy tylko się wykluje. Przeszukałam więc wszelkie zarośla jakie znajdowały się blisko obozu ale nic nie znalazłam. Musiałam więc zapuścić się trochę głębiej i chyba nawet dalej niż po tamte gałązki. Starałam się więc iść w miarę w jednym kierunku po jakby wydeptanej ścieżce co do której nie mogłam być pewna. Po drodze mijałam wiele drzew i krzewów ale widywałam tylko owoce wysoko w koronie gdzie nie miałam jak się dostać. Przynajmniej nie gdy miałam do opieki jajko. Wspinaczka z nim na drzewo byłaby niebezpieczna, a zostawienie go na dole też nie wydawało się dobrym pomysłem ponieważ mogłoby zostać skradzione. Postanowiłam więc nadal iść przed siebie, a gdy oglądałam się przez ramię nie było już widać morza lecz samą roślinność. Co do pokemonów zamieszkujących tą wyspę najczęściej widywałam te latające i roślinne jednak szybko znikały mi z pola widzenia. Wydawało mi się, że jeśli będę szła tak dłużej to wyląduję na drugim końcu wyspy... Miałam więc do wyboru zawrócić lub kontynuować swoje poszukiwania. Postanowiłam, że spełnię swój cel i ruszyłam dalej. Nie musiałam też długo czekać aby przekonać się o słuszności mojej decyzji. W końcu zaczęłam widywać pojedyncze jagódki na krzewach aż zrobiła się ich cała masa. Nie wiedziałam które będą najodpowiedniejsze więc wybrałam kilka rodzai i włożyłam je do specjalnego pudełeczka. - No to teraz mogę wrócić do obozu. Oznajmiłam zadowolona. Zastanawiało mnie jednak czemu wcześniej nie mogłam znaleźć owoców. Może inni trenerzy też chcieli trochę ich nazbierać? To raczej by wyjaśniło całą sprawę. Też nie zapuszczałabym się tak daleko gdybym znalazła je niedaleko obozu. Przynajmniej miałam zajęcie na kilka godzin.
Niedługo po wschodzie słońca z lasu niedaleko mojego obozu zaczęły śpiewać pokemony ptaki. Mimo, iż ich śpiew był przyjemny dla ucha to mi i tak nie podobało się tak wczesne wstawanie. W dodatku już tęskniłam za czymś wygodniejszym jak łóżko w Centrum Pokemon. No cóż, mimo wszystko podniosłam się i spojrzałam na jajko. Hm, wygląda w porządku, żadnych zmian od wczoraj no może po za tą jedną bo jakby nie patrzeć to jestem coraz bliżej chwili w którym pok zamieszkujący skorupkę pojawi się na tym świecie. Uśmiechnęłam się do niego mimo, iż stworek nie mógł mnie jeszcze widzieć ale wierzyłam, że potrafi w jakiś sposób odbierać emocje innych z zewnątrz. Po tym od razu wyciągnęłam z torby coś do jedzenia, a po śniadaniu ruszyłam w stronę lasu. Sprzedawczyni opowiadała, że gdzieś niedaleko jest źródełko z słodką wodą. Dzięki wskazówką jakie otrzymałam poprzedniego dnia, znalezienie go nie trwało zbyt długo. Przemyłam więc twarz wodą i napełniłam swoją butelkę. Teraz miałam czas aby poszukać smakołyków jakimi będę mogła poczęstować Buneary, gdy tylko się wykluje. Przeszukałam więc wszelkie zarośla jakie znajdowały się blisko obozu ale nic nie znalazłam. Musiałam więc zapuścić się trochę głębiej i chyba nawet dalej niż po tamte gałązki. Starałam się więc iść w miarę w jednym kierunku po jakby wydeptanej ścieżce co do której nie mogłam być pewna. Po drodze mijałam wiele drzew i krzewów ale widywałam tylko owoce wysoko w koronie gdzie nie miałam jak się dostać. Przynajmniej nie gdy miałam do opieki jajko. Wspinaczka z nim na drzewo byłaby niebezpieczna, a zostawienie go na dole też nie wydawało się dobrym pomysłem ponieważ mogłoby zostać skradzione. Postanowiłam więc nadal iść przed siebie, a gdy oglądałam się przez ramię nie było już widać morza lecz samą roślinność. Co do pokemonów zamieszkujących tą wyspę najczęściej widywałam te latające i roślinne jednak szybko znikały mi z pola widzenia. Wydawało mi się, że jeśli będę szła tak dłużej to wyląduję na drugim końcu wyspy... Miałam więc do wyboru zawrócić lub kontynuować swoje poszukiwania. Postanowiłam, że spełnię swój cel i ruszyłam dalej. Nie musiałam też długo czekać aby przekonać się o słuszności mojej decyzji. W końcu zaczęłam widywać pojedyncze jagódki na krzewach aż zrobiła się ich cała masa. Nie wiedziałam które będą najodpowiedniejsze więc wybrałam kilka rodzai i włożyłam je do specjalnego pudełeczka. - No to teraz mogę wrócić do obozu. Oznajmiłam zadowolona. Zastanawiało mnie jednak czemu wcześniej nie mogłam znaleźć owoców. Może inni trenerzy też chcieli trochę ich nazbierać? To raczej by wyjaśniło całą sprawę. Też nie zapuszczałabym się tak daleko gdybym znalazła je niedaleko obozu. Przynajmniej miałam zajęcie na kilka godzin.
Ellen- Liczba postów : 677
Birthday : 04/02/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Re: #018- Jajo Buneary - Ellen
4/5
W końcu dotarłam z powrotem do obozu. Najpierw rozejrzałam się czy nie ma w okolicy wrednego Krabby, a gdy upewniłam się, że nie ma po nim śladu, zaczęłam przygotowywać gałązki na ognisko. Jajko położyłam w takiej odległości aby nie było zbyt blisko ognia jednak aby odczuwało jego ciepło. Następnie wybrałam kilka mniejszych gałązek i wyciągnęłam z torby pianki, które nabiłam na wcześniej przygotowane kijki. Gdy tylko pianki były gotowe zjadłam je wraz z herbatnikami. Jak na razie to wystarczy mi na parę kolejnych godzin. Słońce mocno grzało, a ja byłam trochę zmęczona po spacerze po lesie. Usiadłam się więc wraz z jajkiem w cieniu rzucanym przez pobliskie drzewa i nie wiedzieć kiedy zasnęłam. Spałabym tak pewnie do wieczora aż zaczęłoby się robić chłodno lecz coś innego przerwało moją drzemkę. Był to bowiem zimny plusk wody, który szybko zerwał mnie na nogi. Wybudzona ze spokojnego snu, zaczęłam się trochę jeszcze nieprzytomnie rozglądać za przyczyną jednak, gdy tylko oprzytomniałam szybko zorientowałam się co, a raczej kto jest przyczyną. Patrząc ku morzu zauważyłam tego samego Krabby, który wcześniej ugasił moje ognisko. Spojrzałam kątem oka na to rozpalone na potrzebę pianek, które także było ugaszone. Pokemon rzucił mi krzywe spojrzenie i zanim zdążyłam mu coś powiedzieć, zniknął w wodzie. Znowu... Nie miałam pojęcia dlaczego ten pokemon tak się na mnie uwziął ale zaczynało mnie to irytować. Z racji, iż nie spałam zbyt długo i do zachodu słońca zostało jeszcze parę godzin nie przebierałam mokrych ubrań lecz usiadłam się na plaży aby wyschły przy okazji obserwując czy aby wredny pokemon nie ma zamiaru znów mi dokuczać. Mijał czas, moje ubrania zdążyły wyschnąć, a ja miałam dość siedzenia na słońcu. Chcąc uniknąć udaru przeniosłam się w cień i zaczęłam opowiadać różne historie pokemonowi w jajku.
Mam nadzieję, że nie będziesz taki wredny jak ten Krabby. Zwróciłam się do malca w którymś momecie, myśląc coraz bardziej o jego przyjściu na świat. Wtedy jednak usłyszałam za sobą szelest, którego trochę się przestraszyłam, a po chwili także i ludzki głos.
Eh? Czyżby znów chodziło o tego Krabby...
W końcu dotarłam z powrotem do obozu. Najpierw rozejrzałam się czy nie ma w okolicy wrednego Krabby, a gdy upewniłam się, że nie ma po nim śladu, zaczęłam przygotowywać gałązki na ognisko. Jajko położyłam w takiej odległości aby nie było zbyt blisko ognia jednak aby odczuwało jego ciepło. Następnie wybrałam kilka mniejszych gałązek i wyciągnęłam z torby pianki, które nabiłam na wcześniej przygotowane kijki. Gdy tylko pianki były gotowe zjadłam je wraz z herbatnikami. Jak na razie to wystarczy mi na parę kolejnych godzin. Słońce mocno grzało, a ja byłam trochę zmęczona po spacerze po lesie. Usiadłam się więc wraz z jajkiem w cieniu rzucanym przez pobliskie drzewa i nie wiedzieć kiedy zasnęłam. Spałabym tak pewnie do wieczora aż zaczęłoby się robić chłodno lecz coś innego przerwało moją drzemkę. Był to bowiem zimny plusk wody, który szybko zerwał mnie na nogi. Wybudzona ze spokojnego snu, zaczęłam się trochę jeszcze nieprzytomnie rozglądać za przyczyną jednak, gdy tylko oprzytomniałam szybko zorientowałam się co, a raczej kto jest przyczyną. Patrząc ku morzu zauważyłam tego samego Krabby, który wcześniej ugasił moje ognisko. Spojrzałam kątem oka na to rozpalone na potrzebę pianek, które także było ugaszone. Pokemon rzucił mi krzywe spojrzenie i zanim zdążyłam mu coś powiedzieć, zniknął w wodzie. Znowu... Nie miałam pojęcia dlaczego ten pokemon tak się na mnie uwziął ale zaczynało mnie to irytować. Z racji, iż nie spałam zbyt długo i do zachodu słońca zostało jeszcze parę godzin nie przebierałam mokrych ubrań lecz usiadłam się na plaży aby wyschły przy okazji obserwując czy aby wredny pokemon nie ma zamiaru znów mi dokuczać. Mijał czas, moje ubrania zdążyły wyschnąć, a ja miałam dość siedzenia na słońcu. Chcąc uniknąć udaru przeniosłam się w cień i zaczęłam opowiadać różne historie pokemonowi w jajku.
Mam nadzieję, że nie będziesz taki wredny jak ten Krabby. Zwróciłam się do malca w którymś momecie, myśląc coraz bardziej o jego przyjściu na świat. Wtedy jednak usłyszałam za sobą szelest, którego trochę się przestraszyłam, a po chwili także i ludzki głos.
Eh? Czyżby znów chodziło o tego Krabby...
Ellen- Liczba postów : 677
Birthday : 04/02/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Re: #018- Jajo Buneary - Ellen
5/5
Chwilę po tym jak usłyszałam głos z krzaków wyszedł młody, opalony chłopak o brunatnych włosach i miodowych oczach. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak jeden z tutejszych.
- Cześć, nazywam się Yuu. Wybacz, nie chciałem podsłuchiwać ale przechodziłem obok i usłyszałem o czym mówisz. Możesz powiedzieć coś więcej o tym pokemonie?
Wyjaśniłam więc chłopakowi całą sprawę z gaszeniem mojego ogniska i niedawnym oblaniem mnie wodą. Gdy skończyłam mówić, uświadomiłam sobie, że się jeszcze nie przedstawiłam.
- A tak w ogóle to nazywam się Ellen, a to jajko Buneary którym się opiekuję. Wiesz coś więcej o tej sprawie? Jeśli tak to zamieniam się w słuch.
- O tym Krabby słyszała już cała wyspa, a wszystko to przez wydarzenie z ubiegłego roku. W tym miejscu można było znaleźć wspaniałe palmy kokosowe o przepysznych owocach. Pokemon, o którym mówimy uwielbiał je i często tutaj przebywał wraz z kilkoma innymi poke mieszkańcami wysypy. Wszystko jednak do czasu, aż pewien nieostrożny trener turysta rozpalił tutaj ognisko. Przez jego nieuwagę kilka okolicznych roślin w tym także i palmy zaczęły płonąć. Wodne pokemony szybko zareagowały i ugasiły pożar lecz palm kokosowych tak uwielbianych przez Krabby i jego przyjaciół nie można było uratować. Od tego czasu można zaobserwować jak rozpalane tutaj ogniska są gaszone. Nie tylko ciebie to spotkało.
No cóż, nie mogłam mieć pojęcia o tych wydarzeniach ale dzięki Yuu zrozumiałam w końcu o co w tym wszystkim chodziło. Nie chciał dopuścić do kolejnego pożaru... Podziękowałam chłopakowi za informacje i zapytałam czy ktoś próbował coś z tym zrobić. Szybko jednak uświadomił mnie, że pokemon zazwyczaj znika w wodzie zanim ktoś zdąży z nim porozmawiać. Hmm, chyba wypadałoby coś z tym zrobić. W mojej głowie pojawił się plan do którego chciałam też zaangażować Yuu.
***
Tia, właśnie siedziałam w krzakach z nowo poznanym chłopakiem, wyczekując czy plan wypali. Wcześniej rozpaliliśmy ognisko po czym schowaliśmy się aby wyglądało na nie pilnowane przez nikogo. Siedzieliśmy tak już przez dłuższy czas ale chyba się opłaciło! Z wody wyszedł nie kto inny jak Krabby - samozwańczy strażak! Ruszył ku ognisku, a gdy tylko znalazł się odpowiednio blisko, wyskoczyliśmy razem na niego, odcinając mu drogę ucieczki.
- Chcemy tylko z tobą porozmawiać! Zmieszany pok postanowił nas na szczęście wysłuchać. Wyjaśniliśmy mu, że jego czyny mogą uprzykrzać życie obozującym tu ludziom więc powinien przestać gasić każde ognisko jakie tylko zobaczy. Yuu następnie wyskoczył z jakimś pomysłem o założeniu patrolu z kilkoma ludźmi i pokemonami aby zapobiegać pożarom na wyspie co chyba spodobało się poke krabowi. Postanowiłam też poczęstować ich jagodami, które nazbierałam. Miałam ich przecież wystarczająco dużo. Nim się spostrzegliśmy rozpoczął się zachód słońca, który razem podziwialiśmy aż w którymś momencie jajko zaczęło delikatnie świecić. Wszyscy wiedzieliśmy co to oznacza i czekaliśmy już tylko aby powitać na świecie nowego pokemona.
Chwilę po tym jak usłyszałam głos z krzaków wyszedł młody, opalony chłopak o brunatnych włosach i miodowych oczach. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak jeden z tutejszych.
- Cześć, nazywam się Yuu. Wybacz, nie chciałem podsłuchiwać ale przechodziłem obok i usłyszałem o czym mówisz. Możesz powiedzieć coś więcej o tym pokemonie?
Wyjaśniłam więc chłopakowi całą sprawę z gaszeniem mojego ogniska i niedawnym oblaniem mnie wodą. Gdy skończyłam mówić, uświadomiłam sobie, że się jeszcze nie przedstawiłam.
- A tak w ogóle to nazywam się Ellen, a to jajko Buneary którym się opiekuję. Wiesz coś więcej o tej sprawie? Jeśli tak to zamieniam się w słuch.
- O tym Krabby słyszała już cała wyspa, a wszystko to przez wydarzenie z ubiegłego roku. W tym miejscu można było znaleźć wspaniałe palmy kokosowe o przepysznych owocach. Pokemon, o którym mówimy uwielbiał je i często tutaj przebywał wraz z kilkoma innymi poke mieszkańcami wysypy. Wszystko jednak do czasu, aż pewien nieostrożny trener turysta rozpalił tutaj ognisko. Przez jego nieuwagę kilka okolicznych roślin w tym także i palmy zaczęły płonąć. Wodne pokemony szybko zareagowały i ugasiły pożar lecz palm kokosowych tak uwielbianych przez Krabby i jego przyjaciół nie można było uratować. Od tego czasu można zaobserwować jak rozpalane tutaj ogniska są gaszone. Nie tylko ciebie to spotkało.
No cóż, nie mogłam mieć pojęcia o tych wydarzeniach ale dzięki Yuu zrozumiałam w końcu o co w tym wszystkim chodziło. Nie chciał dopuścić do kolejnego pożaru... Podziękowałam chłopakowi za informacje i zapytałam czy ktoś próbował coś z tym zrobić. Szybko jednak uświadomił mnie, że pokemon zazwyczaj znika w wodzie zanim ktoś zdąży z nim porozmawiać. Hmm, chyba wypadałoby coś z tym zrobić. W mojej głowie pojawił się plan do którego chciałam też zaangażować Yuu.
***
Tia, właśnie siedziałam w krzakach z nowo poznanym chłopakiem, wyczekując czy plan wypali. Wcześniej rozpaliliśmy ognisko po czym schowaliśmy się aby wyglądało na nie pilnowane przez nikogo. Siedzieliśmy tak już przez dłuższy czas ale chyba się opłaciło! Z wody wyszedł nie kto inny jak Krabby - samozwańczy strażak! Ruszył ku ognisku, a gdy tylko znalazł się odpowiednio blisko, wyskoczyliśmy razem na niego, odcinając mu drogę ucieczki.
- Chcemy tylko z tobą porozmawiać! Zmieszany pok postanowił nas na szczęście wysłuchać. Wyjaśniliśmy mu, że jego czyny mogą uprzykrzać życie obozującym tu ludziom więc powinien przestać gasić każde ognisko jakie tylko zobaczy. Yuu następnie wyskoczył z jakimś pomysłem o założeniu patrolu z kilkoma ludźmi i pokemonami aby zapobiegać pożarom na wyspie co chyba spodobało się poke krabowi. Postanowiłam też poczęstować ich jagodami, które nazbierałam. Miałam ich przecież wystarczająco dużo. Nim się spostrzegliśmy rozpoczął się zachód słońca, który razem podziwialiśmy aż w którymś momencie jajko zaczęło delikatnie świecić. Wszyscy wiedzieliśmy co to oznacza i czekaliśmy już tylko aby powitać na świecie nowego pokemona.
Ellen- Liczba postów : 677
Birthday : 04/02/1997
Join date : 22/01/2013
Age : 27
Re: #018- Jajo Buneary - Ellen
Z jajka wykluł się taki pokemon:
lubShiny Buneary
Poziom: 20
Charakter: Pokemon-mała strojnisia. Lubi nosić wszelkiego rodzaju szaliczki, chustki na szyi i bransoletki. Jest bardzo łagodna, ale irytuje ją, gdy ktoś próbuje dobierać się do jej garderoby. Ma słabość do słodkich jagód. swoją trenerkę uwielbia i lubi przebywać w towarzystwie wodnych oraz ognistych pokemonów.
Ataki: jak na poziom + Ice Punch
Zdolność: Limber
Shiny Buneary
Poziom: 5
Charakter: Pokemon-mała strojnisia. Lubi nosić wszelkiego rodzaju szaliczki, chustki na szyi i bransoletki. Jest bardzo łagodna, ale irytuje ją, gdy ktoś próbuje dobierać się do jej garderoby. Ma słabość do słodkich jagód. swoją trenerkę uwielbia i lubi przebywać w towarzystwie wodnych oraz ognistych pokemonów.
Ataki: jak na poziom + Ice Punch
Zdolność: Limber
Shura- Liczba postów : 1040
Birthday : 02/12/1992
Join date : 22/01/2013
Age : 31
Similar topics
» #002 - Nikotynka - Jajo Duosion
» #013 - Shura - Jajo Froakie
» #o16- Hemp- Jajo Gastly
» #015- Laureline- Jajo Laprasa
» #004 -Lioli- Jajo Riolu
» #013 - Shura - Jajo Froakie
» #o16- Hemp- Jajo Gastly
» #015- Laureline- Jajo Laprasa
» #004 -Lioli- Jajo Riolu
PokeHelvetti :: :: Offtopic :: Archiwum :: Day Care
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach