X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

Ta aż lekko podskoczyła. Chyba zobaczyłeś, że zrobiła się czerwona na policzkach. Szybko się wyślizgnęła.
- Ekhm, no pewnie sobie poradzimy... - powiedziała lekko speszona . - A myślałam, że ci przeszkadza ciągła moja obecność - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- To po wojnie atomowej mam grać w karty z grupą karaluchów? - Rzekłem ironiczne po czym miałem chytry ton głosu - Swoją drogą, coś chyba chora jesteś skoro masz takie czerwone wypieki hehe

- No może - odpowiedziała po chwili.
W końcu ruszyła dalej.
- Musiałbyś poczekać kilka milionów lat, by były do tego zdolne - powiedziała rozbawiona.
Była lekko zamyślona.

- Wątpię zjadły by double Blasta i gotowe... - Odparłem po czym złapałem ja za rękę - Słuchaj, może i masz wiedze, ale ja znam sie na ludziach... Widzę twoje reakcje, uciekanie wzrokiem... Boisz sie ze to sie źle skończy prawda?

- Może... Szczerze? Nigdy nie byłam w takiej sytuacji - powiedziała.
Tym razem się nie wyślizgnęła i mogłeś trzymać jej rękę. Nie wiedziała chyba po prostu jak się ma zachować w tej sytuacji.

- Swoja drogą - Po czym odsunąłem się - Wiem co nieco o tym świecie... Ale... Jaka wojna... I co za 100 lat.. Dobrze wiesz ze przeżyje i będę czekał wiem mów... - Odparłem nieco innym głosem, już nie miłym i tak ciepłym jak wtedy

- Tamta wojna nie była w tym świecie, raczej w przestrzeni między nimi, tak zwana Wojna Światów - wyjasniła. - Tamto to było "na odczep się" - dodała.
Znowu schowała ręce do kieszeni i dalej szła.

- Yhym... To może powiedź mi jedno... Jaka jest twoja prawdziwa... - Zawiesiłem się.. Dobrze wiem że jak sie dowiem mogę sie nieco zdziwić... - Forma? Jak naprawdę wyglądasz Camille... Skoro mamy możliwość spróbowania razem... Chce wiedzieć... Mimo że może to spowodować chęć zaatakowania ciebie...

Dziewczyna westchnęła.
- Jak wyglądałam kiedyś, hm? - zamysliła się. - Miałam dwie główne formy... Pokażę ci jutro rano szkice - powiedziała po chwili. - Z opisem by mi zeszło - dodała.

- No już Camille - Rzekłem wyciągając jej rękę z kieszeni - Daj spokój... Brzydsza od Muka raczej nie byłaś - Po czym spojrzałem jej w oczy(Taa Nie dość że Wolverine to jeszcze romantyk) - No chyba że dawniej byłaś mukiem to z góry mówię że cie nie pocałuje

Ta zaczęła się śmiać.
- Spokojnie, mukiem nie byłam - odpowiedziała.
Znowu trochę się zaczerwieniła jak wziąłeś jej rękę.
- Chyba mam na telefonie zdjęcie jakiegoś rysunku, ale nie wiem czy go czasem nie usunęłam - powiedziała, wyjmując wolną ręką telefon i przeglądając na nim zdjęcia. - O, jest... - wkrótce pokazała ci obrazek.

(sorka, ale twoja mg porządnie rysuje tylko konie xD, mały dodatkowy opis: postać na ogół czarna i czarno ubrana, wyjątkiem są oczywiście zielono-pomarańczowe oczy, jaskrawo zielone są także : zygzakowate elementy na ubiorze, dwa pasemka na włosach, zakończenia grzywki i ogona)

Spoko, a twój gracz umie tak xD

-----------------------------------

- Bywało gorzej, przynajmniej nie byłaś czymś błoto-podobnym - Odparłem przybliżając się - A teraz może wrócimy? Bo zaraz ten księżyc mnie sprowokuje do bycia wilkiem - Rzekłem proponując powrót... Dodatkowo nasłuchiwałem czy nic się nie dzieje

- No tak, przynajmniej to, chociaż jak chciałam to mogłam być wszystkim - powiedziała rozbawiona - Dobra, to chodzmy - kiwnęła głową.
Wkrótce szliście w kierunku szkoły. Nic się nie działo, absolutna cisza. Między wami to samo, nikt się nie odzywał.

- Hmm Myślę nad zmianą pseudonimu... Wolf nie kojarzy się strasznie... - Odparłem po czym popatrzyłem na nią -Co powiesz na Wolverine? - Odparłem trzymając ją za rękę(Jezu, szybki jestem)

Ta chyba ciągle była speszona tym faktem.
- No fajnie brzmi - pokiwała głową. - I groźne też jest - dodała.
Rozejrzała się wokoło. Niedługo po tym byliście pod budynkiem szkoły.

- Ty idź, ja potem wejdę... Mam - rzekłem patrząc na las... Po czym gdy poszła skierowałem się do niego... Wypuściłem poko - Dobra Blaze, Claw zaczynamy. Blaze zacznij używać Flamethower'em na skały a ty Claw Scratch na drzewa!

- Dobranoc - machnęła ci ręką i wkrótce sobie poszła.
Pokemony natomiast zabrały się za trening. Chyba ruch im był bardzo potrzebny, bo minęło trochę czasu nim się zmęczyły.

Po treningu schowałem pokemony i udałem się w kierunku budynku. Po zbliżeniu się do ogrodzenia przeskoczyłem i kierowałem się do pokoju... Bądąc pod nim wsrapałem się po ścianie przy pomocy pazurów. Po znalezieniu się w środku wypuściłem poki

Wkrótce byłeś w pokoju. Pokemony zaraz po tym jak je wypuściłeś położyły się spać, a ty zresztą też byłeś już zmęczony. Zastanawiała cie Camilla. Mimo wszystko niezbyt wiele mówi o sobie. Cisza i spokój. Miejsce, gdzie przynajmniej jakiś czas nie musisz uciekać.

- Dobra, można se iść... - Po czym polazłem spać... Sen dość mi pomagał a poza tym... Tamci dawaj musza sobie odpocząć poza tym podejrzewam iż jutro będzie coś ciężkiego do robienia...

Wkrótce zasnąłeś. Spało ci się bardzo dobrze. Obudziłeś się późnym rankiem, a pokemony już rozrabiały z rana. Między innymi dywan był przypalony... Za oknem były chmury, czyli pewnie będzie niedługo padać deszcz. Do tego byłeś strasznie głodny.

- maluchy! Spomkój! - Po czym wstalem i polazłem szukać żarcia... Niuchałem niczym wilk w poszukiwaniu kiełbasy... Hmm taka smażona z cebulką a do tego kawał chleba i browarek yhmmmm

Pokemony po chwili się uspokoiły (aaa, jeszcze masz plus 0,5 do lv za trening). Zacząłeś poszukiwania jedzenia. W końcu... Byłeś w stołówce. Ogólnie to wszyscy tu się teraz schodzili na drugie śniadanie. Łącznie z dziewczyną i jej młodszym bratem.

Rozglądałem się za jedzeniem... Kiełbasa była moim teraz największym skarbem i po znalezieniu jej nabiłem ją na szpony(kilka) i polazłem gdzieś usiąć.. .Tak dziwnie to wyglądało ale mam to gdzieś - Ymmm Kiełbasa

Wkrótce zamiast sobie nałożyć na talerz to zrobiłeś użytek ze swoich szponów.
- Naczyń nie uznajesz? - spytała się Camilla, siadając przy tym stoliku co ty.
Ona sobie wzięła jakieś kanapki z rybą.