Gra Nikotynka - Emra - I

Zamrugałam oczkami, podeszłam w stronę zagrody z konikami, maluch był tak piekny, że to aż się w głowie nie mieścił, nie wiedziałam jak zawołać pokemona dlatego zaczęłam do niego machać.
-Reno zobacz jaki śliczny!- zawołałam do towarzysza i pomachałam mu łapka, zeby podszedł, byłam ciekawa czyja jest ta farma, rozejrzałam się czy mają tu jeszcze jakieś shiny pokemony, jeśli tak to trzeba pogratulować, ja mam tylko dwa..

Podeszłaś bliżej, konik szybko zwrócił na Ciebie uwagę, Reno podszedł bliżej i się uśmiechnął. Rapidash stanął blisko Ciebie praktycznie miałaś go na wyciągnięcie ręki, prychnął coś i podstawił głowę. Widziałaś jeszcze kilka Doduo i miltanków w innych zagrodach. jednak zauważyłaś jakiś zielony wielki łeb wystający z większego drzewa, zauważyłaś że konar był owinięty tak jakby przez węża, nie miałaś problemów z rozpoznaniem legendarnego pokemona który doglądał całej farmy. Wyglądał tak:

Pogłaskałam konika, bardzo zadowolona z tego, że do mnie podszedł, wyciągnełam kilka jagód i nakarmiłam go bez większego myślenia nad tą czynnością, widząc legendarnego pokemona lekko zamarłam
-No to ładnie tutaj ma ten farmer- powiedziałam i podrapałam się po skroni z tego co pamiętałam ów legenda była troszkę agresywna, więc powinnam się cieszyć, ze jeszcze się na nas nie rzuciła, jednak nie przejęłam się tym i głaskałam spokojnie pokemona, który do mnie podszedł

Rapidash uśmiechnął japę i usiadł obok drewnianego ogrodzenia pozwalając się nadal głaskać
- Ochrona przede wszystkim
Zaśmiał się Reno i poszedł w kierunku legendarnego pokemona, widzisz że teraz uwaga legendarnego pokemon skupiła się całkowicie na Reno, nagle ruszył szybko na niego a widziałaś że ręka Reno zrobiła się czerwona machnął w kierunku Rayquazy i nagle pokemon zwolnił i wyhamował tuż przed nim i podstawił głowę, Reno pogłaskał Rayquazę po czym przeszedł w stronę drzewa i oparł się o nie, legendarny pokemon wrócił do swojej pozycji i owinął się wkoło drzewa razem z Reno.

Uśmiechnęłam się na widok popisów Reno, w sumie chyba wraca do formy, pzerażało mnie, że będę musiała z nim o tym wszystkim porozmawiać, bałam się tej rozmowy, zerknęłam ponownie na Rapidasha i wpadłam na pewin pomysł, odsunęłam się od ogrodzenia i zaczęłąm machać do pokemona
-No chodź, przeskocz przez ogrodzenie, chodź, chodź- zachęcałam pokemona mając nadzieje, że zrobi co mu kazałam, chociaż to nie ja jestem jego trenerem więc kto wie czy on mnie w ogóle posłucha?

Rapidash spojrzał na Ciebie po chwili wstał i z gracją przeskoczył nad ogrodzeniem stanął obok Ciebie, gdy mniejsza ponyta także chciała przeskoczyć prychnął na nią głośno i ta zmieniła swoje zamiary, widać było że dowodzi stadem, masz szczęście Reno zajął Rayquazę swoimi sztuczkami i legendarny pokemon nawet nie zareagował na to co się stało. Rapidash usiadł blisko Ciebie i podstawił głowę.

-No ładnie sobie tu ułożyłeś, wszyscy Cię słuchają, na prawdę muszę pogratulować, macie w ogóle jakiegoś trenera?- zapytałam pokemona i z ciekawości dotknęłam jego łba, wiem głupie to, ale czemu by nie spróbować? Pytanie czego prawda? Przeczytam odpowiedź w jego myślach o ile mi się uda, po zadaniu przeze mnie pytania powinien sobe przypomnieć jego wygląd, a to znaczy, że sama go zobaczę, drugą dłonią głaskałam pokemona starając się go uspokoić, nie wiem czy będzie czuł co robie, dlatego wolałam go uspokoić

Pokemon prychnął a ty przez chwilę zdołałaś przeczytać jego myśli - to jest nasz opiekun i dba o nas - po chwili pokemon zamilkł postarałaś się jeszcze bardziej i przez chwilę zobaczyłaś kilka obrazów nagle przed twoimi oczami ukazała się taka postać

Puściłam łeb pokemona i dalej go głaskałam, jednak co nieco umiem, byłam z tego bardzo zadowolona.
-Chodź idziemy na chwile do mojego towarzysza- powiedziałam do pokemona i ruszyłam spokojnie w stronę Reno, po chwili usiadłam koło niego, czekałam aż koń walnie się koło mnie i zaczęłam go od razu głaskać
-Mów co jest- szepnęłam do Reno, bałam się tej rozmowy, ale lepiej porozmawiać tutaj, niż u jego znajomego, prawda? jeśli mam coś roznieśc to lepiej kilka zagród, a nie czyjś dom i wieloletnią pracę.

Rapidash poszedł za tobą i usiedliście koło Reno, chłopak się nie odzywał tylko obserwował, gdy zadałaś mu pytanie spojrzał na Ciebie
- A co ma być? Pogoda ładna, pokemonów pełno żyć nie umierać
Odpowiedział po czym legendarny pokemon go puścił i chłopak usiadł pod drzewem i przyglądał się wszystkiemu nadal.

Złapałam jego rękię i po prostu zaczęłam się nią bawić, gładziłam swoim palcem i takie tam, po chwili bezczelnie nadal trzymając jego dłoń wsunęłam drugą dłoń pod jego koszulkę i powoli zaczęłam ściągać opatrunek, po czym od razu zabrałam się za leczenie, raczej nie powinien się ze mną szarpać prawda? Przecież nie miało by to sensu, zawsze moge go dorwać jak zaśnie, a wtedy raczej nie będzie szans na walkę ze mną. Starałam się go uleczyć, jeśli nie chce... trudno spróbuję później najwyżej dobiore się do niego w nocy, tyle, wróciłam spokojnie do głaskania pokemona jeśli nic z tego nie wyszło
-Jesteś... zły dlatego pytam

Chłopak spojrzał na Ciebie dziwnie i nie protestował znowu zmęczyłaś się znacznie a jego rana troszkę się zagoiła. Chłopak siedział spokojnie i patrzył w niebo, zmieniłaś mu znowu opatrunek i spokojnie wróciłaś do głaskania pokemona który posłusznie siedział przy was. Zauważyłaś w oddali że mężczyzna którego pokazał Ci pokemon właśnie zbliża się do was
- mam nadzieje że nie będzie agresywny?
Spytał się Ciebie reno

Głaskałam dalej pokemona i zerknęłam na osobnika idącego w naszą stronę
-To ich trener- odpowiedziałam spokojnie i zgodnie z prawdą, czekałam spokojnie pewnie podejdzie do nas i zapyta co tu robimy, w końcu to dziwne, że ktoś się kręci po jego posiadłości bez pozwolenia właściciela, ale co tam, nie ma jakiegoś wielkiego ogrodzenia, jedynie te wokół zagród, a z resztą mniejsza, siedziałam sobie spokojnie i czekałam na to co się stanie.

Facet zbliżał się i zbliżał, widziałaś że bawił się talią kart i w końcu stanął przy was, był dobrze zbudowany i bardzo spokojny, Rapidash stanął powoli przy nim i podsunął łeb, ten zaczął go głaskać spojrzał na was i spytał
- Co was sprowadza w te strony? Widzę że poznaliście już moje pokemony to teraz ja się przedstawię, jestem John ale ludzie wołają na mnie gambit przez te wszystkie filmy i przez to że uwielbiam karty.

Siedziałam nadal spokojnie i skupiłam się na jego kartach, sama nie wiem czemu
-Emra, a to mój towarzysz Reno- pokazałam odpowiednio na siebie i na swojego towarzysza
-W sumie to przechodzilismy obok, zobaczyłam twojego Rapidasha i zatrzymaliśmy się na chwilkę- dopowiedziałam i nadal sobie spokojnie siedziałam
-W sumie to miłe masz te pokemony- przypomniałam sobie o legendzie, która "polubiła" Reno i uśmiechnęłam się lekko

- Staram się aby miały wszystko czego zapragną dlatego nie mają potrzeby być wrogo nastawione
Odpowiedział spokojnie i rozejrzał się po czym spoglądał na was
- kojarze was...
Przerwał na chwilę po czym przyjrzał się Reno dokładniej
- wyznaczyli za was sporą nagrodę

Zrobilam wielkie oczy, to chyba nie tak mialo byc, mialo byc spokojnie i cacy, a tu nagroda za nas...
-Jak wysoka?- jedyne pytanie jakie przyszlo mi do glowy, wiem nie powinnam go zadawac, ale... Reno pewnie wyjasni mu jakos ladnie dlaczego nas poszukuja, ale jesli nie to zostanie w slodkiej niewiedzy
-Jesli zalezy Ci na kasie to pewnie polcisz za chwile po telefon, jesli wolisz ocalic dwojce podroznikow skore, to porozmawiasz z nami nakarmisz nas i puscisz wolno, co wolisz?- zapytalam calkowicie szczerze, zawsze Reno mog go nastrasyc, prawda? Ja jak na razie nie mialam sily po leczeniu go, oslabilo mnie to i nic na to nie poradze, siedzialam na razie spokojnie bez wiekszego ale, siedzialam i patrzylam na twarz tego calego Gambita.

- żyje na uboczu, nie sprawiam problemów więc i problemów nie chce tutaj mieć, oczywiście czym chata bogata!
Powiedział dość wesoło po czym poprawił kapelusz
- zapraszam na sok mleko lub jakiś bimber co kto woli!
Uśmiechnął się po czym rozejrzał, nikogo nie było w zasięgu waszego wzroku, Rapidash wróciła do swojej zagrody.

Zastanawiajac sie chwilke mozna dojsc do wniosku, ze i tak te problemy bedzie mial ze wzgledu na to, ze nas zaprosil na glupi sok, ale co tam, zawsze mozna sie z nim pozniej jakos skontaktowac, podnioslam sie i podalam reke Reno, zeby ten tez wstal
-Dajcie mi chwilke- powiedzialam i wypuscilam deino po czym od razu dalam mu rc, spkojnie czekajac co dalej sie stanie, a kiedy juz wszystko nastapilo spokojnie ruszylam za naszym gospodarzem i idac ta za nim rozgladalam sie po jego farmie
-Nie chcialbys moze jakis nowych pokemonow do swojej kolejcji? Mam kilka ktore dla mnie nie sa zbytnio interesujace, ale ty moglbys z nimi cos zrobic- powiedzialam zgodnie z prawda, przeciez mial tu wiele pokemonow, ktorych ktos inny by nie zbral dla siebie do wytrenowania ich albo do czegokolwiek innego

Deino zjadł sobie cukieraska i po chwili zaczął świecić i rosnąć, jego głowa się podwoiła i pokemon wesoło zaryczał, powiększył się także ale poza tym nic więcej się nie zmieniło w nim.

- W sumie hoduje tu różnego rodzaju pokemony, zależy co masz
Ruszyliście powoli, Reno nadal był cichy i szedł po prostu za wami. Ranczo z konikami było sporawe więc zajmie wam trochę obejście.

Zamyślilam się na chwilkę, wrócilam swojego pokemona do balki, wolałam, zeby nie latyał po gospodarstwie naszego nowego znajomego
-Mam kilka robaczków, nic wielkiego, ale zawsze to jakiś kolorowy dodatek do ogrodu- powiedziałam do niego spokojnie
-ja sama ich nie potrzebuje, mam kilka innych dobrze wytrenowanych pokemonów, a takie robaczki nie spiszą się za dobrze- powiedziałam spokojnie i szłam sobie dalej przed siebie

- to wszystko zależy od twojej woli, wiesz nie chce żebyś mi je oddawała jeśli na prawdę tego nie chcesz a z drugiej strony ja uwielbiam pokemony każdego rodzaju, mam nawet specjalne... no popatrzcie tam!
Pokazał ręką bo akurat zbliżaliście się bliżej do czegoś na kształt jeziorka, po chwili zauważyłaś że jest to błotne jezioro a w nim znajdowały się takie pokemony:

Uśmiechnelam sie od razu bylo widac, ze uwielbia swoje pokemony, to bylo cudnowne, mial swoj kawalek ziemi o ktory dbal i robil cos dla tych maluchow
-ciekawe okazy, tylko tego zielonego nie poznaje- pokazalam na zielonego glutka, ale jakos specjalnie sie tym nie przyjelam i spokojnie szlam dalej przed siebie, a dokladniej tam dzie Gambit mnie prowadzil, bez zastanowienia zerknelam na Reno, podeszlam do niego troszk i podciagnlema jego koszulke, zeby zobaczyc jak tam z rana, martwilam sie o niego
-Jak sie czujesz?- zapytalam go grzecznie

Reno był troche obojętny ostatnio, rana nadal była sporawa ale dawał sobie dzielnie radę
- To gulpin, jego ewolucja to taki większy fioletowy glutek
Zaśmiał się i nadal maszerowaliście równo przy nim, po chwili zobaczyłaś mały skromny domek obok była spora altana a przy wejściu znajdowała się ładnie udekorowana kwiatami weranda, wszystko na tej farmie miało swój porządek i wystrój. Niedaleko znajdowały się drzewa ścięte w połowie na których były wielkie gniazda ptaków.

Uśmiechnęłam się do Gambita, fajny byl, ale co tam, ja mm zadanie do wykonania izrobinie cos z Reno, pozmienialo mu sie troche, a mimo wszystko go potrzebuje, chyba nawet nie jako wlasnego ochronirza, pokrecilam szybko glowa, zeby dalej o tym nie myslec
-Ładnie tu masz- powiedzialam do karcianego mistrza z wielkim uśmiechem na ustach
-Sam budowales domek, czy jest po twojej rodzinie, opowiedz cos na temat tej farmy, jestem bardzo ciekawa- powiedzialam całkowicie powaznie, a moze chodzilo tylko o to, ze wolalam nie myśleć o reszcie świata