Gra Shury: Shura Ake

-O, kur...- O mały włos nie wyrwałby mi się przekleństwo. -Szlag. jak ja teraz wyglądał. Kit, dobrze wyglądam, ale nie wyglądam normalnie!- wyartykułowałam jakoś swoje myśli. Szlag, teraz to mam na prawdę duży problem. Jak się mam teraz tym kryć? Mam sobie worek na głowę założyć czy co? Nawet podobał mi się ten nowy wygląd, ale ja jestem skrytobójcą i muszę jakoś normalniej wyglądać. westchnęłam i w końcu zdecydowałam sie wrócić do pokoju. -No to teraz mamy to cholerne potwierdzenie. Jestem tą kapłanką, a przynajmniej tak myślę po swoim wyglądzie.- Mruknęłam.

-Ej wyglądasz całkiem... mrar? Seed serio wyglądał na nakręcongo, ale chyba bał się stracić klejnoty, węc po chwili się opanował
-Ej ale skoro nie jesteś skrytobójcą to mogę Cię poderwać? No weż ja chcę- dobra jednak już się nie bał
-Chociaż może ty masz być dziewicą co?- chłopak się zaczerwienił i mocno zdenerwoał, on chyba jeszcze nigdy nie gadał takich głupot, nawet tobie zrobiło się trochę głupio przez to co gadał, no ale nic nie poradzisz możesz mu pogrozić kataną jednak onchyba nie weźmie tego na poważnie

-Przestań paplać.- Warknęłam do niego. -Lepiej się uspokój, bo coś ci się właśnie na mózg rzuciło.- Dodałam zirytowana. Rozejrzałam się i w końcu klapnęłam na łóżko. -Tylko teraz ciekawe jak mam się na ulicy pokazywać. Wywęszą nas jak nic.- Jęknęłam nieco zirytowana. Akurat teraz musiało się to wszystko pojawić. Pokręciłam głową i próbowałam coś wymyślić. Może jednak w końcu samo to zniknie? Albo będę musiała nosić worek z wyciętym otworem na oczy. -Dobra, czytałeś może coś więcej o kapłance?- Spytałam się z nadzieją Seeda.

-Przeczytalem tylko to co w tej ksiedze, do reszty sie nie dorwalem- powiedzial spokojnie nadal sie na Ciebie gapiac, dam sobie reke obciac ze on sie slinil na twoj widok
-Tylko wiesz... Ao beda asz na bank szukac, wiesz? Chyba ze onin w to nie wierza i mysla ze wezwanie arceusa to kwestia zlapania wszystkich leged, musimy co wykombinowac- powiedzial spokojnie i podrapal sie po glowie nie za bardzo chyba wiedzial co dokladnie ma myslec o tym wszystkim
-Damy jakos rade... ale kup kosmetyki, okej? Wlosy bedzie okej, wiesz masz za bardzo swiecaca karnacje

-Taa, tylko jak mam wyjść i cokolwiek kupić skoro wyglądam tak?- Prychnęłam i pokazałam na znak na czole. Skrzywiłam się. -Może i lepiej, ze w to nie wierzą. Chociaż jeden problem mniej.- Mruknęłam. -I przestań się tak na mnie gapić.- warknęłam. Skoro prawdopodobnie jestem kapłanką to beze mnie chyba Arceusa nie wezwą. Chyba. Podrapałam się zamyślona po głowie i rozejrzałam po pokoju. może jest tutaj jakiś zegar? Jeśli jest już późno to może założę sobie kaptur na łeb i jakoś będę mogła po ulicy chodzić.

Była prawiepółnoc, mzesz dorwać jeszcze jakiś sklep otwarty 24 godziny na dobre, ale sama dkladnie nie wiesz gdzie taki znajdziesz, Seed speszony odwrócił od Ciebiewzrok i patrzył w podłogę, ale chyba nie za bardzo był zadowolony z tego, że nie może się na Ciebie więcej pogapić
-W sumie to... chyba będziesz musiała zmienić bron- powiedział spokojnie Seed i podszedł do plecaka, po czym wyciągnął z plecaka kilka sztyletów
-Powinno się nadać, wiesz katana będzie średnio poręczna.. no chybam że na siłe chcesz ją trzymać przy sobie- on chyba nie wiedział, jak bliska b yła Ci ta bron

Obrzuciłam sztylety zirytowanym spojrzeniem. -Czarny Smok to moja ulubiona katana.- burknęłam i poklepałam rękojeść ostrza. Za bardzo lubiłam ten miecz, by wymieniać go na cokolwiek. -Mam wymienić sprawdzony miecz na jakieś nożyki? Nie ma mowy.- Dodałam stanowczo. Ta kata zbyt wiele dla mnie znaczyła. I do zmiany namawiał mnie gościu, który sam wlókł ze sobą łuk.

-Marudzisz wiesz? Okres masz czy co? Nie znam się na kobiecych sprawach więc zejdź ze mnie, chce dobrze- buknął do Ciebie i rzucił sztyletami w ścianę robiąc w niej spore dziury, a sztylety po chwili opadły a ziemię
-Chcesz idź na te zakupy, kup sobie maske jak masz potrzebe i dalej się tak zachowuj, albo nomalnie nie wiem co Ci zrobie, bądź milsza, okej?- zapytał i w tymomencie sama nie wiesz co dokładnie mu się stało, nigdy nie podosił na Ciebie głosu, zawsze był w miare miły i przyjemny, a teraz... sama nie wiesz co się z nim działo i sama nie wiesz czy chcesz doklładnie wiedzieć co się z nim dzieje

Prychnęłam tylko. Wrażliwy się znalazł. -Okey, okey.- Mruknęłam w końcu. Ciekawe jakby on się zachował gdyby to jego coś tak przemieniło. Westchnęłam i potarłam policzek. Było po północy czyli raczej nikt by za bardzo nie zwracał na mnie uwagi jakbym chciała przejść ulicą. Zerknęłam w stronę okna. -Jest tutaj gdzieś blisko jakiś sklep czy coś?- Spytałam się Seeda.

Seed podrapał się po głowie
-Jakieś dwie ulice stąd, niedaleko stadionu- powiedział spokojnie i podrapał się po karku
-Ja zostaje tutaj zeby nie bylo, nie mam ochoty na lazenie po nocy- chlopak podniosl sie i zaczal pakowac ksiegi, sztylety, ogolnie ogarnial swoj pokoju, widocznie zbieral sie do spania
-Zamknij za soba drzwi i do jutra, ide spac- powiedzial po chwili i zniknal w lazience, zostalas sama sobie w jego pokoju,ale chyba wypadalo sie zebrac

-Do jutra.- Mruknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi i poprawiłam płaszcz tak, by bardziej mnie zasłaniał. W końcu może i jest ciemno, ale wolałam nie dać zwracać na siebie uwagi. Westchnęłam i poprawiłam ukradkiem miecz, by nie było go widać i skierowałam się w stronę wyjścia. W końcu trzeba kupić te kosmetyki do zamalowania tych znaków. Gorzej, ze nie wiem co kupić, ale kij z tym.

Ruszyłaś przed siebie, niestety nie miałaś wyjścia musialaś sama sobie poradzić z tm wszystkim, kosmetyi nie były twoją mocną stroną ale co poradzisz? Musisz jakoś sobie dać radę, moze znajdzie sie jakas obłąkana pani w sklepie, która Ci pomoze? A z resztą zobaczysz jak będziesz już na miejscu, w sumie na ulicy nie działo się nic ciekawego, jak na taką porę było tu na serio pusa, czasami przecież zdażały się jakieś imprezowe grupki latające po mieście, ale akuat nie tutaj, widziałaś tylko jakieś dzikie poke koty gmerające po śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia, szłaś dalej przed siebie tak jak mowił Seed, niedaleko stadionu ruszyłas w tamtą stronę i poo chwili znalazłaś to czego szukałaś, był to zwykły market coś ala tesco ale 50 razy mniejszy, kiedy weszłaś do śodka myślałaś, że dostaniesz klaustrofiobi, kobieta za lada podskoczyła na twój widok, jednka kiedy zerknęłaś na nią domyśliłaś się, że ona po prostu spała na kasie i obecność klienta, albo ogolnie jakiś ruch na sklepie ją obudzi, przed sobą miałaś kilka pułek
-Dobry wieczór- powiedziała miły tonem i nie starała się przyglądać twojej osobie, zakupy pownny nie zająć Ci więcej niż 10 minut łącznie z drogą z i do centrum pokemon, jednka było zupełnie inaczej widzać pułkę z kosmetykami stanęłaś jak wryta: lakiery do paznokci, zmywacze, kredki do oczu szare, czarne, brązowe, w kredce, jak markek, w pędzelku, pudry fluidy, było tam dosłownie wszystko, kilkanaście rodzajów błyszczyków, tuszów do rzęs, miłego wybierania!

-Dobry wieczór.- odpowiedziałam i rozejrzałam się po sklepie. Stanęłam przed stoiskiem z kosmetykami. Czyli jestem w dupie. Nie wiem do czego służy 99% tego cholerstwa. Tylko jak powiedzieć czego szukam? -Przepraszam?- zerknęłam w stronę sprzedawczyni. -Szukam czegoś...- zaczęłam powoli. Chyba już mam pomysł jak załatwić sobie odpowiednie mazidło. -Potrzebuje jakiegoś kosmetyku, który zakryje blizny. Tyle tutaj tego jest, ze nie mogę nic znaleźć...- Dodałam udając totalną idiotkę. A nie, przecież ja jestem akurat w tym temacie totalna idiotką.

Sprzedawczyni, pół przytomna podeszła do Ciebie i zaczęła coś wybierać, wzięła kilka mzideł i C je podała
-Więc tak tu jest fluid, patrząc na pani cerę potrzebujemy właśnie takiego ocienia, dodatkowo moe dać jeszcze puder o ile blizny są na prawdę paskune no i oczywiście pędzelek do tego, żeby podkreślicz pani oczy można dać jeszcze tusz do rzęs- babka rozgadała się z lekka, w rękach trzymał właśnie te przedmioty o których mówiła chwilkę temu, widziałaś jakiś pędzel, tubkę, jak mniejsze wydanie pasty do zębów, jakiś okrągły pojemniczek okej wiesz co to jest, ale jak tego użyć?
-Coś jeszcze może jakiś błyszczyk do ust? - zapytała spokojnie czekając co powiesz

Coś tam próbowałam słuchać co tam gada ta sprzedawczyni, ale po kilku minutach wymiękłam. Szlag, jestem zabójczą a nie jakąś tam wypindrzoną cizią. wzięłam te kosmetyki. -Błyszczyk? Nie, dziękuje.- Odpowiedziałam. -Ile za to płacę?- spytałam się pokazując na te mazidła. Wolałam już się stąd jak najszybciej zmyć. Zerknęłam na sprzedawczynie wyczekująco.

Kobieta podeszład do kasy i zaczęła wszystko nabijać, po czym podała cenę:
-20$, zapakować, może? -zapytała całkiem miłym tonem głosu iczekała aż podasz jej pieniądze, po chwili jakiś typek wszedł do sklepu wziął koszyk i ruszył w stronę chipsów, lekko się zataczając, czyli jak widać są tu jakieś pijane grupki, ale nawet nie powiedział dzień dobry, wierczór albo cokolwiek, po chwili z załadowanym koszykiem stanął za tobą i kiwnął do sporzedawczyni głową, ta się lekko uśmikechnęła

-Tak, tak.- Powiedziałam i wyjęłam pieniądze. Zerknęłam na typka, a potem na sprzedawczynie. Może i jednak miałam jakąś paranoje, ale wolałam teraz uważać. Poprzednio przebrali się za Siostrę Joy i wyszły z tego dwa trupy. -Dziękuje.- Powiedziałam i odebrałam zakupy. Miałam nadzieje, ze tym razem moje obawy będą bezpodstawne, bo kolejne trupy się mi nie przydadzą. A przynajmniej mój trup.

Facet uśmiechał się normalnie do kasjerki po czym wypakował zakupy na lade, zabrałaś kosmetyki, reszte i wyszłaś ze sklepu, sama nie wiedziałaś co masz myśleć o tej dwójce, ale zawsze możesz pomyśleć troszkę inaczej, mieli okazję Cię tam zamknąć i zrobić co chcą, nie zrobili tego więc, raczenij nie byli psychopatami, ale kto wie co siedzi w glowach innych ludzi, szłaś spokojnie przed siebie w stronę centrum pokemon
-Kaaaapałaaanko- usłyszałaś jakiś głos dobywający się spomiędzy budynków po twojej lewej stronie

Rozejrzałam się. Nie no, znowu? Westchnęłam i skierowałam się ostrożnie w stronę z której usłyszałam ten głos. A może tak po prostu mi odbija czy coś? Wolałbym jednak być zdrowa na umyśle. Czyli jednak ktoś/coś mnie woła. Westchnęłam. No,, dobra. Może w końcu dowiem się choć trochę o co w tym wszystkim chodzi.

Ruszłaś spokojnie między budynki, no okej może nie aż ak spokojnie biłaś się z myślami co może się stać, ale weszłaś spokojnie pomiędzy dwa domy i zauważyłaś jakąś postć
-Witaj- spore stworzenie pochyliło się z szacunkiem, podchodząc bliżej zauważyłaś:

Wybacz, że niepokoję o tej porze o pani, jednak mam złe wieści, o ile wiesz, lub nie wiesz, Absole to bardzo żadkie pokemony, pojawiają się tylko jako zwiastun katastrofy są pokemonami samotnkami, jednak wiele zmian wpłynęło na zwiększenie ich populacji, ja sam podróżując po regionach zauważyłem ich 4 razy więcej, nagle zjawiają się w jednymmiejscu po 3, czasami nawet 4, jest to bardzo niepokojący znak i uważam, że czas przyzwać Arceusa, naszego pana, aby ten zajął się tą całą sytuacją dlatego zwracam się z tym do Ciebie o pani- pokemon nadal był lekko pochylony w twoją stronę, a czoł znowu zaczęło Cię palić

Popatrzyłam przez chwile na pokemona. Zamrugałam. Kolejna legenda? Odkaszlnęłam w końcu i pozbierałam jakoś myśli do kupy. -Witaj.- Przywitałam się z nim. Uważnie wysłuchałam tego co mówił. Czyli prawdopodobnie to co robią Ao wpływa na to co się dzieje. Albo po prostu zbliża się jakaś katastrofa. -Dobrze. Tylko jest pewien mały problem.- Powiedziałam gdy on skończył mówić. -Ja nie wiem jak wezwać Arceusa.- Oświadczyłam.

Pokemon zrobił wielkie oczy słysząc twoje słowa
-Wybacz o pani, chcesz mi powiedzieć, że nikt Cię nie wyszkolił? Jak to mogło się stać od wieków naze kapłanki są przygotowywane do swojej robi, a ty o pani... nie wiesz nic? Wiesz jak wezwać jakąkolwiek legende do siebie? Jesteś naszą jedyną nadzieją, jak to możliwe.,.. jak to możliwe- pokemon praktycznie kręcił się w kółko i mówił raz do Ciebie,a raz do siebie, jak widać jesteś nie w zaciekawej sytuacji
-Ale słyszałaś uż głos Arceusa? -zapytał spokojnie legendarny pokemon, twoje znamie paliło coraz mocniej, nagle zrobiło Ci się biało przed oczami i zobaczyłaś coś co bardzo Cię zaskczyło, widziałaś miejscie gdzie rozmawiałaś z poke legendą jednak unosiłaś się nad swoją postacią, widziałaś pewne zdarzeni, wyglądało.. jakby ono miało ię za chwile zdarzyć, ktoś wpadł d zaułka, tobie przebił serce po czym próbować pojmać legende jednak ta zmieniła się w czarny dym i zniknęła, po chwili:
-O pani, słuchasz mnie?- zapytał niepewnie pokemon.

-Chyba Arceus się do mnie odezwał, ale głowy sobie nie dam uciąć. Nic nie wiem ani o legendach ani o kapłankach.- Odpowiedziałam. Gdy tylko udało mi się otrząsnąć z wizji od razu wyciągnęłam katanę i rozejrzałam się uważnie. -Szkolono mnie na mordercę nie na kapłankę.- odpowiedziałam legendzie. -Lepiej jak się stad zmyje, bo coś mi mówi, ze zaraz tutaj będzie jakaś zadyma.- Mruknęłam bardziej do siebie niż do pokemona. Nie miałam zamiaru dać się zabić.

Byłaś w ślepej uliczce pokemon stał spokojnie za tobą chyba nie wiedział za bardzo co będzie się działo, nie przedstawiłaś mu co widziałaś więc tn spokojnie zaczął mówić dalej
-Al wyjaśnij mi o Pani jak t możliwe przecież..- zamilkł i w tym samym czsie zauważyłaś jakąś postać w miejscu w który weszłaś w uliczkę, osobnik był dośc wysoki i mocno zbudowany na pewno nie była to kobieta, czarny płaszcz zasłaniał twarz jak i całośc postury przeciwnika, usłyszałaś cichu śmich i przeciwnik rzucił się na Ciebie, przeraziłaś się kiedy wyciągnął roń, był to wielki miecz miał około półtora metra długości sama nie wiesz jakim cudem ktoś mógł unieśc tyle metalu, miecz dodatkowo był dośc gruby i poszarpany jego uderzenie na pewnoe nie będzie miłe, ale nie chciałaś się o tym przekonać sparowałaś pierwsze uderzenie i musiałaś przyznać nie byłaś na tyle silna, żeby przetrzymać koleje, męzczyzna jednak nie speszył się i od razu uderzył kolejny raz uderzył z nad głowy więc to uderzenie mogło być dla Ciebie śmiertelne, twoa twarz była zasłonięta ciągle kapturem jednak nie zasłaniało Ci to widoku, miecz nadciągał w twoją stronę z zabójczą prędkością, nastawiłaś Smoka żeby sparować, jednak to co się stało zdziwiło Cię w 200% Darkrai stanął w twojej obronie i zaatakował przeciwnika odpychając go lekko dark pulsem, atak nie był na tle silny, zeby odepchnąc przeciwnika zbyt daleko , ten od razu się zerwał i chciał zaatakować kolejny raz

-Dzięki.- mruknęłam do legendy. Szlag. Ten gościu ma za duży miecz. Musi być bardzo ciężki i potrzeba dużo siły, by go nosić. Czarny Smok nie poradzi sobie z takim kawałem żelastwa, ale jeśli pozwolę gościowi zaatakować to może mam jakieś szanse. Popatrzyłam na przeciwnika i przysunęłam się bliżej ściany. Z tak dużym ostrzem nie ma zbyt dużo pola do manewru. I to działa na moja korzyść. Czekałam na atak gościa i byłam przygotowana na to, by po prostu rzucić się na dół celując mieczem w jego brzuch. Przy odrobinie szczęścia jego miecz uderzy nade mną i się zaklinuje, a ja będę mogła mu wsadzić Czarnego Smoka w bebechy.