Wiecznie problemowy świat- gra Laureline

Poprzednio:

Swallow
Nauczycielka zebrała testy i sprawdziła je przez resztę lekcji, po czym ogłosiła trzy najwyższe wyniki.

-Więc, najwyższy wynik uzyskała Rosa 19/19 punktów, tuż za nią Michael 17/19 punktów i jako ostatnia osoba, która ma powyżej 5 Laureline 15,5/19 punktów. Michael i Rosa 6 Laureline 5+.-powiedziała z uśmiechem.

-Reszta ma czwórki.-dopowiedziała trochę gniewnie.

Dzwonek zasygnalizował godzinną przerwę.

Rosa i Gryselda stały przy wejściu i czekały na ciebie.

Zaczęła nauczycielka.
-Jak na nową, spisałaś się wyśmienicie na teście.
Potem powiedziała coś Rosa:
-Słuchaj spotykamy się dzisiaj naszą paczką, może przyjdziesz? Dzisiaj na ostatniej przerwie w bibliotece. Weź książkę Orpheus z 10 działu na ósmej półce i przyjdź do nas.- powiedziała i puściła oczko, na znak, że jest ukryty sens tej podpowiedzi.

Wyszłaś z klasy była przedostatnia przerwa dnia. Za godzinę miałaś mieć trening lotniczy.


Laureline
Zakrylam reka usmiech. No ladnie nic sie nie uczylam a taka ocena. Kiwnelam w podziekowaniu glowa do nauczycielki okazujac jej szacunek. do nauczycielki odpowiedzialam Dziekuje zas dziewczynie z zaskoczeniem w oczach kiwnelam glowa na znak zgody. Zbieglam biegiem po schodach do stajni gdzie wczesniej zostawilam chlopaka. Moze go tam znajde. Gwizdnelam na Grow i pobieglam.


Swallow
Chłopak siedział i doglądał Flareona z lekkiej oddali. Albo postradał rozum albo próbował walczyć z alergią. Możliwe, że chce zatrzymać Flareona, ale nie potrafi. Zauważając ciebie chłopak schował pokemona.

-Laureline, miło cię widzieć. Wiesz chciałem ci pokazać coś co jest za stajnią. Idziesz?-zapytał nieśmiało chłopak.

Zza płota wychyliły się Ponyta, Rapidash, Blitzle i Zebstrika.

Nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się Rosa i skradając się wypuściła Zebstrikę i wyszła pocichu razem z nią w kierunku wskazanym przez Terryego.

Czy te dwie osoby i to miejsce mogą mieć związek?


Laureline
Mnie rowniez milo ciebie widziec.- kiwnelam glowa w jego kierunku. Wypucilam swojego Nidorana i razem z nim szlam. -Skad te pokemony tu sie wziely? Ja chce Rapidasha. oczy zaswiecily mi sie i wyrwalo mi sie moje zyczenie. No ups. Szlam za Terrym uwaznie przygladajac sie kopytnym pokemonom.

=======================================================================

Chłopak wsiadł na Stantlera, a tobie dał Rapidasha. Pomijając problemy z wsiadaniem wyjechaliście ze stajni. Biegliście przez wzgórza, aż dotarliście poza teren szkoły, gdzie Terry pokazał ci niesamowite miejsce. Była to polanka nad jeziorkiem, gdzie rosły niebieskie róże. Rosa stała nad jakimś kamieniem z wyżłobionym napisem C. Carswell. Położyła tam jedną z niebieskich róż. Powstała i zorientowała się, że tu jesteście.
-Wy ze sobą chodzicie? Nie miałam pojęcia. Już się stąd zabieram.-powiedziała przestraszona.

Rosa stoj. Ja z nim nie jestem. Spokojnie.- powiedzialam zeskakujac z Rapidascha glaszzac ja po chrapach. Spojrzalam pytajacym wzrokiem na chlopaka i wtulilam sie twarza w szyje konia. Glaszczac ja po szyi przygladalam sie okolicy. Podobalo mi sie. Po chwili podeszlam do Rosy i spytalam
-Wybacz moje pytanie ale to ktos od ciebie? poszukalam jakis kwiatow by polozyc przy rozy dziewczyny.

-Aha... To co robicie w tak romantycznym miejscu we dwoje?-zapytała...

Potem dodała:
-Wiesz... Tu leży mój chłopak. Zmarł tragicznie. Od razu podkreślam, że nie chcę o tym rozmawiać-powiedziała Rosa i się rozpłakała.

Terry podszedł do ciebie i powiedział szeptem:
-Opowiem ci tą historię jak wrócimy. Pociesz Rosę, bo ja się na tym nie znam.- powiedział i odsunął się.

- on mnie tu zabral. pokazalam glowa na chlopaka. Widzac ze dziewczyna sie rozplakala nie czekalam i podeszlam do niej przytulajac ja i szeptem mowilam
-Tsii juz spokojnie. Nie chce nawet wiedziec. Tsssi Rosa nie jestes sama. Jak chcesz to placz nikomu nic nie powiem. Jestem przy tobie. mowiac to glaskalam ja po plecach by sie uspokoila.

Rosa uspokoiła się i usiadła nad jeziorkiem. Z jej pokeballa wyskoczyła Cherrim. Mały pokemon swoim uśmiechem spowodował słońce i automatycznie różowiutki kwiatek rozpromienił polanę. Tymczasem Terry wrócił do rozmowy z tobą:
-Chciałem ci pokazać to piękne miejsce. Raz na rok zakwitają tutaj niebieskie róże i akurat teraz wypada ten okres. To rzadki widok i cudowne przeżycie.-tu przerwał i zerwał pięć róż. Jedną dał tobie, drugą Rosie, a resztę wziął ze sobą.- Weź tą różę. Będzie ci przynosić szczęście.-dokończył i wsiadł na Stantlera. Odskoczył spowrotem do szkoły. Kto by się spodziewał, że tak szybko czas zleci. Rosa powstała i już mniej zasmucona powiedziała:
-Pamiętaj o naszym spotkaniu za godzinę. Wyjaśnię ci wszystko jak już dotrzesz.-uśmiechnęła się i wskoczyła na Dodrio odjeżdżając do szkoły. Niestety z tego roztargnienia zapomniała wziąć Cherrima. Mały kwiatek posmutniał i znowu przeszedł do formy ukrytej.

Z usmiechem przyjelam kwiatka od chlopaka. Szepnelam:
-Dziekuje. lekko zawstydzona i powachalam kwiatka. Do dziewczyny kiwnelam glowa i odparlam tylko:
-Zgoda.- Przywolalam do siebie Rapidasha gdy juz wszyscy odjechali poglaskalam konia po szyi i juz mialam wsiadac gdy zauwazylam ze Rosa zapomniala swojego pokemona. Kucnelam przy nim i powiedzialam
-Chodz ze mna. Jak spotkam Rose to cie jej oddam. staralam sie wziac pokemona na rece po czym wsiadlam na klacz i pogalopowalam w strone szkoly uprzednio upewniajac sie ze wszystko wzielam a w szczegolnosci kwiatka od Terrego. Obejrzalam sie jeszcze raz na polanke, chcialam tu wrocic ale jak to Rosa powiedziala ze z jakims chlopakiem na randke.

Wróciłaś do szkoły było cholernie późno, a Rosy nie było widać. Udałaś się więc na lekcję odstawiając uprzednio Rapidash do stajni. Pokemon ewidentnie nie był zadowolony. wbiegłaś na dziedziniec, gdzie miał się odbyć trening lotniczy.

Stary pan o szarych włosach stanął przed wami i zasalutował.
-Witajcie kadeci. Dzisiejszy trening lotniczy, będzie bardzo trudny. Proszę jednak o nie przesadzanie z prędkością. Niedawno dołączyła do nas nowa osoba - Laureline. Masz szczęście, gdyż tobie trafi się lot na Unfezantce.-powiedział.

Cała klasa patrzyła na ciebie z zazdrością. Unfezantka była najszybszym ptakiem w całej akademii, a tobie przypadł lot na niej.

-Waszym dzisiejszym zadaniem będzie lot na górę Gromu i spowrotem. Kto wygra ten wyścig dostanie 6, a reszta od 5 po 3. Żeby nie decydowała sama szybkość powstawiałem dla was małe utrudnienia w postaci min i bomb powietrznych, tasaków bomb błotnych i na samym szczycie góry ogniste kręgi. Miłej zabawy.-strzał. Rozpoczął się wyścig.

Poglaskalam jeszcze szybko Rapidasha po szyji i cmoknelam ja w chrapy. Wbieglam do sali jak zwykle rowno z dzwonkiem i juz na dzien dobry na kolejnych zajeciach obrocilam kolejnych uczniow przeciwko sobie. Przywitalam sie ze swoim ptakiem i zeskanowalam go dexem by wiedzoec na czym stoje. Nastepnie usiadlam tak by bylo i mu i mi wygodnie i po uslyszeniu sygnalu ruszylam mowiac do "swojego" pokeptaka
-Pokaz maly na co cie stac. i skulilam sie na nim jak najmniej blokujac przeplyw powietrza nad nami.

Pokedex wskazał następujące statystyki, które powinny wystarczyć:

Unfezant

Płeć: Samica
Poziom: 36
Ataki:
~Aerial Ace
~Roost
~Agility
~Air Slash
~Air Cutter
~Quick Attack
~Gust
~Fly
~Round
Ability: Rivalry
Znak Astralny: Walkiria

Ruszyłaś w pościg za rywalami. Pierwsza przeszkoda- powietrzne miny okazały się być rozmieszczone co metr przez kilometr. Ciężko było ich unikać. Unfezant była strasznie szybka i przez to twoja fryzura zmieniła się w afro.

-Dobra mala uzyj Powietrznego Asa i lec slalomem jak to nie pomoze to omin je bokiem. Najzwyczajniej. powiedzialam do swojej towarzyszki proszac w duchu by zadna mina nie wybuchla przy mnie.

Wyszłaś na prowadzenie, ale tuż przed tobą pojawiła się druga przeszkoda, ktoś was próbował zabić, bo od dołu leciały rakiety, a po bokach strzelano z dubeltówki.

Dobra mala przyspiesz uzywajac Quick Attack to nam pozowli uciec.

Quick attack poskutkował. Dotarliście do góry gdzie były ogniste kręgi. Przed tobą frunął Braviary, który uderzył w ogień. Chłopak razem z ptakiem zaczęli szybko spadać w kierunku litego granitu, u podnóża góry.

Dlugo sie nie zastanawiajac powiedzialam:
-Quick Attack i lec w tamta srone moze chociaz chlopaka uda mi sie zlapac. Wiem ze jestes mniejsza od niego ale pomozmy im. jak powiedzialam tam skoerowalam swoja towarzyszke. Ocena ocena ale ludzkie zycie jest cenniejsze.

Złapaliście chłopaka. Braviary jakoś sobie poradził. Unfezant widząc twoje oddanie wykonał swój Fly i wyfrunął na prowadzenie. Za wami leciał Mandibuzz z Rosą na grzbiecie. Przed wami została tylko faza z minami, tym razem było tam ich pięć razy więcej.

Dobr mala, wiem ze mamay obciazenie ale powtorz Fly i Quick Atack i przeles nad minami powiedzialam do swojej towarzyszki krzyknelam do rosy Na ziemi oddam ci twojego poka.. Schylilam sie i to samo polecilam chlopakowi by nie robil nie potrzebnego oporu.

Dofrunęłaś w ostatniej chwili na mete, gdy nagle wypier***ła mina. Rosa ostro oberwała. Mandibuzz złapała ją i zniosła na ziemię. Kapitan wręczył ci wstążkę z literą S, a potem z apteczką udał się do Rosy. Trening zakończył się sukcesem, a Unfezant uśmiechnęła się do ciebie. Chłopak wreszcie przemówił do ciebie:
-Dzięki za ratunek. Jestem Danny Ghoulstone. Widzę, że już znasz Rosę. Nasza paczka się nie rozłącza. Wiesz już o naszym spotkaniu po lekcji?-[b]zapytał.

Rosa już opatrzona podeszła do ciebie.
-[b]Ostro wybuchło. Mówiłaś coś o moim pokemonie? Mam przelotne myśli.-zapytała.

Poglaskalam swoja towarzyszke po lebku i usmiechnelam sie do niej. Szepnelam
Dziekuje i przygladalam sie wstazce. Ciekawe co oznacza to S? Moze z czasem sie dowiem.
Tak znam ja. Jestem Laureline Black. Milo mi poznac. Tak wiem o tym spotkaniu. gdy przyszla Rosa spytalam czy nic jej nie jest i dalam jej bala z poke-kwiatkiem mowiac To chyba twoje.

Rosa wzięła kwiatka i podziękowała.
Teraz obydwoje zwrócili się do ciebie.
-Więc oprócz nas jest jeszcze dwoje uczniów w Zespole Eternal. Terryego już znasz. Pełni on fukncję rezerwowego. Ja i Rosa jesteśmy nacierającymi, a naszego kapitana spotykamy raz na ruski rok.-objaśnili

Na dziedziniec wbiegł Terry:
-Rosa, Danny, szybko chodźcie! Laureline do zobaczenia na spotkaniu!-powiedział i wziął dwójkę ze sobą. Poszli do biblioteki.

Sierżant prowadzący trening objaśnił ci:
-U mnie nie występują cyfrowe oceny, ale literowe. S oznacza szóstkę.

-Ale jak to? Przylecialam chyba ostatnia.- zwrocilam sie do profesora, patrzac za odchodzaca trojka. Tak Terrego znam. powiedzialam w myslach Jestem z nim w pokoju. rozmyslajac poszlam do stajni do Rapidasha, widzialam jak za mna patrzyla wiec nie chcec im przerywac w spotkaniu bo widocznie im sie bardzo spieszylo ze nie szli ze mna chcialam przyjsc jak najpozniej.

-Wykazałaś się sportowym zachowaniem, więc tobie również wystawiłem szóstkę-wyjaśnił prof. i odszedł.

Ty udałaś się do Rapidasha. Zastałaś przy nim panią zajmującą się klaczami i ogierami.
-Witaj ! Jestem Courtney, szukasz czegoś? Kogoś? Pomóc w czymś? Moje zwierzątka mają teraz chwilę przerwy, więc daję im jedzenie i wodę.-oznajmiła panna.

Czas cię naglił, ale w końcu na dzisiaj miałaś tylko jeszcze jedną lekcję, dopiero za 1,5 godziny.

Znaczy ja przyszlam do Rapidasha. Ale jesli potrzebuje pomocy to z checia pomoge. - usmiechnelam sie do kobiety po czym wzielam szczotke i grzebien i udalam sie do klaczy na ktorej jezdzilam

-Zadziwiłaś mnie, nie ukrywam, że rzadko kto przychodzi zajmować się pokemonami ze stajni.

Udałaś się zająć Rapidash. Grzebyczkiem i szczotką ładnie wyczesałaś ją. Klacz uśmiechnęła się i tulnęła cię.
-Widzę, że cię polubiła.

Jak pani powie gdzie znajduja sie rzeczy do pielegnacji to zajme sie ta klacza poglaskalam konia po chrapach. Wyciagnelam Dexa i zrobilam skan. Lubie zaskakiwac. Juz sobie nagrabilam u jakis lasek. Juz pewnie mam wrogow bo jestem pierwszy dzien w szkole a juz mam przodujace oceny. wtulilam sie w szyje konia.

-Sprzęt jest w kantorku na lewo od wejścia.

Pokedex wykazał skan:

Rapidash

Notatka Pokedexa: Rapidash, pokemon ognisty jednorożec. Rapidashe żyją w ciągłym ruchu. Płomienie na ich grzbietach parzą nieprzyjaciół, a dla przyjaciół są zupełnie niegroźne.

Typ: Ogień
Płeć: Samica
Poziom: 16
Charakter: Bardzo ambitny pokemon. Uwielbia imponować, jednocześnie chwaląc się swoimi zdolnościami. Ma wobec siebie wielkie wymagania i zawsze walczy do ostatnich sekund walki. Nie poddaje się zbyt łatwo i nigdy nie ucieka od bitwy.
Umiejetność: Flasj Fire
Znak Astralny: Seraph
Ataki:
~Poison Jab
~Megahorn
~Flame Wheel
~Quick Attack
~Flame Charge

-Wiesz twoje relacje przypominają mi moje pierwsze dni w tej szkole. Byłam trochę młodsza od ciebie. Wszyscy na mnie patrzyli złowrogo. Miałam tego dosyć, ale wytrwałam. Pomogła mi w tym Virizion. Wiesz jeśli chcesz mogę ci opowiedzieć tą historię, ale teraz muszę wracać do pracy. Pogadamy o tym później. Jakby coś mieszkam w domku opodal jeziorka niebieskich róż. Poznasz go po charakterystycznym szaro-złotym daszku.-powiedziała twoja nowa znajoma i wróciła do czesania Zebstriki i Dodrio, bo do sali wszedł właściciel stajni pan Ooswald. Znałaś tą twarz z egzaminu. Był to ten sam tyran, który wycieńczał ósme poty z młodych rekrutów na poligonie.