Allan Newlight - pokonać zespół Plasma

Podszedł do niej i ją pocałował namiętnie.
- Ja wiem kochanie... To jest męczące. Ale musimy skończyć tą sprawę a potem zaznamy już błogiego spokoju skarbie.

Dziewczynę ten pocałunek trochę zachęcił do działania.
- No dobrze... - powiedziała.
Wkrótce wstała i już się ubrała. Jednak zdawała się być nieco zmęczona. W przeciwieństwie do ciebie. Ty byłeś w świetnej formie.

- Jakbyś usnęła po drodze kochanie to nie martw się. Na swoich rękach spokojnie zaniosę ciebie do PokeCenter.
Uśmiechnął się do dziewczyny. Ubrał się on i ukrył oznaki nieludzkości.
- Mewtwo z pewnością pomoże nam dopaść Zespół Plasma. Wierzę w jego mądrość.

- Oki - powiedziała Victoria.
Niedługo po tym byliście gotowi do drogi.
- Mewtwo jest jednym z najinteligentniejszych pokemonów, na pewno wam pomoże - zamyśliła się Twoja narzeczona.

- No to ruszajmy kochanie.
Wyszli oboje w miejsce umówione o odpowiedniej porze. Jednak Mewtwo tam nie było.
- Co jest? Czyżby nas wykiwał?

Jak się okazało, Mewtwo stał za jedną z kolumn tutaj. Oczywiście w przebraniu.
- Oszukanie was mogłoby się okazać dla mnie niezbyt korzystne - stwierdziła legenda, zmierzając w waszym kierunku.

- I tu prawda Mewtwo... Zatem słuchamy. Gdzie znajduje się zespół Plasma i czego do cholery chcą od mego ojca.

- Chodźcie za mną, to miejsce nie jest dobre na rozmowy - powiedziała tylko legenda.
Mewtwo zaczął was prowadzić jednym z korytarzy, aż weszliście do... jakiegoś ukrytego pomieszczenia. Były tu mapy, jakieś zapiski...

- No no no... Pokaźna biblioteczka... Ale i tak to nie zdradza odpowiedzi na moje pytanie Mewtwo.

- Dwie główne bazy zespołu Plasma są w Zamku N'a i w opuszczonej jaskini Kyuurema. Porwali Twojego ojca, gdyż prowadzą badania nad skamieniałym pokemonem... Genesectem. Chcą go ożywić i dodatkowo zmodyfikować - wyjaśniła legenda.

- Genesect... Coś ta nazwa mi mówi... Chwila... Przecież to ten prehistoryczny życzy Pokemon.... Najlepszy łowca swoich czasów... Teraz już wiem dlaczego porwali mego ojca... Chcą użyć Genesecta pewnie w jakimś złym celu. NIE POZWOLĘ NA TO!
Wrzasnął i spojrzał na swoją narzeczoną.
- Nie pozwolimy na to kochanie. Genesect zmodyfikowany może narobić poważnych zniszczeń.
Spojrzał na Mewtwo.
- Dziękuje za radę. Pozwolisz, że wezmę mapę z zaznaczonym zamkiem N-a i wtedy ruszę odrazu do niego.

Po chwili ta mapa przylewitowała w Twoje ręce.
- Kiedyś przyjdę, byście mogli mi spłacić swój dług - powiedział na to mewtwo.
Wkrótce znowu byliście na korytarzu. Dziewczyna była tym wszystkim bardzo przejęta.
- Robi się coraz poważniej - powiedziała i westchnęła.

- To prawda... Sprawa zaczyna się zazębiać... Kiedy Genesecty opuszczą ich baze zacznie się terror. Czym prędzej musimy znaleść się w Zamku N-a by ich powstrzymać kochanie... Powinniśmy tam polecieć czym prędzej.
Wziął ją na swoje ręce i wybiegł z nią z korytarza na zewnątrz. Tam gdy ją postawił na ziemi rozpościera swoje skrzydła.
- Nie ma co czasu tracić kochanie.

Dziewczyna wskazała na burzowe chmury, które zbierały się na niebie.
- Z lotu raczej nici - powiedziała. - Elektryczność niezbyt nam służy, tak samo jak z pokemonami typu lot - westchnęła.
Stanęła obok Ciebie i czekała co zadecydujesz. Czy ryzykujecie porażenie piorunem czy też poczekacie, aż pogoda będzie spokojna?

- Nie będziemy ryzykować kochnie lotu... Ale też nie będziemy stać w miejscu... Dlatego chyba mam pomysł co i jak zrobimy. Udajmy się do sąsiedniego miasta Mistratlon. Słyszałem, że tam kursują samoloty. Jeżeli się nie wypogodzi to weźmiemy jeden z samolotów.

- Lotnisko chyba jest obecnie w remoncie - zauważyła dziewczyna.
No tak, czytałeś o tym niedawno w gazecie... Wiał już zimny wiatr, więc dziewczyna wykorzystała swoje skrzydła by się nieco ogrzać.

- Cholera jasna... Wszystko nie po naszej myśli... Jeśli czegoś nie wymyślimy damy sporo czasu Zespołowi Plasma na ich idealizacje planu. A wtedy będzie najzwyczajniej pozamiatane.

- Raczej badania im jeszcze trochę zajmą - stwierdziła dziewczyna. - Każdy rodzaj skamieliny wymaga zupełnie innej techniki wskrzeszenia, która to była badana długi czas... Tym trudniej będzie im ożywić Genesecta, pokemona o dość sporej mocy - dalej mówiła.
Objęła Cię.
- Nie martw sie tak bardzo o to wszystko - dodała. - Jak moja mama dogada się z tatą to przyleci nam pomóc - poinformowała cię.
Po chwili zrobiła facepalm.
- No tak, nie nauczyłam cię telepatii - powiedziała.

- To Nefilimy potrafią używać Telepatii?
Spojrzał na nią ździwiony.
- Aha... Dobrze wiedzieć... Zatem naucz mnie jej kochanie. To może być przydatne.

- I trochę innych rzeczy, na które się twoje moce jeszcze muszą rozwinąć - powiedziała dziewczyna. - To chodźmy może do pokecenter, tam w pokoju spokojnie usiądziemy i poćwiczymy - zaproponowała.
Wzięła Cię za rękę, ukrywając oznaki swojej nieludzkości i ruszyła z Tobą do miasta.

Również ukrył oznaki swojej nieludzkości i wiedzony przez dziewczynę dotarł z nią do Pokecenter.

Tam Victoria wynajęła dla was pokój z dużym łóżkiem. No i wygląda na to, że macie jeden z lepszych... Jak się ubrała w coś lżejszego niż teraz na sobie ma to siadła na brzegu łóżka.
- To gotowy? - spytała się z uśmiechem. - Ostrzegam, że może cię przy tym boleć trochę głowa na początku - dodała.

- No dobrze kochanie. Ale nie wiem dalej jak emitować sygnały a tym bardziej je odbierać. Ale dobrze... Jestem gotów. I świadomy tego, że dzisiejszego dnia będzie mnie boleć głowa.

Dziewczyna kiwnęła głową. Zaczęła Ci wszystko wyjaśniać. Szło Ci dość opornie, ale w końcu potrafiłeś nawiązać telepatyczne połączenie. Szkoda, ze jak na razie góra na odległość dwóch metrów.
- No nawet niezły początek - uśmiechnęła się Victoria.
Głowa Cię bolała i to dość mocno.

- Może i dobry... Ale bania mnie nawala jak po upadku przy śpiewie Jigglypuffa lub głośnym wrzasku Explouda.