X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

Ta się zaśmiała.
- No tak, ale nie pamiętam, żebym kiedykolwiek gubiła futro poza początkiem roku - stwierdziła.
Owinęła sobie ogon wokół twojej ręki.

- Jakoś nie ufam twojemu futerku... Mimo wszystko - Rzekłem zdejmując ją - Ide się przejść wróce wieczorem - Po czym wyskakuje oknem

- Dobra, to pa - powiedziała.
Wkrótce byłeś poza budynkiem. Po mieście policja chyba cie szuka... Lepiej byś się ukrywał jak nie chcesz mieć problemów.

Chowam się za winklem w cieniu... Oczekuje aż przejdą i wówczas ruszam dalej...- Ehh ścigany... Kuźwa akurat robię mało szkodliwe rzeczy... nie to co R... - Odparłem idąc przed siebie. Skeirowałem się bóg wie gdzie


----
Pamiętaj o fabularnym wprowadzeniu Donphana

Niedługo po tym doszedłeś do zaułku, gdzie rzuciła ci się w oczy... Biało czerwona kula! Tak, to pokeball! Jakiś idiota go pewnie zgubił. Na szczęście nikt cię nie chciał zatrzymać... Na jego szczęście. By pewnie skończył pocięty przez Twoje szpony.

- Cóż, zawsze coś - Odparłem skanując go Dexem i idąc dalej, nie wiedziałem co mam dziś robić... Walki nie znajdę... to może...

Wkrótce wyskoczyło ci info, że to Donphan. (wprowadzenie poka z adopcji)
Nic ciekawego i robiło się do tego późno... Do teg ... Ten gowniarz! Na twój widok zaczął uciekać ile mmiał siły w nogach. Całkiem szybko, ale i tak go dogonisz!

Bieg zaczałem szybko a gdy go dorwałem wślizgiem go przewróciłem wstając i łapiąc za nogi... - A teraz Pogadamy... - Po czym go ogłuszyłem z kopniaka... Skierowałem się do jakiegoś wzniesienia nad ziemią(tak 13m). - Ty... Ocknij się... - rzekłem trzymajać go za nogę główą w dół do urwiska...

Ten coś krzyknął przestraszony.
- Czego znowu chcesz? - warknął.
Popatrzył się na ciebie. Był chyba jednak w głębi duszy przerażony. Czułeś to po zapachu.

- Cóż... ręka mnie lekko swędzi chyba cie puszczę... - odparłem dając mu powód do strachu - Raczej nie umrzesz ale będziesz... sparaliżowany w połowie ciała...

- Rety nie! Dobra, powiem co chcesz już bez oszustwa! - krzyknął.
Był przestraszony i to porządnie. Ty natomiast miałeś tą satysfakcję z tego, że tak się boi.

- Gadaj albo skończysz jak twoja trójka kolegów z lasu... Bez... Zycia - odparłem czekając na informacje które moga być dość... Interesujace

- Nasza baza pod kanałami, niedługo napadną na szkołę mutantów... No i mówią o tobie - powiedział młody chyba już będąc na maksa przerażonym.
Niedługo chyba cała krew mu się w głowie zbierze.

- Dzięki a teraz... - rzekłem puszczając go(jakie to oczywiste) - Pora iść do Camille... - Po czym wróciłem do pokoju... Sprawdzam czy jest bezpieczna

Ten spadł i usłyszałeś niezbyt przyjemne dźwięki. Jak zaszedłeś do pokoju to dziewczyna spała i była już w piżamie. Chyba była bardzo zmęczona dzisiaj. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno.

- Claw, pokaż się... Masz jej pilnować okej? - Rzekłem do pokemona po czym wyszedłem i znalazłem studzienkę... - Pora zadbać o... bezpieczeństwo - Odparłem wskakując do środka - Blaze, poświecisz? - Dodałem rzucajac ballem

- Paa - kiwnął łebkiem pokemon i zaczął chodzić przy łóżku dziewczyny jak wartownik.
Wkrótce byłeś w najbliższej studzience kanalizacyjnej i musiałeś zatkać nos.
- Chaa - powiedział z nieco wykrzywionym pyszczkiem pokemon i jego płomień na ogonku się zwiększył by było lepiej widać.
Teraz znaleźć wejście... Oby to nie był kolejny wykręt tego gówniarza.

- dobra maly idziemy przed siebie - odparlwm kierujac sie przed siebie. Jesli szczyl mne oklamal to coz, pozaluje klamstwa jesCze bardzej niz obecnie. Ale nadaIe kierowalem sie dalej

Byliście w drodze przez kanały. W końcu... Zauważyłeś coś. Jeden z cementowych bloków niezbyt pasował do reszty, czyli szpary w nim były jakieś niezaklejone. No i jak zbliżyłeś twarz to usało Ci się wyczuć inny zapach niż tutejszy, stamtąd idzie powietrze!

- Blaze, odsuń się - Odparłem po czym z kopniaka wywarzyłem cegły... Po wejściu do środka rozejrzałem się i próbowałem coś dostrzec... Wszystko co jest podejrzanie etc

Udało Ci się ten blok wręcz rozwalić, poza tym zbyt gruby nie był. No i ujrzałeś całkiem nieźle zadbany korytarz. Wkrótce też usłyszałeś głosy.
- Hej, co to niby było? - pierwszy.
- Nie wiem - odpowiedział drugi.
- Nie zastanawiajcie się tylko sprawdźcie - warknął trzeci.

- [b]Blaze Wracaj[/i] - odparłem wskakując na sufit(trzyamm się szponami). Czekałem aż podejdą, to będzie miłe... Plan był prosty zabić ich cicho albo przesłuchać... a potem zobacyzmy co dalej

Przyczaiłeś się na nich. Ci stanęli zdziwieni jak zobaczyli co się podziało. Jeden z nich coś napisał na jakimś urządzeniu.
- Ee? - to był głos drugiego.
Wkrótce obydwoje się rozglądali, wszędzie tylko nie w górę.

Zeskoczyłem za nimi - Wiedzie jak wygląda śmierć? Tak - Odparlem cicho wbijając szpony prosta w ich ciała tak by przeciąć albo przebić na wylot serce albo chociaż płuco... Wówczas podniosłem tajemnicze urządzenie i przyjrzałem mu się

Ci szybko padli. Jeden próbował cie dźgnąć w ramię, ale jego mina była niezła jak zobaczył, że nic ci się nie dzieje. To urządzenie było czymś w stylu smartfona, tylko że na rękę. Wiadomość "Kłopoty przy wejściu numer 3". Wokół było mnóstwo krwi .