X-men w świecie pokemon! - Gra Zerna (Część I)

Tak by nikt mnie nie widział, wdrapałem się(szpony) na dach portu i czekałem tam... Skryłem się by nikt mnie nie widział, ale za to bym ja miał zajebistą widoczność. Czekałem...

Ludzi w porcie się zbierało. Już wyraźnie czułeś... Rocketsi! Na dole nawet słyszałeś rozmowę.
- Tego porypańca z regeneracja tu na pewno nie będzie... Po akcji w porcie widać, że został - powiedział jeden.
- Yhm - kiwnął tylko głową drugi.
Niedługo zobaczyłeś statek.

Wstałem delikatnie i czekałem, miałem plan epickiego wejścia, czekałem tylko aż pojawi się dziewczyna

Czekałeś i w końcu... Była! I to już normalnie wyglądała! Na ramieniu siedział jej mały pokemon - budew. Chyba go gdzieś zdobyła. Rozejrzała się wokoło, a Rocketsi zebrali się w jednym miejscu, pewnie czekając na rozkazy...

- "bingo" - Wówczas zeskoczyłem przed statek - Yo faggasy... Czekaliście - Po czym pojawiły się szpony - Na mnie? - Odparłem stając tak by dziewczyna nie była zagrożona

Ta zrobiła wielkie oczy.
- Jak ty tutaj... - po chwili urwała.
Nagle na tutaj przyszło mnóstwo ludzi z zespołu R, którzy wypuścili z drugie tyle pokemonów.

- Mam swoje sposoby.. Blaze! Donphan! - Odrzekłem - Wiecie co macie robić... Blaze, Szybko SmokeScreen a następnie wskocz na Donphana. Ty słoniu zastosuj Buldoze by ich zmasakrować(Jak Korwin lewaków xD) a następnie ty Blaze zastosuj Flamenthower na nich. Wówczas Don! Magnitude! Staraj się ich wywalić a ty Blaze Ponownie Flamenthower i spróbuj przy topić ich do asfaltu!

Pokemony zaczęły ostrą ofensywę. Wkrótce o dziwo do walki dołączyły dwa Dragonite.
- Pozwól, że się wprosze na imprezę - powiedział chłopak, stając obok ciebie.
Trawiaste pokemony dziewczyny też się przyłączyły. Tylko, że.... Na razie wasza sytuacja była kiepska.

- Chwila... Mam plan... Blaze, Musisz mi zaufać... Ty TEŻ! - Po czym wyskoczyłem... - BLAZE FLAMENTHOWER WE MNIE!!! TWOJE DRAGONITY RÓWNIEŻ! - Wrzasnąem wysuwając szpony. Przy odrobinie szczęścia zadziałają jak pryzmat na odwróconych zasadach. Coś ala lustro ale skupi 3 ataki w jeden i odpije w fali którą dam rade nakierować...

W końcu ataki uderzyły w ciebie i było ciężko, mimo wszystko czułeś ból. Twoja regeneracja ledwo nadążała. Przynajmniej dzięki temu nawet te silne pokemony rocketsów padały jak muchy.

Gdy przestały stałem poparzony... Z resztkami ubrań... Każdy widział tylko jedno... Rany powoli zanikały - Cammile... - Po czym lekko kucnąłem podpierająć się szponem - Blaze, jestem dumny

Ubrań to ty już w ogóle nie miałeś. Ale chłopak szybko zarzucił na ciebie jakiś płaszcz. Twój pokemon kiwnął łebkiem,a ddziewczyna dopadła do ciebie i nie zważając na nic wtuliła się w ciebie. Wooddali było słychać radiowozy.

- Radiowozy... - Wstałem wysuwając szpony - Chcą walki dostaną, Prawda blaze? - Rzekłem do małego pokemona przy nodze

- Może lepiej przestań... - powiedziała dziewczyna, widząc, że teraz chcesz walczyć z policja .
Pociągnęła cie lekko za rękę.


Zapomniałam... Charmander plus 0,7 do lv, domphan plus 0,5 do lv

- Dobbrze wiesz że nigdy nie uciekam od walki... NIGDY! - Po czym stanąłem naprzeciw pojazdom - Zrobiłem to co wy powinniście... Macie tu rocketów... coś jeszcze?

- Jesteś niebezpiecznym mordercą z unovy, oskarżonym o ponad 300 zabitych - usłyszałeś.
No i mieli bardzo, ale to bardzo porządną broń... W tym wyrzutnie rakiet.
- No to ja też zostaje, a jak coś mnie trafi to twoja wina - nadęła policzki.

- Yhmm Rozumiem, a słyszeliscie może o tym.. Że parę minut temu byłem poparzony na 90% ciała? - Rzekłem ironicznie... - Oraz że wasi "znajomi" posyłali we mnie rakiety, magmortary... I inne cholerstwa? - Odparłem uśmiechajać się - Albo to że... Nie da sie mnie zranić?

Ci trochę się zawachali. Usłyszałeś rozmowy. W końcu wszyscy zaczęli się wycofywać.
- Nieźle - powiedział chłopak, wychodząc z ukrycia.
Dziewczyna natomiast mimo wszystko była trochę roztrzęsiona.

- Tak... Jestem mutantem... Którego wy... Stworzyliscie.. wiec albo się poddacie... Albo zrozumiecie jak to jest skończyć od szponów Wolverina - Odrzekłem czekajać na ich reakcje...

No i policja zwiała. Chociaż teraz to na pewno będziesz musiał się ukrywać...
- Jedna rzeź mniej - skomentowała tylko Camille.

- Jedna mniej jedna więcej... Magneto i tak sprawi by byla wojna... Ale puki jestem... Nie uda mu sie - Po czym schowałem pokemony - A teraz.... - Po czym podszedłem do dziwczyny i ją pocałowałem

Ta się znowu zaczerwieniła, ale już chyba nawet to lubiła.
- Dobra, ja się zmywam na razie - usłyszałeś głos chłopaka i po chwili sobie poszedł.
Camilla się zamysliła i po chwili przy użyciu swoich mocy przywróciła twoje ubrania. Mogła od razu...

- A teraz - Odparłem chowając pokemony i kierując się do wyjsćia... - Idę sobię cya

Dziewczyna ruszyła za tobą.
- Gdzie teraz chcesz iść? - spytała.
Schowała swoje pokemony do pokeballi.

- Najdalej stąd - Oznajmiłem udająć się dam jak najdalej od tego miejsca, Kanto... Jedna z najbardizej znanych krain... Ahh tutejsze pokemony... Dom mojego Blaze'a...