Klaus Seragode - Być liderem Zespołu R!

Próbuje się przekraść obok poke sowę jeżeli mi się uda to kontynuujemy plan , lecz jeżeli będe miał najmniejsze podejrzenie że ptak nas zauważył z nadzieją że w końcu mi się to uda rzucam jedną ze swoich elektr4ycznych róż ,a następnie łapie sparaliżowaną sowę knebluje wrzucam do śmietnika lub czegoś podobnego i każe Magbiemu to przyspawać by ptak nie mógł uciec.

Całe szczęście udało wam się przemknąć bez kneblowania biednej poke sowy. Magby, jakby wczuwając się w rolę użył Smog, dzięki czemu zauważyliście laserowe czujki, porozstawiane po drodze. Wyglądały jak gęsta sieć rybacka. Nie było możliwości się tędy przemknąć. No, chyba że masz lusterko... lub umiesz latać.

Kurde jeszcze 4 strony zanim moje jaja się powykluwają ile to trwa.
_________________________

Zanim zaczną robić cokolwiek wciągam z plecaka batoik i daje go do zjedzenia Elekidowi by ten się wzmocnił.Następnie zaczynam się dosyć nerwowo rozglądać za jakąś inną drogą bądź za jakimś wyłącznikiem laserów. Jeżeli nic nie znajdę proszę Elekida by ten może wbiegł trzymając Magbiego na dach używając QUick Attack i już rozpoczął misje a ja z Irvinem coś wymyślimy.

Nie moja wina, że tak długo nie odpisujesz xD
----
Elekid z uśmiechem zjadł batonik, a że nie widzieliście żadnych wyłączników, to pokemon skoczył wraz z Magbym na dach. Potem szybko wleźli do "otworu". A wy co? Stoicie jak te dwa głupki, zamiast myśleć? Ładnie, ładnie...
- Ty, a może TM też odbija laser? - zapytał ni z gruszki, ni z pietruszki Irvin

Oj tam, oj tam po prostu troche mniej mi sie ostatnio chciało i nie miałem też pomysłów co odpisać.
________________________

Dobry pomysł, tylko czy masz przy sobię jakiegos TMa? - jeżeli okazałoby się że Irvin ma przy sobie płytke odibijamy nią lasery i biegniemy dalej by kontynuuować misję.

Byle tylko Hirumie i Magibiemu się udało - myśle jeszcze sobię szybko.

ożesz ty! Nie chciało Ci się? Hmpf.
----
- Tak się składa, że mam nawet dwa! - powiedział triumfująco chłopak, dając ci jednego. Odbijając szybko lasery dotarliście do bramy i czekaliście. Po paru minutach Magby i Elekid otworzyli wam drzwi i mogliście wejść. Co dalej, o wielki złodzieju?

Rozglądam się uważnie po korytarzach czy nie ma jeszcze jakichś ochroniarzy, jeżeli jacyś się znajdą to zakrywam usta ręką chustką bądź maską jeżeli jakaś jest pod ręką,a następnie zwracam się do Magbiego i mówię:
Użyj Smoga i pokryj najlepiej całe korytarze.
Gdy Magby to robi próbuję założyć też jakieś gogle i po kolei wraz z Elekidem Irvinem i Magibym powalamy wszystkich ochroniarzy to thunderschockiem to różyczką,a to zwykłym ciosem bądź butem w mordę. Gdy już oczyścimy korytarze szukam w budynku miejsca gdzie jest Mirajine (tak ją nazwałem bo nie pamiętam XD) oraz jajko legendrarnego Celebi ciągle uważając na różne pułapki.

Dobrze ją nazwałeś
----
Sprawnie ogłuszyliście wszystkich przeciwników i zaczęliście rozglądać się po budynku. Niestety dla was nie znaleźliście ani Mirajine ani jaja. Irvin podrapał się po głowie
- Wiesz co, jest jeszcze jedno miejsce, gdzie nie szukaliśmy, ale tam raczej tego nie ma. Musimy zejść do piwnicy - rzucił

Tak więc chodźmy - mówię, a następnie szukam drzwi do piwnicy. Gdy ję znajdę to do nich podchodzę i podsłuchuje czy nie słychać może więcej strażników, niezależnie od tego przeszukuje jeszcze tych powalonych za czymś przydatnym. Następnie otwieram drzwi do piwnicy i jeżeli znajdę tam jakichś strażników od razu kiwam głową do Magbiego by ten użył SMoga jak zasłony dymnej a wraz z Irvinem powalamy strażników. Następnie kontynuujemy nasze poszukiwania.

O dziwo piwnica była kompletnie pusta. No, z wyjątkiem kawałka koszuli. Było widać na nim R...
- O, w mordę - szepnął Irvin, wpatrując się w podłogę. Tak, tak, stąpaliście po kałużach czerwonej, lepkiej substancji, do tego jadącej miedzią. Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać, a ty osunąłeś się bezwładnie na ziemię.
Chwilę potem twoje oczy przestały reagować, słyszałeś już tylko jakieś szepty...

Zaczynając słyszeć szepty nie otwieram oczy tylko się w nie wsłuchuje mając nadzieje że dowiem się czegoś ważnego,a także sprawdzam czy jestem w jakiś sposób zwiażany przykuty czy coś w tym rodzaju.

Nie mogłeś się poruszyć ani o milimetr, choćbyś chciał. Ciało odmówiło ci posłuszeństwa.
- Co z nim zrobimy? - zapytał jeden głos, bardzo cienki i piskliwy
- To samo, co z resztą - rzucił drugi, identyczny. Zaraz dołączył się trzeci
- Może lepiej nie. Wyślijmy go dalej. Co wy na to? - wszystkie trzy głosy się roześmiały, a ty poczułeś, jak coś pali ci skórę. W przenośni.

3 piskliwe głosy możę kobiecie, jeżeli okaże się że to Mirajine i jej towarzyszki to chyba wybuchnę - myślę sobię i próbuje otworzyć oczy by się upewnić.

Kurw.. co oni mi podali parzy jak skurwy...

Gdy w końcu mogłeś otworzyć oczy i wstać zrobiłeś to. I stanąłeś zdumiony.
Nie byłeś w laboratorium.
Nigdzie nie było Irvina.
Był dzień.
Mroźny dzień pośrodku wielkiego lodowiska. Rozglądając się zauważyłeś nieopodal stadko Mamoswine'ów, a nad tobą frunął majestatycznie Aerodactyl.

Kurwa czy oni mnie włąsnie wysłali na jebany Biegun Północny. I gdzie do cholery podział się Irvin!? - mówię dosyć głośno, a następnie wyciągam mojego pokegeara by sprawdzić gdzie jestem oraz sprawdzam czy mam przy sobie swoje pokeballe.

Pokeballe były, ale pokegear nie reagował. Na ekranie wyświetliło się: "No signal". Nagle usłyszałeś ciężkie tąpnięcia za tobą. Odwróciłeś się... a tam Rampardos. Mammoswine'y rozbiegły się w popłochu, nawet Aerodactyl uciekł. zostałeś sam. Na szczęście niedaleko była grota skalna.

Cholera , przecież Ramapardosy są bardzo rzadkie ale patrząc że nawet Mamoswiny przed nim zwiały wole nie ryzykować- i zaczynam spieprzać ile sił w nogach do jaskini by się schronić, biegnąc rozglądam sie tez za jakimś cieńszym lodem by wprowadzić na niego Rampardosa by ten wpadł do wody.

Żadnego lodu nie było, stałeś na ubitej ziemi, pokrytej milionami ton śniegu. Chowając się w jaskini zobaczyłeś przerażające oko drapieżnika, patrzące przez mały dla niego otwór. W każdym razie byłeś bezpieczny. Ale czy na pewno? Tuż przed tobą pojawił się Archen i z głośnym skrzekiem zaczął okładać cię dziobem. No nie, miałeś pecha. Ale... gdzie się w ogóle znajdujesz?

Szukam w kieszeni trochę pokekarmy by byc możę przekonać ptaka by ten mnie zostawił. Robię to z obawy że gdzieś w pobliżu może być jego mamusią, a z nią Hiruma mógłby sobie nie dać rady. Jeżeli plan każe się sukcesem próbuje także lekko pogłaskać Archena.

Archen spojrzał na karmę i uspokoił się. Widać był dosyć głodny. Podszedł i lekko skubnął jedzenie, ale na dotyk twojej ręki zareagował skrzeczeniem i dziobnął cię w palec. Wojowniczy pokemon, nie ma co... na zewnątrz dawało się słyszeć stąpania poke-dinozaura

Daje mu jeszcze więcej pokekarmy z nadzieją że mi zaufa jeżeli to się uda to pytam Archena:
Czy jest stąd jakieś inne wyjście bo nie chcicąłbym się spotkać oko w oko z tym Rampardosem? - czekając na jego przytaknięcie czy cokolwiek innego wypuszczam z balla Hirume by ten jakby co oświetlał drogę.

Archen spojrzał na ciebie i skrzeknął, co miało być chyba śmiechem/. Potem pokręcił głową. "To zły pomysł", zdawał się mówić jakiś głos w twojej głowie, nie należący jednak do ciebie, ani do Archena. Był cienki i piskliwy, jak te głosy, które słyszałeś, gdy byłeś bez woli.

Co jest kurw... grane? - pomyślałem, a następnie zacząłem się rozglądać dosyć nerwowo dookoła
Wypuszczam z ball Nymerie i Hirume, a następnie zwracam sie do nich oraz Archena:
Też to słyszycie?Czy po prostu oszalałem?

Pokemony spojrzały na ciebie jak na wariata i pokręciły głowami. Archen jęknął i uciekł głębiej do jaskini, a ty zostałeś. Ujrzałeś jasne światło, które było wywoływane przez jakiegoś pokemona. ie mogłeś go dostrzec, ale nie był nieprzyjaźnie nastawiony..

Co się kurde dzieje!?Co to za światło - powiedziałem troche przesłaniając oczy by światło nie waliło prosto w nie.Następnie powoli zacząłem podchodzić do źródła światłą by zobaczyć czym on/ono/ona jest.