Agent potrzebny od zaraz - przygoda Laureline

W sumie moglabym tu zostac. Tam klaustrofobii bylo mozna dostac. stwierdzilam zamykajac za nami drzwi.
To ja wybrobuje lozko. rzucilam sie na nie zaglebiajac twarz w poduszki za chwile przekrecilam sie na plecy i patrzylam na chlopaka.
To powiesz mi w koncu do czego mnie przydzielili? rzucilam w niego poduszka.

- Będziesz w poniedziałki w bibliotece pracowała - powiedział chłopak.
Po chwili on walnął się na swoje.
- Hm a jakie ty masz? - spytał.
Po chwili sam walnął się w łóżku obok ciebie.
- Lepsze niż moje - stwierdził rozbawiony.

To fajnie. Lubie to miejsce a jak ma wygladac ja nasze pokoje w sensie tez taka w kosmos wyje*ana to z checia bede tam chodzic.
to pewnie z powodu mojej obecnosci. zasmialam sie przekrecajac sie do niego.
co sie stanie jak pojde na twoje sprawdzic? Ciekawe czy to bedzie takie wygodne? podnioslam sie na moment dreptajac powoli na lozko obok.

Nie widziałaś różnicy.
- Lubisz czytać? - spytał się ciebie.
Przewalił się na plecy.
- Ja tam starczy, że raz przeczytam i praktycznie pamiętam.... - powiedział.
Zmartwił się.
- A odnośnie tego kim mogę być... Pisałem do rodziców, odpisali mi "o tym musimy porozmawiać na żywo" - był wyraźnie smutny.

Zebys wiedzial ze lubie. usmiechnelam sie do niego. Usiadlam na skraju lozka patrzac na niego uwaznie.
I tak pewnie wiecej od ciebie przeczytalam. usmiechnelam sie pokazujac mu jezyk.
Chcialbys bym poszla z toba? spytalam W sensie na spotkanie z nimi. dokonczylam siadajac przy jego boku i przykrywajac jego dlon swoja.

Ten pokiwał głową.
- Tak, od razu byłoby lepiej - pokiwał głową.
Uśmiechnął się lekko.
- Ciesze się, że się poznaliśmy - powiedział chłopak.
Przytulił się w końcu do ciebie.
- Ciężko mi z tym wszystkim... - powiedział.

Powiedz tylko kiedy. pocalowalam go w policzek.
Z czym tym? Co sie dzieje? spytalam obejmujac go.
Skopalam torbe pod lzoko jednak zaraz zrezygnowalam ze spuszczonych nog na ziemi lecz polozylam sie na lozku. Polozylam jego glowe sobie na kolanach.

- No wiesz, że mogę być kimś, za kogo się nie poczuwałem - powiedział.
Zaczął cie głaskać po głowie.
- Nawet jakbym okazał się jakimś kosmitą to byś dalej ze mną była? - spróbował trochę zażartować. - Chociaż bez przesady jakbym był brzydki to bym zrozumiał... - zamyślił się.
Po chwili leżał już obok ciebie.

Nie liczy sie wyglad czy pieniadze ani kim jestes. Liczy sie to co jest w srodku i to jaki jestes. pocalowalam go w usta i glaszczac go po policzku Wiedz ze bede przy tobie. szepnelam mu do ucha.

Trex się uśmiechnął szeroko.
- No to dobrze, przynajmniej w jednym mogę być spokojny - powiedział.
Pogłaskał cie po policzku i tam też pocałował.
- To co chcesz teraz robić? - spytał.
Podrapał cie pieszczotliwie za uchem.

Ukryc bron zaczelam wyliczac na palcach. Zjesc, napic sie, wykompac, odpoczac, isc spac. zakonczylam usmiechajac sje szeroko jak glupia. A ty na co.mialbus ochote? To moj plan moze zamienic na twoj badz pojsc na kompromis. zaproponowalam.

- Niee twój plan mi pasuje bo mam podobne rzeczy do zrobienia - przeciągnął się.
Cmoknął Cię jeszcze raz w policzek i wstał. Kopnął broń pod łóżko.
- Broń ukryta - wyszczerzył się. - To chodźmy do stołówki. Na moje szczęście przyjmują tu bloczki z tamtej bazy, a mam ich jeszcze sporo w kieszeni.
Pokazał Ci po chwili całą garść bloczków.

Pokrecilam glowa gdy "schowal" bron.
Taaa to nam pomogles. podnioslam sie po nim choc mialam baaardzo duze przyciaganie do lozka.
A moze mi przyniesiesz to samo co tam jadlam? w pozycji siedzacej na lozku zaproponowalam. Jakos lozko nie chce mnie wypuscic ze swych objec. na dowod padlam na lozko jak kloda.

- A co z tego będę miał? - wyszczerzył się.
Cmoknął Cię po chwili w policzek.
- No to co oferujesz w zamian za przyniesienie? - dopytał się.
Wziął kilka bloczków.
- Wezmę jeszcze do tego dużą pizze dla nas, co ty na to? - spytał.

A czy zawsze musze robic cos bo ty cos zrobisz? spytalam Tak sie nie bedziemy bawic. zepchnelam go z lozka by w koncu sie ruszyl. preferuje peperoni. powiedzialam od nie chcenia I cos do picia sie przyda. Do poerogow goraca czekolada z bita smietana a do pizzy jakas cole. zaczelam wyliczac z coraz wiekszym usmiechem.

- No dobra już dobra - zaśmiał się.
Wstał z podłogi.
- wrócę za jakieś pół godziny - uśmiechnął się lekko.
Niedługo po tym wyszedł z pokoju. Teraz jesteś na chwilę sama. Czulas się mimo wszystko niespokojna . To chyba przez wydarzenia z wczoraj.

Postanowilam znalezc kryjowke dla broni cos co planowalam od jakoegos czasu. Chociaz swoja pochowalam po kontach z czego jeden noz schowalam miedzy rama lozka i materacem tak by byl w zasiegu reki. Wypuscilam swoje pokemony.
Teraz tu mieszkamy maluchy. powiedzialam zamykajac drzwi i okno by nie chcialy uciec.

Pokemony rozejrzały się zainteresowane po pokoju i się wręcz po nim rozlazły, więc musisz teraz pilnować, by czegoś nie nabroiły a one niestety miały do tego sporą tendencję... Po dłuższej chwili wrócił chłopak, niosąc całe zamówienie, więc był trochę obładowany.

Zaraz zamknelam za nim drzwi by pokemony nie znalazly zadnej drogi ucieczki. Nasypalam im do misek zarcia i usiadlam tak by je obserwowac, gdy zjadly cofam je do balli.

Pokemony nawet nie próbowały uciekać, a po pokoju rozeszły się przeróżne smakowite zapachy. Trex się uśmiechnął i rozłożył wszystko na stoliku, a po chwili sam zabrał się za swoją pizzę.
- Smacznego - powiedział tylko do Ciebie i zabrał się za dalsze wcinanie.
Chyba był bardzo głodny.

Dzieki i nawzajem. mruknelam i zajadalam sie. Podrzucalam kawalki pokemonom wiedzac ze i tak nie zjem calej. Gdy zjadlam posprzatalam. Wyszlam na spacer ze swoimi pokemonami. W sumie to pochowalam je do balli i wsiadlam na Unfezata i polecialam gdzie mnie poniesie.

Niedługo Ty oraz Twoje pokemony byliscie najedzeni... Latałaś ze swoim stworkiem dość długo. Na ogół strasznie pustynne otoczenie, więc jednolity piasek... W pewnej chwili ujrzałaś jednak jakby z piachu wystawały szczyty budowli. Na pewno nie były to kamienie. Zbyt kształtne, regularne.... Tylko zakopane. Praktycznie do czubków, więc tylko kilka wyższych budowli zapewne było widocznych.

Pokazalam Unfezatowi by wylądował ostrożnie obok tego dziwnego miejsca. Starałam się wpierw jednak z powietrza dojrzeć jakoes miejsce wyjątkowo ciekawe by tam zacząć wykopaliska. I tu się lrzyda Axew że swoim Dig.

Niedługo wylądowałaś, stanęłaś na ziemi i... spadłaś na dół! Ma szczęście trafiłaś na jakiś stary materac... Musiałąś trafć na dach budynku nisko pod piaskiem i ten Cię nie utrzymał....Było tu dużo porzuconego sprzętu z około lat 80. Więc niezbyt nowocześnie. Wyglądało na to, że znajdowała się tutaj jakaś stacja badawcza. Liczne szklane tuby, w których znajdowały się pousychane rośliny... Tylko coś jakby to miejsce zdewastowało.

Sciagnelam swojego pokeptaka na dol. Nie wiadomo co na zewnątrz się czai. Chyba to labolatorium już dawno zostało opuszczone patrząc na zalegajacy piasek. Ocenilam wysokość ścian i wypuscilam Growlithe chowajac Unfezata. Rozejrzyjmy się tu. Nie oddalaj się za bardzo bym cię cały czas widziała. Jak coś znajdziesz zaalarmuj. z tymi słowami udalam się na badanie szafek. Może coś ciekawego tam się znajdzie? Jeśli ludzie opuszczali to miejsce w pospiechu to wiele ciekawych rzeczy można znaleźć.